O tym, jak rzekomi obrońcy konstytucji traktują własne wobec jej przepisów powinności, mieliśmy świetny przykład podczas grudniowej, transmitowanej przez telewizję publiczną sesji rady Warszawy, poświęconej sprawie przywrócenia 98 proc. bonifikaty od opłaty za przekształcanie użytkowania wieczystego we własność.
Przewodnicząca rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska (prywatnie żona jednego z liderów Platformy Obywatelskiej , byłego szefa Klubu Parlamentarnego PO Rafała Grupińskiego - JJ) popisowo wybiła z głowy radnym PiS, używając „słownego kija bejsbolowego”, możliwość podjęcia dyskusji związanej z głównym przedmiotem posiedzenia. Brutalność jej zachowania, niedopuszczająca nawet westchnienia sprzeciwu, była „zgodnie z konstytucją o swobodzie wypowiedzi” zaakceptowana(a pewnie wcześniej uzgodniona) z siedzącym obok niej nowym prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim.
Ten obrazek doprawdy jest całkowicie niezrozumiały wobec toczonej od roku przez opozycję walki o przestrzeganie reguł konstytucji. Jednakże obłuda tak marnych postaci jak Rafał Trzaskowski czy Ewa Malinowska-Grupińska nie wywołała u mnie wielkiego wstrząsu.
Szoku doznałem dopiero w chwili, gdy zobaczyłem, że podobną postawę jak dwójka wymieniona przed chwilą, przyjmuje mój idol z czasów politycznej młodości Lech Wałęsa. Sądziłem, że były przywódca „Solidarności” będzie wzorem obrońcy konstytucji. Wzorem, którego inni będą naśladować. O ile pamiętam, Lech Wałęsa na dowód swego przywiązania do wartości konstytucyjnych, szarpnął się na poważny wydatek, kupując nową koszulkę z olbrzymim napisem na piersi K ON S T Y T U C J A, w której paradował w czasie podróży do Ameryki na pogrzeb byłego prezydenta USA Georga Busha i podczas samych uroczystości pogrzebowych. Jakże dumny byłem z Wałęsy, że przyjął na siebie zaszczytną rolę europejskiego emisariusza i nauczyciela walki o konstytucję i przestrzeganie praworządności, który zaszczepia te wartości na ziemi amerykańskiej.
Niestety, już przy pierwszej okazji okazało się jak daleko u Lecha Wałęsy odbiegają deklaracje od jego prawdziwego postępowania. Wedle konstytucji wszyscy w jednakowy sposób podlegamy prawu. Kiedy jednak sąd nakazał przeprosić Jarosława Kaczyńskiego za to że niesłusznie i bezpodstawnie oskarżył go o wydanie polecenia lądowania na lotnisku w Smoleńsku samolotu, w którym leciała para prezydencka wraz z 94 innymi osobami na pokładzie w dniu 10 kwietnia 2010 roku, Lech Wałęsa zapowiedział, że nie podporządkuje się wyrokowi sądu. Bo choć nie ma w ręku dowodu na potwierdzenia swojego oskarżenia, to wie, że tak być musiało, jak on twierdzi.
Przy tak jednoznacznym stanowisku Lecha Wałęsy nie pozostaje nic innego, jak tylko jego samego uznać za konstytucję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427682-cwiczenia-praktyczne-z-konstytucji-z-jej-obroncami