Bez większego zainteresowania, a szkoda, przemknęła niedawna informacja z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie zamiaru połączenia państwowych instytucji kultury: Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Studia Filmowego KADR, Studia Filmowego TOR, Studia Filmowego ZEBRA, Studia Miniatur Filmowych i Studia Filmowego KRONIKA.
Dzięki temu powstanie profesjonalny publiczny ośrodek produkcji filmowej, który będzie poważnym partnerem dla realizatorów wysokobudżetowych produkcji europejskich i amerykańskich. Nowa instytucja będzie również wspierać rodzimych i zachodnich producentów, szczególnie młodych twórców
— czytamy w oświadczeniu MKiDN.
To jednak tylko jedno z pól interpretacji wspomnianej decyzji, która w znaczący sposób może naruszyć zastany i zakonserwowany od lat status quo. Jak przekonuje nasz portal osoba znająca kulisy tej decyzji, sygnał wysłany zamiarem połączenia wspomnianych instytucji kultury (co ważne - państwowych) ma ukrócić proceder „prywatyzacji” tychże podmiotów. Padają nawet określenia, według których w dotychczasowym systemie organizacji studiów, największe interesy miała postpeerelowska nomenklatura, która uwłaszczyła się na majątku państwowym.
Jak to możliwe? Dotychczasowy układ we wspomnianych studiach sprzyjał sytuacjom, w których zarządzający studiami realizowali przeciętne filmy, mimo wysokich kosztów produkcji. To jednak kwestia dyskusyjna, za to żądanie zawyżonych opłat za licencję na dzieła kinematograficzne będące w zasadzie polskim dziedzictwem kulturowym to po prostu fakty.
Pieniądze z licencji finansowały głównie projekty dyrektorów studiów lub ich sieć klientelistyczną
— słyszymy.
Czasem zresztą dochodziło do niemałych absurdów - jak na przykład w sytuacji, gdy Juliusz Machulski złożył do PISF wniosek o dofinansowanie filmu „Julek” o… samym sobie. Jeszcze inny przykład - w ostatnim czasie wspomniane studia sprzedały licencję (na dwa lata) na dziedzictwo polskiej kinematografii jednej z prywatnych stacji telewizyjnych.
Zachowują się jak podmioty komercyjne nastawione na zysk, a nie jak instytucje kultury
— przekonują nasi rozmówcy.
Efektem tej pozornie technicznej decyzji ma być kilka jasnych, weryfikowalnych kwestii: o wiele bardziej oszczędne gospodarowanie środkami finansowymi, a przy okazji ułatwienie dostępu do najnowszych technologii dla młodych twórców.
Obecnie poszczególne studia filmowe działają na granicy rentowności, dwa z nich po trzech kwartałach 2018 r. przyniosły straty w wysokości kilkuset tysięcy zł.
Jak deklaruje MKIDN, nowy podmiot przejmie wszystkie stosunki prawne, których uczestnikiem były łączone instytucje, bez względu na charakter prawny tych stosunków. Oznacza to kontynuację projektów realizowanych przez studia, a także objęcie przez nową instytucję praw autorskich do filmów będących w dyspozycji obecnych studiów filmowych.
Sprawie będziemy się przyglądać.
Svit
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427592-naruszony-status-quo-o-co-chodzi-w-ostatniej-decyzji-mkidn