Kamil Dąbrowa zwracał się w sposób nieelegancki i niedopuszczalny do konstytucyjnych ministrów, rozpowszechniał nieprawdziwe treści internecie. Obawiamy się, że ratusz będzie rozpowszechniał tzw. fake newsy. Przeraża również skala zatrudnienia. Prezydent Trzaskowski ma szereg zastępców, trzech quasiwiceprezydentów, skarbnika, sekretarza miasta. Teraz jeszcze pojawi się pan Dąbrowa, który jest znany z niskiego poziomu w debacie publicznej
— mówi portalowi wPolityce.pl Jacek Ozdoba, radny PiS do Rady Warszawy.
wPolityce.pl: Koniec roku to tradycyjne czas podsumowań. W kampanii wyborczej Patryka Jakiego odgrywał pan jedną z czołowych ról. Jak pan ją wspomina?
Jacek Ozdoba: To było duże wyzwanie. Dzięki kandydaturze Patryka Jakiego w debacie publicznej pojawiło się dużo nowych tematów. Kampania miała dwie płaszczyzny. Z jednej strony dyskusja dotyczyła Warszawy i dotyczących jej merytorycznych rozwiązań. A z drugiej strony pojawił się temat PiS i odmieniania przez przypadki słowa PiS. Niestety okazało się to kołem napędowym dla obecnego prezydenta Warszawy. Okres sporu politycznego się skończył. Przyszedł czas na pracę.
Jak wyglądała praca w kampanii? Po ile godzin pracowaliście?
To jedna z największych i najbardziej intensywnych kampanii w historii Warszawy. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek z kandydatów dokonał tak gigantycznego wysiłku. Pracowaliśmy po 15-16 godzin na dobę. Kampania zaczęła się bardzo wcześnie. Już przed wakacjami. To oczywiście była prekampania. Ale działania były bardzo intensywne. Skala poruszonych zagadnień ogromna. Mieliśmy do czynienia z kompleksem rozwiązań przygotowanych dla miasta stołecznego Warszawy. Duża ilość spotkań. Akcja „Stoimy pod blokiem” podczas której Patryk Jaki docierał do każdego osiedla. To bardziej przypominało kampanię amerykańską niż kampanie samorządowe dotychczas prowadzone w Polsce. Z uwagi na to, że działo się to w stolicy, kampania często miał charakter ogólnopolski. Czego chcieliśmy unikać. Ale wrzucane tematy często dotyczyły polityki krajowej i debaty światopoglądowej.
Wokół ministra Patryka Jakiego została zbudowana drużyna. Niektórzy jej przedstawiciele znaleźli się teraz w radzie Warszawy.
To nowe pokolenie w polityce. Oprócz mnie z tej grupy w radzie Warszawy znalazł się Oliwer Kubicki, Sebastian Kaleta i trochę starszy od nas Błażej Poboży.
Jak pan ocenia pierwsze miesiące prezydentury Rafała Trzaskowskiego?
Zaskoczył nawet nas, radnych opozycji. Już na początku, wizerunkowo i merytorycznie okazał się być fatalnym prezydentem. Obniżenie bonifikaty o 38 proc. pokazało, że to osoba, która nie będzie dotrzymywała obietnic. Trzaskowski nie traktuje poważnie rady miasta. Nie było go na większości sesji merytorycznych. Urzędowanie zaczęło się od dyskusji o ideologii. Pojawiły się zagadnienia, które nie miały nic wspólnego z radą miasta, ani z dobrem miasta i mieszkańców, jak spór o opłatek na sesji rady miasta. Raczej mieliśmy do czynienia z indywidualnymi obsesjami.
Po Nowym Roku czekają was i innych warszawskich radnych PiS trudne zadania.
Główną kwestią jest temat śmieci. Obecnie mamy trzy pojemniki na śmieci. A przecież od jutra powinny być dodatkowe dwa pojemniki. Będzie problem z odbiorem odpadów komunalnych i z ich zagospodarowaniem. Inspektorat ochrony środowiska podważył możliwość dalszego funkcjonowania podwarszawskiej sortowni śmierci, która odbiera 51 proc. odpadów ze stolicy. Co prawda sąd uchylił tę decyzję, ale jest spór, czy ta firma przestrzega wszystkich norm. Gdyby doszło do analogicznego przypadku, jak w wakacje na warszawskich Bielanach mielibyśmy „powtórkę z rozrywki”, ale w znacznie większej skali. To może doprowadzić do katastrofy śmieciowej w Warszawie.
Przed wami obrona tradycyjnych wartości na forum rady Warszawy.
Z niepokojem patrzymy na przewodniczącą komisji kultury w radzie miasta, pani Agata Diduszko. Pojawiła się dyskusja o absurdalnych pomysłach, typu muzeum KOD czy wystawa ulicznej opozycji, jak oni sami siebie nazywają. Na ulicach Warszawy pojawił się tzw. tramwaj różnorodności. W kuluarach pojawia się dyskusja o „tęczowych piątkach” w warszawskich szkołach. Przypomnę, że w ramach „tęczowych piątków” pojawiają się pomysły, żeby ubierać chłopców w sukienki. Pomysłodawcy twierdzą, żeby trzeba to robić, aby nie nie przypisywać strojów do danych płci. Nie chciałbym nikogo obrażać, ani wchodzić w psychikę tych osób, ale uważam, że mamy do czynienia z problemem tych osób. Jeżeli ktoś na poziomie samorządu porusza takie tematy to oznacza, że coś jest nie tak. Ostatni konkurs na rzecznika stołecznego ratusza pokazuje, że pan prezydent niestety obniża standardy funkcjonowania urzędu.
No tak, Kamil Dąbrowa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wrzucał memy z Jakim. Czym zasłynął nowy rzecznik Trzaskowskiego? Internauci o Dąbrowie
Kamil Dąbrowa zwracał się w sposób nieelegancki i niedopuszczalny do konstytucyjnych ministrów, rozpowszechniał nieprawdziwe treści internecie. Obawiamy się, że ratusz będzie rozpowszechniał tzw. fake newsy. Przeraża również skala zatrudnienia. Prezydent Trzaskowski ma szereg zastępców, trzech quasiwiceprezydentów, skarbnika, sekretarza miasta. Teraz jeszcze pojawi się pan Dąbrowa, który jest znany z niskiego poziomu w debacie publicznej.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427622-ozdoba-2019-r-bedzie-trudny-dla-warszawy