Platformie Obywatelskiej i środowiskom postkomunistycznym w Warszawie udaje się zagospodarować wyobraźnie nowych warszawiaków, których mam wrażenie jest więcej, niż starych. To jest inne demograficznie miasto, niż wtedy, kiedy prezydentem stolicy był śp. Lech Kaczyński
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Joanna Lichocka, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: „Tramwaj Różnorodności”, wojująca z chrześcijaństwem radna Diduszko, oburzająca decyzja władz Warszawy ws. zmniejszenia bonifikaty… Jak Pani jako warszawianka patrzy na to, co zaczyna się dziać w Warszawie za rządów Rafała Trzaskowskiego? Tego od nowego prezydenta oczekiwali warszawiacy?
Joanna Lichocka: W tej chwili rządzą Warszawą środowiska postkomunistyczne, wywodzące się jeszcze z elit ustanowionych tutaj przez Stalina, to są ich dzieci, wnuki i nawet jeżeli nie w sensie dosłownym, to ideologicznym. Pani Diduszko jest jedną z przedstawicielek tego środowiska.
Trudno się więc dziwić, że w Warszawie nie będzie ulicy „Inki”, a będzie Małego Franka.
Jeżeli ktoś wybiera zamiast ulicy „Inki” – ulicę Małego Franka, to jest to właśnie testament stalinowski. To są rzeczy niebywałe. Brak porządnego rozliczenia z komunizmem w Polsce, również w dziedzinie kulturowej i intelektualnej, powoduje, że ci ludzie nie czują wstydu, gdy promują czy zgadzają się, aby wciąż w przestrzeni publicznej były obecne stalinowskie symbole. To jest zatrważające. Nie sądzę, aby warszawiacy, którzy zagłosowali na to towarzystwo zdawali sobie do końca z tego sprawę.
Z pewnością nie głosowali za zwiększeniem bonifikaty.
Platforma Obywatelska świadomie oszukała warszawiaków. Pamiętajmy jednak, że w Warszawie jest dużo osób, które są „nowymi Polkami”.
Kim są te osoby?
Są to osoby, które oderwane od swoich małych miast, tradycyjnych do tej pory społeczności, przyjechały do Warszawy, zachłysnęły się wielkim miastem, korporacjami, „europejskością” i chcą być „nowymi Polkami”. W związku z tym są prawdopodobnie zafascynowani pomysłem „Tramwaju Różnorodności”. To jest choroba, która mija. Jestem przekona, że ci ludzie wraz z osiadaniem w Warszawie, wraz z dorośleniem, będą mniej podatni na tego typu manipulacje. W tej chwili mamy do czynienia z operacją tworzenia tożsamości Warszawy w oderwaniu od tego, czym tak naprawdę jest Warszawa – czyli miastem bohaterskim, patriotycznym, na rzecz czegoś, co chciał wytworzyć komunizm i co wytwarza wciąż system III RP w oderwaniu od prawdziwych tradycji stolicy.
Pani zdaniem Rafał Trzaskowski jest samodzielny podejmując takie a nie inne decyzje?
Rafał Trzaskowski wywodzi się przecież właśnie z tych elit postkomunistycznych. To nic nowego. Będzie on realizował projekt, o którym kiedyś Jarosław Marek Rymkiewicz powiedział „obce smoki”. Mamy więc „obce smoki” w Warszawie. Widać to nie od dziś. Świadczą o tym chociażby decyzje podejmowane w kwestii kultury. Spójrzmy na spektakle w Teatrze Powszechnym. To jest nam obce, ale trwa próba zaszczepienia tego w społeczności warszawskiej i dzięki temu, że jest tak wielu nowych warszawiaków, którzy uważają to za spełnianie swoich aspiracji, to się po części udaje.
Jednak warszawiacy głosując na Rafała Trzaskowskiego mogli się spodziewać, że będzie kontynuatorem myśli Hanny Gronkiewicz-Waltz, której rządy bardzo dobre oceniał. A jednak wygrał.
Niestety, Platformie Obywatelskiej i środowiskom postkomunistycznym w Warszawie udaje się zagospodarować wyobraźnie nowych warszawiaków, których mam wrażenie jest więcej, niż starych. To jest inne demograficznie miasto, niż wtedy, kiedy prezydentem stolicy był śp. Lech Kaczyński. To rzeczywiście duży sukces Platformy Obywatelskiej, że udało się namówić bardzo dużą grupę warszawiaków, aby głosowali przeciwko własnym interesom, przeciwko własnej tożsamości, aby dali się zaprzęgnąć w tworzenie neostalinowskiej tożsamości tego miasta.
Kamil Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/425662-nasz-wywiad-lichocka-warszawa-rzadza-postkomunisci