Zatrzymanie byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja J. i jego współpracowników pociągnęło za sobą prawdziwą lawinę i wzbudziło panikę w środowiskach byłego obozu władzy i mediów, które sprzyjały koalicji PO-PSL. Na kogo można zrzucić winę za niekompetencję urzędników, którzy przez długie lata byli pupilkami ówczesnej władzy. Urzędników, którym ufali Donald Tusk i Ewa Kopacz.
W 2012 roku Kasa Krajowa poinformowała kierowaną przez Andrzeja J. Komisję Nadzoru Finansowego o możliwych nieprawidłowościach w działalności SKOK-u Wołomin. Pytanie, dlaczego dopiero 2 lata później KNF zdecydowała o wprowadzeniu zarządu komisarycznego do podejrzanej instytucji, nadal pozostaje bez odpowiedzi. Jednak media sprzyjające Platformie Obywatelskiej mogą szybko i łatwo znaleźć tych, którzy mieli szansę wiedzieć więcej o działaniach grupy utajonej w SKOK‑u Wołomin – o byłych agentach Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy za pośrednictwem różnych kanałów mogli wyprowadzić z Polski setki milionów złotych.
Kluczowe tropy pojawiły się przed laty
W 2015 roku parlamentarny zespół ds. skutków działalności Komisji Weryfikacyjnej pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza i Jana Olszewskiego jednym z posiedzeń zajął się sprawą afery w SKOKach. W świetle informacji przekazanych w czasie posiedzenia prawdziwa afera dotyczyła instytucji państwa polskiego, które miały zajmować zarówno bezpieczeństwem finansowym jak też narodowym.
W SKOK-u Wołomin zakorzenili się ludzie związani z Fundacją Pro Civili – reliktem poprzedniego systemu i źródłem utrzymania agentów WSI.
Chcemy pokazać, kto i jakie instytucje de facto są odpowiedzialni za stratę pieniędzy przez wielu ludzi w SKOKach. Chcemy pokazać, czy można było tego uniknąć, chcemy zapytać, czy powiązania ludzi władzy z WSI mają znaczenie
— mówił w 2015 roku Bartosz Kownacki z Prawa i Sprawiedliwości.
Kogo nadzorował Bronisław Komorowski
Celem Fundacji Pro Civili było wyłudzanie pieniędzy, zaś grupą dowodzili ludzie WSI. Piotr P. działał jako pracownik WAT, więc wiele działalności Pro Civili było ukierunkowanych na wyłudzenia z WATu pieniędzy, np. na programy komputerowe. Łącznie wyłudzono 400 mln złotych, które trafiły na Cypr. Sąd zajął się tym w 2004 roku
— mówił Kownacki o działalności Fundacji, która powstała w środowisku ludzi WSI.
Dodał, że Fundacja zajmowała się m.in. wystawianiem fałszywych faktur i innych dokumentów, które potem stanowiły podstawę do wyłudzanie kredytów z banków. Poseł przypomniał, że wszystko działo się za czasów, gdy szefem MON, a więc i nadzorującym WSI, był Bronisław Komorowski.
Gdy Bronisław Komorowski objął funkcję szefa MON, WSI zakazało policji działania wobec Piotra P. W piśmie potwierdzono fałszywie, że P. zajmują się WSI i UOP. To jednak nie była prawda. Dzięki interwencji MON P. pozostał na wolności choć mafia pruszkowska została zlikwidowana. Należy zadać pytanie prezydentowi [B. Komorowskiemu – przyp. red.] o wyświetlenie wszelkich związków z ludźmi, którzy doprowadzili SKOK Wołomin do upadku
— tłumaczył podczas posiedzenia zaproszony na nie Jacek Kurski.
Panie prezydencie, czy osoby związane ze SKOK-iem Wołomin bywały w Pałacu Prezydenckim? — pytał Kownacki nawiązując do wypowiedzi Kurskiego.
W sprawie SKOK-u Wołomin wątków jest coraz więcej, a sprawa zatacza szersze kręgi. Czy Bronisław Komorowski rozpościerał ochronny parasol nad agentami WSI utajonymi w wołomińskim SKOK-u? Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz powierzyła wielką warszawską inwestycję firmie, którą ci agenci nadzorowali? Pytań jest coraz więcej.
