Lech Kaczyński od pierwszego dnia pracy w warszawskim magistracie bardzo precyzyjnie realizował swój plan. I na pytanie, czy był dobrym prezydentem stolicy jako jego biograf, mogę stwierdzić, że najlepszą odpowiedzią były wybory prezydenckie w 2005 r.
— mówi portalowi wPolityce.pl Janusz Kowalski, biograf śp. Lecha Kaczyńskiego, współautor książki „Lech Kaczyński. Biografia polityczna 1949-2005”.
wPolityce.pl: Prezydentura prof. Lecha Kaczyńskiego w Warszawie (2002-2005) kojarzy się praktycznie tylko z budową Muzeum Powstania Warszawskiego. Czy to trafne i słuszne skojarzenie?
Janusz Kowalski: Nie można sprowadzać tej prezydentury wyłącznie do, ważnego dla świadomości narodowej dzieła, budowy Muzeum Powstania Warszawskiego, które na trwałe zmieniło politykę historyczną Polski. Przede wszystkim prof. Lech Kaczyński był niezwykle skutecznym menadżerem, który w sposób precyzyjny zaplanował i zrealizował w czasie rządów w Warszawie wiele projektów społecznych i inwestycyjnych. Najważniejsze z nich to budowa nowej administracji stolicy po reformie jej ustroju w 2002 r., wprowadzenie wieloletniego planu inwestycyjnego, strategii rozwoju miasta oraz uzdrowienie jego finansów. Na zrealizowanie swoich ambitnych planów nie miał pełnych czterech lat samorządowej kadencji. Wystarczyło mu zaledwie 1130 dni. Wielkie wyborcze zwycięstwo prof. Kaczyńskiego w 2005 r., kiedy został prezydentem Rzeczypospolitej, jest najlepszym dowodem na to, jak dobrze oceniane były 3 lata jego pracy w ratuszu. Nawet media krytyczne widziały w tej prezydenturze mnóstwo pozytywów. Z faktami trudno dyskutować, bowiem Kaczyński np. zwiększył wydatki o 550 proc. na służbę zdrowia, którą uzdrowił. Podniósł wydatki o 1000 proc. na domy dziecka, żłobki i przedszkola w porównaniu do czasów PO-SLD.
Wspomniał pan, że Lech Kaczyński po objęciu rządów w 2002 r. w Warszawie musiał zbudować administrację. Stolica nie miała administracji miejskiej?
W 2002 r. SLD i PO przeprowadziły reformę Warszawy. W jej wyniku stolica stała się jedną konstytucyjną gminą. Przed reformą administracyjną na terenie Warszawy w 2002 r. istniało 14 jednostek samorządowych, jedenaście gmin, gmina Wesoła, powiat warszawski i związek miasta stołecznego Warszawy. Ustawa zlikwidowała jedenaście gmin. Lech Kaczyński musiał zbudować w miejsce jedenastu oddzielnych administracji gminnych, jedną, wspólną administrację dla miasta. Nie miał takiego komfortu zarządzania miastem, jaki mieli włodarze, którzy od razu po wygranych wyborach mogli realizować swój program wyborczy w oparciu o istniejącą administrację np. w Gdańsk, Krakowie czy we Wrocławiu. Lech Kaczyński zbudował obecną administrację Warszawy. Jego kluczowym rozwiązaniem, fantastycznie przyjętym przez mieszkańców były wydziały obsługi obywateli, tzw. WOM-y. Było to miejsce działające w każdej dzielnicy, w którym obywatele w jednym miejscu mogli załatwić wszystkie urzędowe sprawy. Urzędnik załatwiający sprawy został oddzielony od tego, do którego składa się wniosek.
