Od dobrych kilku tygodni po opozycyjnej stronie plotkuje się na temat rozważanego scenariusza, w którym Grzegorz Schetyna na czas kampanii wyborczej zszedłby nieco do cienia, promując - jako kandydata na premiera Koalicji Obywatelskiej - innego polityka. Słychać o scenariuszu z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem (ma za tym lobbować środowisko wokół Donalda Tuska, no i oczywiście ludowcy), rzucono też propozycję Rafała Trzaskowskiego (na fali euforii po wygranej w wyborach samorządowych). Nie chodzi o to, że Schetynie brak politycznych aspiracji czy ambicji, ale jednak rankingi nieufności są nieubłagane, a i przewodniczący Platformy nie jest przesadnie lubiany (zwłaszcza po ostatnim przeciągnięciu połowy Nowoczesnej do PO) wśród innych liderów opozycji.
Myślę, że to jedno z najistotniejszych politycznych pytań na rok 2019. Czy Grzegorz Schetyna jest w stanie powtórzyć (oczywiście jedynie w pewnej skali, nic dwa razy się nie zdarza) manewr Jarosława Kaczyńskiego z kandydaturą Beaty Szydło? W parlamentarnych kuluarach zapytałem o sprawę i plotki samego zainteresowanego. Schetyna pożartował ze mnie, a następnie rzucił:
Jeżeli wygramy wybory, to ci którzy je wygrają, będą decydować, kto będzie kandydatem na premiera.
Nie chcę stawiać na podstawie jednej wypowiedzi zbyt daleko idących tez, ale i te słowa, i nastawienie, o którym słychać na korytarzach przy Wiejskiej sugerują jasno: Schetyna nie zgodzi się na taki scenariusz.
Powodów jest kilka: po pierwsze, na taki ruch może zdecydować się lider, który jest absolutnie pewny swojej pozycji w partii, świadom tego, że przeznaczenie środków, energii i pieniędzy na budowę innego polityka nie zmniejszy znaczenia pozostającego w cieniu lidera. Grzegorz Schetyna jest świadomy, że nie byłby w stanie utrzymać takiego napięcia pod kontrolą.
Po drugie, co zresztą jest naturalnym następstwem argumentu numer jeden, współpraca w szeroko rozumianej Koalicji Obywatelskiej jest tak krucha, niepewna, a momentami po prostu kiepska, że nie udałoby się wykreować kandydata, na którego zgodę daliby wszyscy uczestnicy tej dziwnej układanki. W sondażach nieźle wypada Kosiniak-Kamysz, ale jak Nowoczesna czy SLD mieliby długofalowo grać na prezesa ludowców? Trzaskowski wygrał w Warszawie w cuglach, ale przecież nie kupi go elektorat PSL, a pewnie i o wyborców SLD byłoby trudno. Każda kolejna kandydatura rodziłaby inne trudności - zazwyczaj te z gatunku nie do przeskoczenia.
Po trzecie, taka konstrukcja po stronie Koalicji Obywatelskiej byłaby tak naprawdę przygotowaniem gruntu pod powrót Donalda Tuska jako lidera całej opozycji antypisowskiej. W takim scenariuszu, i tak trudnym do realizacji ze względu na tysiące drobnych przyczyn, miejsca dla Grzegorza Schetyny przesadnie nie ma. I dlatego szef Platformy Obywatelskiej porusza się dziś politycznym zygzakiem: od wielkich słów (a czasem i małych decyzji) o konieczności ponadpartyjnej współpracy na opozycji, po bardzo pragmatyczne ruchy z wyciąganiem posłów Nowoczesnej do Platformy. Pozornie nie ma w tym logiki, ale to właśnie efekt sytuacji, w której znalazł się Grzegorz Schetyna: tylko takimi ruchami podtrzymuje swoją pozycję lidera, a z drugiej strony nie jest przesadnie często oskarżany o chęć zawłaszczenia społecznego poparcia po stronie krytyków rządu.
I dlatego bezpośrednie pytanie o nazwisko kandydata na premiera z ramienia KO jest politycznym „sprawdzam” dla Grzegorza Schetyny: to prosty wybór między ociosaniem się jako mało popularny (wśród wyborców, ale i działaczy innych partii niż Platforma), ale jednak lider opozycji a oddaniem politycznego prymatu na rzecz ewentualnych kilku punktów procentowych więcej. Trudno też dziwić się takim politykom jak Robert Biedroń czy Adrian Zandberg, którzy wiedzą, że po ewentualnym zielonym świetle do wspólnych list i wielkiej koalicji, ich ugrupowania (papierowe, kanapowe, ale jednak jakoś tam realne) znikają ze sceny, wsiąkając w struktury tłustych kotów z Platformy.
To tylko z pozoru teoretyczne rozważania o nazwisku kandydata na premiera Koalicji Obywatelskiej. Od tego, kto nim zostanie i jak mocno zjednoczona będzie opozycja zależą wyborcze szanse na jesienny triumf jednej lub drugiej strony sporu.
ZOBACZ PROGRAM BEZ SPINY NA ANTENIE TELEWIZJI WPOLSCE.PL:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/427358-czy-schetyna-umie-wskazac-innego-kandydata-na-premiera