Prof. Rafał Chwedoruk w rozmowie z portalem wPolityce.pl wyjaśnił, dlaczego protesty we Francji przebiegają w taki, a nie inny sposób i czy można liczyć na ich zakończenie w najbliższym czasie.
Nie zdajemy sobie w Polsce sprawy ze specyfiki francuskiej tradycji politycznej i kultury protestu. Na przykład związki zawodowe we Francji są w sensie liczebnym bardzo słabe. Ruch jest niesamowicie politycznie podzielony. Mimo to w powszechnej opinii uchodzą za związki bardzo bojowe, dobrze zorganizowane.
— podkreślił.
Wiele protestów we Francji tak jak spektakularnie wybuchało, tak szybko wygasało. Myślę, że i w tym przypadku finał będzie podobny. Z jednej strony dojdzie do złagodzenia części reform. Z drugiej strony Macronowi będzie bardzo ciężko podnieść się politycznie po tej serii protestów. Zwłaszcza, ze jego prezydentura i tak była oparta na chybotliwych podstawach. Bardziej jest prezydentem wybranym przeciwko komuś, niż w imię czegoś. Sądzę, że konsekwencje tych protestów będą długofalowe, niż związane tylko stricte z socjalnymi aspektami. To jest jeden z pierwszych protestów, którego oblicze ideowe ciężko jest wskazać
— zaznaczył.
Na uwagę, że w mediach krążą informację o tym, iż wielu protestujących wychodzi na ulicę tylko po to, aby bić się z policją, odpowiedział:
To jest oczywiście ulubiony argument każdej władzy. Także z historii Polski pamiętamy o ekstremistach z „Solidarności”, którzy dołączyli się do protestu zdrowego trzonu klasy robotniczej. Można to jedynie skwitować uśmiechem, po pierwsze pamiętając o tym, że odkąd się narodziła kultura miejskiego protestu, bardzo często obecny był w niej pewien komponent przemocy, tak samo jak jest obecny przy okazji kultury dyskotekowej czy meczy piłkarskich. Po drugie pamiętajmy, że bardzo często sama władza w różnych krajach dba o to, żeby zdyskredytować protestujących i przypisywać im przemoc. Każda władza dysponuje wieloma nieformalnymi instrumentami krzewienia takiej przemocy i przypisywania jej potem protestującym.
Prof. Chwedoruk zauważył też, że brutalność francuskiej policji jest znana od lat i nie jest to czymś zaskakującym.
Warto też wspomnieć o historycznie ukształtowanej brutalności francuskiej policji. Jeden ze znanych polskich aktorów, który tuż po wydarzeniach marcowych był we Francji, mówił o tym, że był zdumiony skalą brutalności francuskiej policji wobec protestujących studentów. Mówił, że na tym tle polskie ZOMO było dużo łagodniejsze. Zatem to nie jest nic zaskakującego we francuskiej kulturze. Myślę, że w większym stopniu ilustruje to pewną ułudę stabilności i dobrobytu, jaką my jako społeczeństwo mamy odnośnie świata Zachodniego. Tymczasem wielu Francuzów, w kraju, który skądinąd per saldo jest bardzo bogaty i nowoczesny, ma od lat 70-tych wręcz poczucie pewnego zapadania się. Po prostu jest coraz gorzej, życie jest bardziej skomplikowane, politycy coraz bardziej bezradni, a świat coraz bardziej niesprawiedliwy. Zmieniają się tylko formy artykułowania tego stanu świadomości przez Francuzów
— powiedział.
Politolog zaznaczył, że konsekwencje protestu we Francji mogą być duże i jest sporo ośrodków na świecie, zainteresowanych destabilizacją państw Europy Zachodniej.
Nie ulega wątpliwości, że bardzo poważne podmioty, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, niekoniecznie są zainteresowane pogłębianiem się integracji europejskiej
— mówił. Odniósł się też do informacji, jakoby wpływ na destabilizację we Francji miała mieć Rosja.
CZYTAJ TAKŻE:
Nie widzę politycznego interesu, jaki miałaby Rosja w osłabieniu prezydentury Macrona. Rosyjska oligarchia w olbrzymim stopniu egzystuje i żywi społeczeństwo dzięki eksportowi surowców do Europy Zachodniej, przede wszystkim chodzi tu o Niemcy. Trudno się spodziewać, żeby w interesie Rosji było destabilizowanie państw Europy Zachodniej. Warto też pamiętać o wspólnych interesach rosyjsko-francuskich w Libii. Sądzę, że dla wielu państw świata to jest po prostu wygodna wymówka, że Rosja gdzieś tam ingeruje. Mogę się zgodzić np. z tym, że Rosja była zainteresowana Brexitem, ale jaki interes miałaby Rosja w osłabianiu prezydenta, który dąży do pogłębionej integracji europejskiej, a zatem de facto do wzmocnienia roli Niemiec i Francji
— podkreślił prof. Chwedoruk.
Profesor powiedział, że dało się przewidzieć, iż masowe protesty mogą wybuchnąć we Francji już po tym, gdy prezydentem został Emmanuel Macron.
Jest wiele różnych źródeł tego kryzysu, który jest we Francji. Jest wielu zainteresowanych tym, żeby plany tandemu francusko-niemieckiego nie ziściły się. Jednak po pierwsze to jest jednak kwestia problemów samej Francji. Tak naprawdę to coś, co łatwo można było przewidzieć w momencie, gdy Macron został prezydentem. Miał program niespójny, w niektórych miejscach skrajnie liberalnym w podejściu do gospodarki. Zapowiadał reformy, które porusza interesy olbrzymiej części francuskiego społeczeństwa. Pozostawało tylko czekać na moment wybuchu. Jak zwykle rzeczy, które moglibyśmy traktować jako drugoplanowe, jak obciążenia podatkowe, stały się katalizatorem
— mówił politolog.
as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424794-chwedoruk-nie-widze-interesu-rosji-w-oslabieniu-macrona
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.