Powaga to, wydawałoby się, w polityce rzecz podstawowa. Trudno zasłużyć na to, by traktowano cię poważnie. Utrata zaś powagi, to jest zazwyczaj moment.
Nie tak dawno kompletnie piekło zgotowano radnemu Kałuży, który wywrócił śląski stolik przechodząc z Nowoczesnej do PiS. Z tego czasu najbardziej zapamiętam gardłującego na wiecach posła Borysa Budkę. I, żeby było jasne, ruch Kałuży oceniam wątpliwie, ale nie zaskakuje mnie on ani trochę, a oburza umiarkowanie. Taka jest polityka, tacy są politycy. Przyjdą wybory, wyborcy ocenią, czy ten gość jeszcze na nasz głos zasługuje, czy nie.
Teraz o znikającej Nowoczesnej. Od dawna mówiono, że Platforma połyka tę przystawkę, przystawka zaś aspirowała do miana dania głównego. Głośne mlaśnięcie odbyło się wczoraj, Nowoczesna w dużej części okazała się niewielką przekąską. Całe zjawisko zostało już solidnie skomentowane, ja zwrócę uwagę na dwóch posłów, których polityczne losy świetnie ilustrują tę układankę.
Paweł Kobyliński zaczął kadencję z Kukizem, potem poszedł do Nowoczesnej, teraz dał się wchłonąć Platformie. Marek Sowa do sejmu wszedł z listy PO, potem demonstracyjnie odszedł do Nowoczesnej, teraz znów jest w Platformie. Jak dzisiaj tych panów nazywa Borys Budka? Jak by to był po śląsku? Halo? Nie słyszę?
Jak ich traktować poważnie? Nawet przyjmując, że Nowoczesna ostatnio właściwie niewiele różniła się od PO? Przecież powstała w kontrze do partii Schetyny. Dziś widać, jak wielki to był pic.
Dlaczego napisałem, że te przypadki mnie nie oburzają, albo oburzają umiarkowanie. Bo to sprawa każdego z osobna. Każdego ocenią wyborcy, mam nadzieję, że surowo. W każdą stronę takie podróże polityczne się odbywają. Pytanie o powagę w polityce powinno się więc zadać i Michałowi Kamińskiemu (w moim prywatnym rankingu nagroda politycznego Tony’ego Halika murowana) i posłowi Zbigniewowi Gryglasowi, który wyborcom Nowoczesnej pokazał figę i przeflancował się do klubu PiS.
A teraz najciekawsze. Wszystkie te polityczne przechrzty mają niebywałego farta, bo posłem tej samej kadencji jest Ryszard Petru. Z nim wiąże się ostatnia historia o powadze, którą chciałbym dzisiaj przytoczyć. Słyszałem pewnego razu w sejmie, jak dziennikarz mówi do swojego operatora: Chodź, nagramy Ryśka. - Ale po co? - Nie wiem, ale on zawsze coś pier…lnie!
To ten moment, gdy chcesz istnieć w poważnej polityce, ale czujesz, że coś poszło cholernie nie tak. No, chyba, że nie czujesz…
KOMENTARZ MICHAŁA KARNOWSKIEGO: Brutalna lekcja dla wszystkich marzących o wielkim antyPiS: Kto z Platformą pomyka, ten szybko znika
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424349-jak-wykonac-potrojnego-kaluze-w-jednej-kadencji