W dużej mierze wciąż działa efekt psychologiczny. Według sondaży faworytem wyborów jest PiS. Jedyna szansa dla opozycji, to stworzenie dwóch, albo jednego wręcz dużego bloku. Jednak widać, że to też nie będzie łatwe. Niektórym ugrupowaniom to się wcale nie opłaca
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl politolog prof. Norbert Maliszewski.
wPolityce.pl: Jak by pan podsumował upływający właśnie rok, jeśli chodzi o wydarzenia polityczne w Polsce?
Prof. Norbert Maliszewski: Upływający rok to rok przede wszystkim pod znakiem rekordowych wskaźników społeczno-gospodarczych. Rekordowo niskie bezrobocie, bardzo dobra sytuacja finansów państwa. To te fundamenty, o których często się zapomina w mediach, ale które oddziałują na Polaków, powodowały, że rządowi udało się przejść przez każdy z kryzysów. Sprawdzianem były wybory samorządowe. Jak się popatrzy na wyniki do sejmików wojewódzkich i odejmie się wyniki osób głosujących na komitety lokalne i „specyficzne” głosy na PSL, to widać, że partia rządząca ma szerokie poparcie.
A jak pan ocenia sytuację opozycji po tym roku?
Opozycja wciąż jest w kryzysie. Grzegorzowi Schetynie jako graczowi politycznemu udało się nieco uporządkować sytuację korzystnie dla siebie w tym sensie, że PO jest liderem opozycji, Grzegorz Schetyna jest rozgrywającym. Może pod koniec roku ta sytuacja z przejściem części posłów Nowoczesnej do klubu PO-KO była problemem, ale pewnie za chwilę jak pojawi się sygnał, że trzeba się jednoczyć do wyborów do Parlamentu Europejskiego, ta sytuacja się dla niego korzystnie rozwiąże. Wciąż nie ma innego pomysłu niż anty-PiS. Nie ma jakiejś wizji, która by przekonywała wyborców do opozycji.
Jednak w wyborach samorządowych opozycja osiągnęła bardzo dobre wyniki w dużych miastach. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że w eurowyborach to właśnie w dużych miastach jest najwyższe frekwencja.
Wyniki w dużych miastach wcale nie powinny tak zaskakiwać, ponieważ jak się porównuje wynik ostatnich wyborów samorządowych do wyborów parlamentarnych z 2015 roku, to okazuje się, że poparcie dla opozycji było podobne. Tylko wtedy PO i Nowoczesna startowały do wyborów oddzielnie, a teraz nastąpiła pewna konsolidacja. To nie jest jednak sygnał tego, że opozycja dostała jakiegoś wiatru w żagle. W dużej mierze wciąż działa efekt psychologiczny. Według sondaży faworytem wyborów jest PiS. Jedyna szansa dla opozycji, to stworzenie dwóch, albo jednego wręcz dużego bloku. Jednak widać, że to też nie będzie łatwe. Niektórym ugrupowaniom to się wcale nie opłaca.
Którym?
Tak jest w przypadku Roberta Biedronia, który ma nadzieję, że stworzy niezależną od Grzegorza Schetyny nową siłę. Trudno też będzie niektórym ugrupowaniom, na przykład o charakterze lewicowym, iść pod sztandarami PO wspólnie z Nowoczesną. Trudno w tym momencie określić szansę inicjatywy łączenia się. Wśród niektórych ugrupowań jest poważna obawa, że znikną te stare szyldy, na które lata pracowano.
Czy pana zdaniem w przyszłym roku uda się zachować szyld Nowoczesnej?
Wydaje się, że nie zostanie wchłonięta, bo Grzegorzowi Schetynie potrzebna jest Nowoczesna i Katarzyna Lubnauer do pokazania, że on będzie jednoczył opozycję. Nowoczesna będzie potrzebna do tego, żeby pokazać, że to jest koalicja kilku ugrupowań. To jest karta negocjacyjna Katarzyny Lubnauer. Natomiast Nowoczesna jako byt samodzielny nie ma w zasadzie żadnych szans na zaistnienie i uzyskanie mandatów w którychkolwiek wyborach.
W roku 2018 wciąż trwał spór na linii rząd polski - instytucje UE jeśli chodzi o reformę sądownictwa. Czy pana zdaniem w 2019 roku ten konflikt wygaśnie? Polski rząd liczy, że dzięki nowelizacji ustawy o SN uda się to osiągnąć.
Spór będzie dalej trwał, ale cały czas będzie to spór zawieszony. Procedura związana z art. 7 wciąż będzie realizowana. Mogą się pojawić kolejne wnioski do TSUE dotyczące reform. Z kolei partia rządząca będzie grać na przeczekanie do wyborów do PE.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427609-nasz-wywiad-maliszewski-to-byl-rok-rekordowych-wskaznikow