Prof. Wojciechem Sadurskim zawładnęła absurdalna obsesja na punkcie PiS i polityków rządzących. Czegoż to już nie wymyślił! Groził już delegalizacją Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydentowi Dudzie, że „będzie siedział”. A co wymyślił teraz? W rozmowie z Tomaszem Lisem na łamach „Newsweeka” trochę „popłynął”.
Prawie całą pierwszą połowę roku spędzam w USA. (…) Więc Polskę PiS-owską, ześlizgującą się w stronę autorytaryzmu, oglądam też z perspektywy amerykańskiej
— oświadczył Wojciech Sadurski.
Pytany o to, jak Polska wygląda z perspektywy australijsko-amerykańsko-włoskiej, Sadurski bredził, że jak najgorzej, bowiem w tamtych krajach „nie ma możliwości rozmontowania demokracji”, co stało się w Polsce w ciągu dwóch lat.
Udało im się zrobić to, przed czym przestrzegał Monteskiusz. (…) Jedna osoba, choćby nie wiem jak dobra, mądra i szlachetna, nie będzie miała pełnej władzy. (…) Nawet gdyby prezes był bogiem albo półbogiem
— kpił Sadurski.
Co więcej, stwierdził „z przerażeniem” - jak sam dodał, że obecna władza „przypomina coś w rodzaju mafii albo zorganizowanej grupy przestępczej”, a Jarosław Kaczyński „zainfekował Polskę swoimi kompleksami, niepewnościami, ale także nienawiścią i podejrzliwością”.
To on stworzył obecny system monowładzy. Natomiast Leszka Kaczyńskiego do tego bym nie mieszał. Był zupełnie innym człowiekiem
— przekonywał prawnik.
Pochwalił się, że w nowym roku planuje wydanie książki w języku angielskim, poświęconej „rozkładowi konstytucyjnemu w Polsce”. Określił to jako studium przypadku, bowiem w Polsce mamy do czynienia z „elementami mającymi charakter faszystowski”.
To traktowanie społeczeństwa jako jednolitej masy, która w swojej istocie jest dobra i szlachetna, a ci wszyscy, którzy nie zgadzają się z większością do tego narodu naprawdę nie należą
— bełkotał Sadurski, dokładając do tego wyidealizowaną koncepcję przyszłości, mówiącą, że „nasz naród jest niepokalany” oraz „zdolność do tworzenia narracji”.
Uważam, że chociaż Polska nie jest państwem faszystowskim, to musimy poważnie potraktować pojęcie faszyzmu jako element tłumaczący pewne elementy polskiej rzeczywistości. Uważam np., że to wszystko, co polskie społeczeństwo pokazało do 2015 roku, jeśli chodzi o ewentualnych uchodźców, nosi bardzo wyraźne znamiona faszyzmu
— powiedział w rozmowie z Tomaszem Lisem Sadurski.
Nie mogło zabraknąć też odniesienia do zbliżających się wyborów parlamentarnych. Stwierdził, że wcale nie będzie chodziło o politykę społeczną czy kwestie gospodarcze, a o to, w „jakich ramach instytucjonalnych będzie się odbywała polska polityka w następnych dziesięcioleciach”.
Bardzo mnie denerwują częste, również po stronie demokratycznej, utyskiwania, że anty-PiS to jedyny program opozycji. Moim zdaniem sytuacja w Polsce jest taka, że to jest niezbędny i wystarczający program dla całej opozycji. To jest wielki program. Stawką jest to, czy będziemy się nadal pogrążać w tym autorytaryzmie, czy wrócimy do niedoskonałej, ale jednak demokracji liberalnej
— dramatyzował Sadurski.
Na tym nie koniec. Przekonywał, że „wielu Polaków powinno być głęboko upokorzonych tym, co się dzieje w Polsce.”
**Mam poczucie wstydu, że oddaliśmy w Polsce kilkadziesiąt lat po upadku komunizmu władzę autorytarystom i populistom. To upokarzające
— powiedział.
Jak bardzo jest to śmieszne, każdy widzi. Takie pohukiwania i połajanki nie robią na nikim wrażenia.
wkt/”Newsweek”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427645-sadurski-wielki-umysl-opozycji-zabral-glos