Mimo uzyskanych już w 2012 roku informacji na temat SKOK-u Wołomin, Komisja Nadzoru Finansowego dopiero w roku 2014 wprowadziła zarządcę komisarycznego do tego – więcej, niż podejrzanego – podmiotu. Dlaczego KNF zwlekała tak długo?
CZYTAJ TAKŻE: Ziobro nie ma wątpliwości: Fakty ws. SKOK Wołomin są miażdżące. Platformie nie uda się wmówić, że czarne jest białe
Uwzględniając bliskie związki Andrzeja J. przewodniczącego KNF z politykami Platformy Obywatelskiej, nietrudno wysnuć tezę, że chodziło o wyciągnięcie „wołomińskiego” problemu tuż przed wyborami parlamentarnymi i obciążenie winą PiS. Tezę zdają się potwierdzać słowa koalicjanta PO – Janusza Piechocińskiego.
Coraz mniej mam ochotę podnosić rękę w głosowaniach - dla mnie oczywistych - służących dolewaniu oliwy do ognia. Z tego samego powodu nie poparłem komisji śledczej w sprawie SKOK, choć byłem do tego namawiamy przez Platformę, która twierdziła, że skorzystam na tym politycznie przed wyborami
— mówił w lipcu 2015 roku Janusz Piechociński w wywiadzie dla dziennika Rzeczpospolita. Jakie korzyści wyborcze obiecywała Platforma swojemu koalicjantowi. Jak przyczynić się do ich osiągnięcia mieli zatrzymani we czwartek urzędnicy Komisji Nadzoru Finansowego na czele z Andrzejem J?
Przypomnijmy - przez pierwsze lata pełnienia swojej nowej funkcji o szefie KNF słychać niewiele. Szef Komisji do przełomu roku 2012 i 2013 zachowuje się i prezentuje jak typowy urzędnik nie podnosząc zanadto głosu. Bo i przeciw komu ma go podnosić, skoro nadzoruje banki, w których zadłużony jest na ponad milion złotych?
Kiedy w październiku 2012 roku wchodzi w życie ustawa o SKOK, czyli konkurencji dla banków i konkurencji dla Platformy Obywatelskiej, J. nagle zaczyna istnieć w mediach. Udziela wywiadów, krzyczy, szafuje decyzjami i usiłuje zacisnąć pętlę na szyi konkurencji dla sektora bankowego. Wchodzi w jawny konflikt z Kasą Krajową ignorując jej zdania i opinie.
Szef Komisji może być spokojny, że nikt nie przeszkodzi mu w deklamowaniu wcześniej przygotowanych tez. Na sali sejmowej ma silne wsparcie posłów Platformy. Jednak J. i jego współpracownicy nie kwapią się do mówienia głośno o tym, jaki udział w aferze SKOK Wołomin mieli ludzie Platformy. A mieli niemały…
Wypowiedź Piechocińskiego może dowodzić, że w 2015 roku trwała intensywna polityczna operacja przeciwko PiS, w której SKOK Wołomin miał być narzędziem sukcesu. W radzie nadzorczej SKOK-u Wołomin zasiadał między innymi Piotr P. – były agent Wojskowych Służb Informacyjnych, były prezes Fundacji Pro Civili. Fundacji poświęcone zostały obszerne fragmenty Raportu z Weryfikacji WSI, a istotne miejsce w nich zajmuje właśnie były prezydent, a ówczesny minister obrony narodowej, Bronisław Komorowski.
Stratedzy PO planujący kampanię wyborczą w 2015 roku i zamierzający wykorzystać w niej SKOK Wołomin do walki z PiS, najwyraźniej zapomnieli o powiązaniach Bronisława Komorowskiego z byłymi agentami WSI. To przez ten błąd światło dzienne ujrzały kompromitujące zdjęcia ówczesnego prezydenta, na których pozuje on z prezesem SKOK-u Wołomin oraz z Piotrem P. – byłym agentem i członkiem fundacji, która mogła wyprowadzić z Polski setki milionów złotych.
Warto zapamiętać: przestępczą działalność SKOK Wołomin finansowali i nadzorowali byli oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych.
Komorowski wybory przegrał, ale przez Platformą stało kolejne wyzwanie – tym razem kampania parlamentarna. Jednym z jej elementów – wsłuchując się w słowa Janusza Piechocińskiego – mogła być postulowana przez polityków Platformy Obywatelskiej komisja śledcza ds. SKOK. Z wypowiedzi wicepremiera Piechocińskiego jasno wynika, politycy PO planują wykorzystanie bardzo ważnego organu kontrolnego Sejmu, jakim jest komisja śledcza, do realizacji własnych celów politycznych - eskalacji konfliktu, podsycaniu emocji społecznych, w domyśle: kompromitacji obecnej opozycji („dolewanie oliwy do ognia”).
Warto w tym kontekście przywołać znaną wypowiedź Radosława Sikorskiego, który w podsłuchanej rozmowie z Jackiem Rostowskim mówił: „Ty, ja uważam, że można zajebać PiS komisją specjalną w sprawie Macierewicza”. Wygląda więc na to, że próby instrumentalnego wykorzystywania komisji śledczych były dla polityków PO czymś normalnym.
Takie rozgrywki budzą największe zaniepokojenie. Ale pozwalają też przypuszczać, że KNF celowo wstrzymywała powołanie zarządcy komisarycznego w SKOK-u Wołomin, aby umożliwić Platformie Obywatelskiej nieczystą grę wyborczą. Jeśli tak było, urzędnicy Komisji mogą mieć na sumieniach przewinienia znacznie poważniejsze, niż tylko grzech zaniechania.
I jeszcze ciekawa uwaga: uroczystości rocznicowe SKOK-u Wołomin uświetniały swoją obecnością tuzy polskiej polityki i ekonomii. Z Mariuszem G. spotkał się między innymi Dariusz Rosati - były sekretarz Komitetu Uczelnianego PZPR na SGPiS (obecnie SGH), a pod koniec lat 80. uczestnik prac Komisji ds. Reformy Gospodarczej.
Rosati należał też do grona doradców ekonomicznych premiera Mieczysława Rakowskiego, członków Rady Nadzorczej Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ) oraz Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej (WGI).
CZYTAJ TEŻ: TYLKO U NAS. Kulisy afery SKOK-Wołomin. SPRAWDŹ, co wspólnego mają Komorowski, Pro Civili i Wojskowe Służby Informacyjne wu-ka
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424841-przestepcza-dzialalnosc-skok-wolomin-zorganizowali-ludzi-wsi