Skoro Europa jest jednością, to co dziś nas łączy? Co wspólnego łączy Europejczyków ze wschodu i zachodu naszego kontynentu? Jaka jest zasada nas jednocząca. Jakie wspólne wartości?
Nie jesteśmy wspólnotą losu. Mamy inne doświadczenia historyczne. Niemal wszystkie kraje położone pomiędzy Rosją a Niemcami mają za sobą długi okres niebytu państwowego – i to doświadczonego całkiem niedawno. Dotyczy to Polski, Węgier, Czech, Słowacji, Łotwy, Litwy, Estonii, Chorwacji, Rumunii, Mołdawii, Słowenii, Bułgarii, Ukrainy, Białorusi, Serbii, Macedonii czy Czarnogóry. Świadomość, jak krucha jest niepodległość, wpisana została w nasz kod kulturowy. Dlatego inaczej niż na Zachodzie patrzymy na muzułmańskie fale imigracji czy centralistyczne ambicje eurobiurokratów.
Nie jesteśmy wspólnotą pamięci. Wciąż jeszcze pamiętamy grozę i nędzę komunizmu, którego nie doświadczyły kraje Zachodu. Większość naszych antykomunistycznych bohaterów dla nich nie jest bohaterami. Marksizm nie jest dla nas nadzieją ludzkości, lecz raczej ślepym zaułkiem. Dlatego jesteśmy szczególnie uwrażliwieni na utopijne projekty inżynierii społecznej.
Czy jesteśmy wspólnotą wartości? Sporo mówią na ten temat opublikowane ponad miesiąc temu wyniki badań przeprowadzonych przez renomowany ośrodek socjologiczny Pew Research Center. Przeprowadzono je między 2015 a 2017 rokiem na próbie 56 tysięcy ankietowanych w 34 krajach Europy Zachodniej, Środkowej i Wschodniej. Pytania dotyczyły sfery wartości, a ich rezultaty – odzwierciedlone na mapie geograficznej – ukazują w sprawach aksjologicznych radykalny podział między wschodem a zachodem naszego kontynentu. Linia graniczna przebiega natomiast dokładnie tam, gdzie jeszcze trzy dekady temu znajdowała się „żelazna kurtyna”.
Żeby zobrazować zjawisko, przytoczmy zaledwie trzy pytania. Czy jesteś za lub przeciw legalnym „małżeństwom” homoseksualistów? Szwecja (88 proc. za – 7 proc. przeciw), Dania (86 – 9), Holandia (86 – 10), Belgia (82 – 10), Hiszpania (77 – 13), Wielka Brytania (77 – 20), Niemcy (75 – 23). Spośród krajów Europy Zachodniej najmniejsze poparcie dla „homo-związków” panuje we Włoszech (59 – 38).
Odwrotnie przedstawia się natomiast sytuacja na wschodzie. Wymieńmy kilka krajów: Mołdawia (5 proc. za – 92 proc. przeciw), Ukraina (9 – 85), Litwa (12 – 85), Estonia (23 – 71), Węgry (27 – 54), Polska (32 – 59).
Analogiczny podział obserwujemy w przypadku pytania: czy zaakceptowałbyś muzułmanina jako członka własnej rodziny? Akceptacja jest największa na zachodzie kontynentu: w Holandii – 88 proc., w Norwegii – 82, Danii – 81, Szwecji – 80, Belgii – 77, Hiszpanii – 74, Portugalii – 70, Francji – 66. Najmniejsza jest natomiast na wschodzie: np. w Czechach – 12 proc., na Litwie – 16, na Węgrzech – 21, na Ukrainie – 25, w Polsce – 33.
Z podobną sytuacją mamy do czynienia, gdy pytamy Europejczyków o to, czy chrześcijaństwo jest ważnym elementem ich tożsamości narodowej. Zgadzają się z tym np. Rumuni (74 proc. za – 25 proc. przeciw), Bułgarzy (66 – 33), Polacy (64 – 33), Chorwaci (58 – 42). Odwrotnie myślą natomiast o tym np. Szwedzi (15 proc. za – 84 proc. przeciw), Belgowie (19 – 80), Francuzi (32 – 65), Niemcy (34 – 65) czy Brytyjczycy (34 – 64).
W tym przypadku mapa duchowa Europy nie przedstawia się tak jednolicie, ponieważ mamy jeszcze kilka narodów zachodnich, gdzie chrześcijaństwo nadal pozostaje istotnym czynnikiem tożsamości narodowej (np. dla Portugalczyków czy Włochów), a także kilka narodów wschodnich, gdzie przestało być istotne (np. Łotysze, Estończycy czy Czesi).
Podobne rezultaty otrzymujemy w przypadku innych pytań. Wynika z nich, że Europejczyków ze wschodu i zachodu nie łączy już wspólnota wartości. Nie jest nią ani religia chrześcijańska, ani tradycyjna moralność, ani normalna rodzina. Coraz bardziej rozjeżdżamy się w sprawach podstawowych.
Co nas więc łączy? Od polityków słyszymy niezmiennie: „europejskie wartości”. Gdy prosimy o doprecyzowanie, najczęściej padają słowa: tolerancja i otwartość. Problem polega na tym, że tu i tam inaczej rozumiemy te pojęcia.
W trakcie swej pielgrzymki do Polski w 1997 roku Jan Paweł II podczas homilii w Gnieźnie powiedział:
„Runął mur dzielący Europę. W pięćdziesiąt lat po rozpoczęciu II wojny światowej jej skutki przestały żłobić oblicze naszego kontynentu”
Zaraz potem powiedział jednak:
„Czyż nie można powiedzieć, że po upadku jednego muru, tego widzialnego, jeszcze bardziej odsłonił się inny mur, niewidzialny, który nadal dzieli nasz kontynent — mur, który przebiega przez ludzkie serca? (…) Do prawdziwego zjednoczenia kontynentu europejskiego droga jeszcze jest daleka. Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha.
Jest jednak pytanie: jakiego ducha? Ów niewidzialny mur, o którym mówił papież, zniknie dopiero, gdy Europa stanie się wspólnotą wartości. Jakich jednak wartości? Jeżeli mamy być jednością, ktoś kogoś musi przekonać do swoich. Oni nas, czy my ich?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424336-europe-nadal-dzieli-mur-nie-jestesmy-wspolnota-losu