Zrozumieć… Czy aby na pewno wszyscy tego chcemy? Może lepiej trwać w bańkach własnych legend i teorii? Wiedza bywa przykra. Nikt nie przyzna się do tego, że choćby mu i przed oczy wlazł wół nieistniejący w jego świecie, to i tak nie będzie go widzieć.
Piję do tego, że wyjaśnienia procesów zachodzących w świecie wcale nie są niedostępne dla zwykłego człowieka. Przeważnie jednak mało kto ma ochotę po nie sięgać.
Mieszcząc się w dyscyplinie buteleczki, w jakiej zamknięte są moje felietony dla tego tygodnika, postaram się przedstawić państwu kondensat tego, do czego doszedłem, poszukując źródeł dzisiejszej dynamiki politycznych procesów przebiegających od Władywostoku po Rio de Janeiro.
Trwa ostra wojna pomiędzy bogatymi. Nie pogodzą się, źródła ich bogactwa są bowiem radykalnie rozbieżne. Trwa więc konflikt pomiędzy ofensywnym ostatnio kapitałem spekulacyjnym (w USA utożsamianym ze Wschodnim Wybrzeżem, Wall Street i dyktaturą mediów) a kapitałem produkcyjnym, który swoje źródła czerpie z realnej produkcji, rozwijania – przez pokolenia – rodzinnych przedsięwzięć. Kapitał produkcyjny pragnie stabilizacji i banki traktuje jak zło konieczne. Kapitał spekulacyjny operuje jedynie na wirtualnych liczbach. Rozwój giełd, bankierskich sztuczek i rozmaitych sposobów żerowania na walutach, rynku i tzw. derywatach sprawił, że nie wytwarzając niczego, można bezkarnie ograbiać tych, którzy w pocie czoła coś wytwarzają. Spekulanci uwielbiają kraje upadłe, oligarchie i rozmaite sztuczki wokół realnych wartości. Im bardziej oszukują, tym bardziej się bogacą. Świetnym interesem są dla nich wojny toczone „w imię obrony demokracji”, a każdy przywódca, który chce urwać się z ich finansowej smyczy, staje się celem uzależnionych od ich kredytów dział, samolotów i karabinów.
Nie wierzą państwo? To niech się państwo przyjrzą prawdziwym przyczynom zamordowania Kaddafiego. Kiedy król Jordanii czy Saudowie kogoś ćwiartują lub wyłupują mu oczy, to mają do tego prawo, gdyż walczą przecież o „demokrację i wolny świat”, jednak gdy Asad czy Husajn postępowali podobnie, to już były zbrodnie przeciwko ludzkości. Tylko żołnierzom izraelskim wolno strzelać do pozbawionych broni Palestyńczyków (wszak zabijają przecież „terrorystów”), tylko oni mają – udzieloną przez spekulacyjną finansjerę – licencję na bezkarne zabijanie.
Co? Za proste to wszystko? A z kim trzyma dzisiejszy premier Mateusz Morawiecki? Nie odpowiem. Dodam tylko, że pieniądze nie kłamią.
Felieton Witolda Gadowskiego ukazał się w 53. numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427523-sprezyna-wydarzen