Od dłuższego czasu zastanawiam się, czy media nie przesadzają, zamieniając się często w tablicę ogłoszeń, na której wieszają wszystko, cokolwiek przez kogokolwiek i gdziekolwiek zostaje publicznie wypowiedziane – w telewizji, radio, w jakiejś gazecie, na Twitterze czy Facebooku.
Ta skłonność do bezkrytycznego powielania najróżniejszych wypowiedzi najróżniejszych postaci jest najbardziej uderzająca na portalach internetowych. Nie interesują mnie portale plotkarskie czy tzw. lajtowe, w rodzaju „Pudelka” itp., bo nie zaglądam na nie, więc nie mam pojęcia, co publikują. Mówię wyłącznie o portalach opiniotwórczych, zajmujących się w szerokim znaczeniu „sprawami polityki”.
Dzisiejszym impulsem do rozważenia kwestii publikować czy nie, stał się dzisiejszy tweet Hanny Gronkiewicz-Waltz o tym, „jak jest niemoralne i obrzydliwe jest wspieranie przez PiS damskich bokserów”. Nie rozbierając „na drobne” merytorycznej strony tego wpisu, zignorowałbym go z dwóch powodów. Po pierwsze, przez sam fakt, że jest całkowicie fałszywy. Drugi powód jest równie ważny – kim jest autorka tego wpisu? Osoba kompletnie skompromitowana. Dla takich jak Hanna Gronkiewicz–Waltz nie powinno być miejsca w życiu publicznym, „w kulturalnym towarzystwie, w którym są przestrzegane zasady cywilizacji zachodniej, w której taka wartość jak prawda jest jej fundamentem”. Owszem, dopóki była prezydentem Warszawy, jej różnego rodzaju pełne nienawiści wypowiedzi, zwykle unurzane w politycznym błocie, media miały obowiązek przytaczać. Ten okres skończył się wraz z jej odejściem z tego stanowiska.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Skandaliczny atak Gronkiewicz-Waltz na PiS: „To jak wspiera PiS damskich bokserów jest niemoralne i po prostu obrzydliwe”
Obecnie, cytowanie czy nawet tylko omawianie jej wypowiedzi, nawet z krytycznym komentarzem, jest przedłużeniem utrzymywania jej w nadal w życiu publicznym. Kolportując jej wypowiedzi uznajemy mimowolnie jej wagę dla życia publicznego. Niech robią to inni, jeśli chcą. Inne media, jej poplecznicy od lat.
Postaci w podobnym stopni skompromitowanych jak HG-W jest wiele. Nie musimy być niewolnikami westchnienia każdego polityka, każdego artysty, pisarza, muzyka. Redaktorzy politycznych portali będą usprawiedliwiali swoje decyzje, a nawet uzasadniali je wyścigiem o klikalność, z której być może są rozliczani. Albo co jeszcze w trudniejszym ich stawia położeniu – rywalizacji o liczbę cytowań. A obydwie te rzeczy – klikalność i liczba cytowań - często zależą od ich atrakcyjności, strywializowanej do wypowiedzi bulwersujących, albo wręcz skandalicznych. Być może od tego nie ma ucieczki. Jestem tylko skromnym autorem, nad którym nie ciążą żadne normy liczbowe, więc do końca nie znam kuchni polityki redakcyjnej pod tym względem.
Oczywiście są takie postaci, które są skompromitowane wielokrotnie i z różnych powodów, a dla których na każdym portalu piszącym o polityce musi znaleźć się miejsce. Do nich należą byli prezydenci, byli premierzy, czy inne osoby mające szczególne znaczenie dla Polski i jej losów.
Pomijając te osoby, jakaś rozsądna selekcja, wydaje mi się, jest jednak konieczna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427843-wybory-na-nowy-rok-czy-kazdemu-dawac-miejsce