Jeżeli dziś ktoś miałby przygotować się do scentralizowania i zbudowania z kilkunastu gmin jednego systemu samorządowego wynająłby kilkanaście firm konsultingowych, żeby przygotowały mu projekt, jak to ma zrobić. Proces byłby rozłożony zapewne na 10 lat. Lech Kaczyński zrobił to skutecznie i szybko w ciągu kilkunastu miesięcy. Jego dzieło było na tyle trwałe, że przetrwało do dziś. Patrząc z perspektywy trzydziestu lat samorządności w Polsce nie ma w historii polskiego samorządu innego przykładu, gdzie osoba stojąca na czele samorządu musiała się zmierzyć z tak trudnym zadaniem. To podręcznikowy przykład skuteczności zarządzania skomplikowanym procesem w niesprzyjających warunkach.
Powtarzany jest zarzut, że Lech Kaczyński będąc prezydentem Warszawy zatrzymał inwestycje. Jak pan się odniesie do niego?
Prezydentura Lecha Kaczyńskiego w Warszawie jest od strony faktów zakłamana. Jej przeciwnicy chcieliby ją sprowadzić jedynie do Muzeum Powstania Warszawskiego. Zbadałem i policzyłem inwestycje dokonywane w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Kiedy Lech Kaczyński został w 2002 r. prezydentem stolicy, w urzędzie miasta nie było żadnych planów inwestycyjnych! Nie przygotowano np. projektu drugiej i trzeciej nitki metra. Poprzednicy z PO i SLD nie zostawili po sobie żadnych inwestycji gotowych do realizacji. Nie było planu inwestycyjnego, ani pomysłu na to, jak Warszawa ma wyglądać a do tego inwestycje realizowano drogo i nieefektywnie w warunkach szalejącej korupcji. Przez ostatnie dwa lata rządów PO-SLD w Warszawie realizowano inwestycje, których projekty powstały…w latach 1994 -1998. Podam klasyczny przykład realizacji inwestycji przez PO-SLD. Na dzień przed wyborami samorządowymi w 2002 r. podpisano umowę na budowę odcinku Wału Miedzeszyńskiego w 2003 r. Inwestycja miała być zrealizowana na gruntach, na których 130 działek nie było wykupionych, chociaż Unia Wolności, a później PO wspólnie z SLD miały na to siedem lat. A umowę z wykonawcą została już podpisana, choć grunty pod nią nie były wykupione. I oczywiście za błędy PO-SLD atakowano…Lecha Kaczyńskiego.
Świetnie widać działalność inwestycyjną władz Warszawy na przykładzie liczb. Od 1990 r. do 2002 r. w stolicy wybudowano 426 mieszkań komunalnych. Kiedy Kaczyński rozpoczynał prezydenturę, budowanych było 176 mieszkań. Natomiast za jego prezydentury miasto rozpoczęło budowę aż 1576 mieszkań komunalnych! Dzięki temu Hanna Gronkiewicz-Waltz chwaliła się, ile mieszkań wybudowano za jej rządów. Ponadto, w czasie trzech lat rządów Lecha Kaczyńskiego, TBS oddał pod wynajem 1230 mieszkań.
Gigantyczny skok inwestycyjny.
Lech Kaczyński stawiał na inwestycje realizowane dla ludzi. Z uśmiechem słucham, kiedy podnosi się argument, że Lech Kaczyński wybudował niewiele linii SKM. Ale to właśnie przecież on, w lutym 2004 r. założył tę spółkę odpowiadając na potrzeby mieszkańców! To Lech Kaczyński doprowadził do podpisania bardzo ważnego porozumienia, dzięki któremu do lotniska doprowadzono autostradę. Warto pamiętać, że to właśnie za prezydentury Kaczyńskiego rozpoczęto prace nad budową Mostu Północnego, który wybudowała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Spuścizną Lecha Kaczyńskiego są także m.in odrestaurowane Krakowskie Przedmieście, Centrum Nauki Kopernik czy Muzeum Żydów Polskich.
Nie da się przeprowadzić inwestycji miejskich bez pieniędzy. W jakiej sytuacji w 2002 r. były finanse Warszawy?
