Specjalny zespół powołany przez wicepremiera i ministra nauki Jarosława Gowina ma już w tym tygodniu zakończyć prace nad listą wydawnictw, w których polscy naukowcy będą mogli publikować swoje książki. Jeśli zostaną wydrukowane przez wydawnictwa nie ujęte na liście, nie będą mogły być uznane za naukowe. Sprawę przedstawił „Nasz Dziennik”.
O naukowości książki będzie decydować nie tyle jej treść, co miejsce, gdzie została wydana. Lista ministerialna będzie listą monopolistów. Decyzja o dopuszczeniu młodego autora przez zatwierdzone wydawnictwo będzie przesądzała o jego dalszej karierze
— zaznaczył historyk prof. Grzegorz Kucharczyk w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.
Rady wydawnicze zmienią się w sądy kapturowe
— dodał.
Za publikowanie książek we „właściwym” miejscu, będzie można otrzymać od 80 do 200 punktów. Według „Naszego Dziennika”, lista koncesjonowanych wydawnictw ma być krótka. Najwyższą punktację będzie można otrzymać za publikacje w zagranicznych wydawnictwach.
Dla mnie to nieporozumienie, niewłaściwe działanie, na dodatek sprzeczne z generalną neoliberalną linią tej reformy. Wszyscy, pracownicy naukowi i wydawcy, są zaniepokojeni i obawiają się, że będziemy mieli do czynienia z reglamentacją
— powiedział w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” poseł PiS. Włodzimierz Biernacki.
Publikacja w dużym zagranicznym wydawnictwie nie przesądza o wysokim poziomie
— dodał.
tkwl/”Nasz Dziennik”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/426469-mocne-zarzuty-dot-reformy-szkolnictwa-wyzszego