„Gazeta Wyborcza” podsumowuje rok 2018 w polskim kinie. W rankingu autorstwa Tadeusza Sobolewskiego pierwsze miejsce oczywiście zajął ulubiony film polskiej lewicy, czyli „Kler”. Dopiero na drugim miejscu znalazła się „Zimna Wojna” Pawła Pawlikowskiego, która została najlepszym europejskim filmem roku na gali Europejskiej Akademii Filmowej.
Pierwsze miejsce rankingu dla „Kleru”, drugie dla „Zimnej Wojny”, na trzeci miejscu „Jak pies z kotem” Janusza Kondratiuka, na czwartym „Fuga” Agnieszki Smoczyńskiej.
Jak „Wyborcza” uzasadnia zwycięstwo „Kleru” nad filmem Pawlikowskiego? Okazuje się, że Smarzowski zdjął z Polaków „aureole świętości i samouwielbienia”.
Po 1989 r. musiał się pojawić ktoś taki ja Smarzowski. Autor „Domu złego” dokonał w kinie swego rodzaju lustracji społeczeństwa. Zdjął aureole świętości i samouwielbienia, którą Polacy sami sobie przybrali w czasach „Solidarności” i stanu wojennego. Nastąpiło wtedy niebezpieczne utożsamienie narodu i Kościoła, w konsekwencji prowadzące do rządów autorytarnych
– czytamy.
Każe Polakom zmierzyć się z własnym złem bez taryfy ulgowej, bez zwalania winy na historię czy system
– pisze Sobolewski.
„GW” przekonuje też, że film Smarzowskiego „ożywia stosunek do Kościoła katolickiego.
Pozwala „wstać z kolan” i mówi do widzów: nie lękajcie się, nie jesteście już dziećmi
– czytamy.
mly/”Gazeta Wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/426132-gw-nie-moze-sie-nachwalic-smarzowskiego