Są gesty, którymi się nic nie zyskuje, a wiele traci. Szczególnie zrobione w z złym momencie.
Zwracanie Medalu Stulecia Odzyskanej Niepodległości w rocznicę mordu górników z kopalni Wujek przez kogoś rdzennie związanego ze Śląskiem, to jest w zasadzie akt samobójstwa wizerunkowego.
Jakby tego czynu nie tłumaczyć jego wydźwięk jest nieodwracalny i nie da się go kiedykolwiek zniwelować kwiecistymi wyjaśnieniami. Od znanych i szanowanych artystów wymagamy postawy na miarę Ignacego Paderewskiego, a nie pseudointelektualnego międolenia się w meandrach spraw krajowych i ulegania tandetnej propagandzie.
Józef Skrzek został uhonorowany przez prezydenta Polski. Przecież wiedział od kogo idzie odebrać odznaczenie. Mógł wziąć L4 i nie pokazać się na uroczystości. Przyjęcie medalu, nawet, od może nie za bardzo uwielbianego prezydenta z okazji 100 lecia jest ogromnym wyróżnieniem.
To jest medal od Polski.
Najbardziej deprecjonujące jednak jest to, że dawny buntownik spod znak SBB czyli Szukaj, Burz, Buduj, okazuje się strachliwym konformistą. Jaka by nie była presja otoczenia i hejt internetowy, to są momenty, gdy trzeba wykazać się charakterem.
W Polsce trwa wojna kulturowa. Barbarzyńcy próbują zawłaszczyć sferę publiczną i agresywną, nienawistną argumentacją panoszą się gdzie tylko mogą. Prawda jest taka, że cały czas mają niezwykle silne wpływy w środowisku artystycznym. Poplecznicy totalnej opozycji chętnie wezmą od wrażej władzy wszelkie dotacje i granty, bo komu jak komu, ale im się należą, co oczywiście nie zmienia ich ostentacyjnie niechętnego stosunku do dobrej zmiany. Wredne wypowiedzi i propagowanie anarchii urastają do bohaterstwa.
Tak się też niefortunnie złożyło dla artysty, że mamy w Warszawie bezprecedensowe powracanie do komunistycznych nazw ulic. Miedzy innymi ma być zlikwidowana ul. Bohaterów z Kopalni Wujek. Ma być zlikwidowana za sprawą dokładnie tych samych osób, które hejtowały przyjęcie przez Józefa Skrzeka Medalu Stulecia Odzyskanej Niepodległości i nakłaniały go do jego zwrócenia. Chcąc nie chcąc artysta znalazł się na własne życzenie w doborowym towarzystwie.
Okazuje się, że nie do końca przemyślanym gestem można stać się antybohaterem stulecia.
Przykre, bo naprawdę wartościowy dorobek muzyczny przysłoni na zawsze zbędna niesława.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/425913-skrzek-brata-sie-z-tymi-ktorzy-nie-chca-uhonorowac-gornikow