— informował Kownacki zaznaczając, że dzięki tej interwencji MON Piotr P. mógł prowadzić swoją działalność dalej.
Dlaczego KNF nie zrobiła nic?
W sumie Pro Civili wyłudziła z WAT, banków itd. 400 mln złotych. Bankowcy uzyskiwali fałszywe dowody pozwalające do wypłaty. Pieniądze lądowały potem na Cyprze, gdzie ambasadorem był w tym czasie Tomasz Lis, były podwładny Komorowskiego. To działo się przez lata. Śledztwo w tej sprawie ruszyło dopiero, gdy banki zwróciły się do sądu w tej sprawie. Dlaczego postępowanie karne musiało trwać 20 lat od początku działania Fundacji Civili?
— podkreślał Kownacki.
Przez długie lata instytucje państwowe były informowane o działaniach byłych agentów WSI, którzy pod przykrywką Fundacji Pro Civili – a wiele wskazuje na to, że także organów państwa – prowadzili szereg interesów.
Uczestnicy posiedzenia zespołu ds. skutków działalności Komisji Weryfikacyjnej podkreślili, że w sprawie SKOK Wołomin alarmowała m.in. Kasa Krajowa SKOK, jednak KNF nie zrobiła nic w tej sprawie. Zdaniem Bartosza Kownackiego wystarczyło proste działanie operacyjne, by zauważyć, że w SKOKu Wołomin dzieje się coś niedobrego.
Wystarczyło posadzić funkcjonariusza przez SKOKiem Wołomin, by wiadomo było, że coś się dzieje nie tak. Przychodziły tam osoby bezdomne, biedne i otrzymywały ogromne kredyty wielkie. Do placówki przychodzono nocami. I to działo się niemal hurtowo. To wystarczyło, by policja działała
— tłumaczył Kownacki.
Państwowi dygnitarze wiedzieli o WSI
Uczestnicy spotkania podkreślali, że znajomość raportu dot. likwidacji WSI – a taką niewątpliwie miały władze państwa zarówno w latach 2012-2014 jak też wcześniej – była wystarczającą wiedzą do podjęcia działań przeciwko dawnym agentom utajonym w SKOK-u Wołomin. Ale ani Bronisław Komorowski ani Andrzej J. i jego zastępcy nie zdecydowali się na sprawne ukrócenie procederu zorganizowanej działalności przestępczej.
Co więcej – właśnie tym agentom – ludziom Wojskowych Służb Informacyjnych władze miasta stołecznego Warszawy zlecały prowadzenie olbrzymich i ważnych dla miasta inwestycji.
Hydrobudowa Gdańsk kierowana przez Piotra P. miała budować bulwary nadwiślańskie w Warszawie. Choć miała wtedy już działać tarcza antykorupcyjna, nikogo przeszłość P. to nie zainteresowała. Zdaniem władz Warszawy stolica straciła na kontrakcie ze spółką 120 mln złotych, ale inne firmy straciły kolejne 1 miliard złotych. Jak to możliwe, że osoba podejrzewana o paranie się oszustem, może prowadzić tak ważne inwestycje w stolicy?
— pytali członkowie zespołu.
Czy Komorowskiego odwiedzali ludzie z „Wołomina”?
Należy zadać pytanie prezydentowi [B. Komorowskiemu – przyp. red.] o wyświetlenie wszelkich związków z ludźmi, którzy doprowadzili SKOK Wołomin do upadku – tłumaczył podczas posiedzenia zaproszony na nie Jacek Kurski.
Panie prezydencie, czy osoby związane ze SKOK-iem Wołomin bywały w Pałacu Prezydenckim? – pytał Kownacki nawiązując do wypowiedzi Kurskiego.
W sprawie SKOK-u Wołomin wątków jest coraz więcej, a sprawa zatacza szersze kręgi. Czy Bronisław Komorowski rozpościerał ochronny parasol nad agentami WSI utajonymi w wołomińskim SKOK-u? Dlaczego Hanna Gronkiewicz-Waltz powierzyła wielką warszawską inwestycję firmie, którą ci agenci nadzorowali? Pytań jest coraz więcej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424582-komorowski-i-wsi-sprawdz-kulisy-afery-skok-wolomin