W tragicznej. I to jest kolejny z zakłamanych faktów, które do tej pory są wykorzystywane w „przemyśle pogardy” przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Byłem jedynym badaczem, który obliczył, jak wyglądały finanse stolicy przed reformą z 2002 r. i po niej. To trudne zadanie, bo wiele wydatków się dublowało. W ustroju sprzed reformy, w czasach tzw. układu warszawskiego, czyli rządów najpierw Unii Wolności, a później PO i SLD, sposób zarządzania Warszawą sprowadzał się do prywatyzacji majątku należącego do warszawiaków czy budowania z pieniędzy publicznych basenu dla prywatnej fundacji. Istotą „układu warszawskiego” było „Lex Guzi”.
Co to było „Lex Guzi”?
To „miejskie prawo” za czasów układu warszawskiego pochodzące od nazwiska polityka PO, Jerzego Guza, który wymyślił, że inwestycje miejskie należy prowadzić poprzez zakładanie spółek celowych, do których wyprowadzano atrakcyjną nieruchomość miejską. Robiono to, aby ominąć ustawę o zamówieniach publicznych. Dzięki temu rozwiązaniu, w sposób aferalny realizowano Trasę Świętokrzyską, Złote Tarasy, ratusz Wilanów. W ten sposób chciano zbudować Królewski Port Żerań. Cechą „układu warszawskiego” było kompletnie nietransparentne zarządzanie finansami miasta. Politycy PO i SLD przeszacowywali inwestycje i zadłużali miasto traktując je jak jako prywatną spółkę inwestycyjną. Wiele inwestycji było kompletnie bezsensownych, bo nie działali według żadnego planu. Wielkim osiągnięciem Lecha Kaczyńskiego było całościowe uporządkowanie stołecznych inwestycji.
Można pan przedstawić stan finansów Warszawy na podstawie liczb?
Oczywiście. Liczby są nieubłagane i to one najlepiej przedstawiają stan finansów Warszawy. 31 grudnia 2000 r. Warszawa była zadłużona na około 457 milionów. Rok później już na miliard! 31.12.2002 r. miasto zamknęło długiem w wysokości 1,6 miliarda złotych. W tak trudnym okresie, urząd prezydenta miasta objął Lech Kaczyński. Po reformie samorządowej dochody Warszawy spadły o około 300 milionów złotych rocznie. Najważniejszym zadaniem Lecha Kaczyńskiego w pierwszym roku prezydentury była sanacja finansów publicznych. Wielką rolę w tym procesie odegrała w tym skarbnik, świetna fachowiec, pani Danuta Wawrzynkiewicz. Prezydent Lech Kaczyński pokazał, że budując nową administrację można naprawić finanse publiczne. To cenny casus dla studentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej i studentów zarządzania finansami publicznymi. Złośliwie powiem, że prof. Balcerowicz powinien wykładać jak jego partia Unia Wolności zdemolowała finanse Warszawy, które potem uzdrowił szybko i skutecznie Lech Kaczyński. Nie tylko studenci powinni uczyć się od Lecha Kaczyńskiego efektywnego zarządzania finansami publicznymi. To także świetny wzór do naśladowania dla samorządowców. Dla mnie też to było zaskoczeniem, jak Lech Kaczyński radykalnie skończył z kreatywną księgowością z czasów PO-SLD. Stąd ten atak środowisk, które na tej szarości przed 2002 r. korzystały i robiły interesy na nieruchomościach i na przepłacanych inwestycjach.
Za rządów Lecha Kaczyńskiego okazało się, że drogi w Warszawie można budować taniej niż za poprzednich rządów. Przypadek?
Inwestycje były realizowane taniej i można było budować więcej, ponieważ nowy prezydent Warszawy zbudował system uczciwych przetargów i otworzył rynek dla nowych firm. Generalnie za rządów PO-SLD w Warszawie drogi były droższe o 15 do nawet 40 proc. W tym czasie dwie firmy realizowały zamówienia. Jeżeli jedna firma przegrywała, stawała się podwykonawcą drugiej. Przykładowo – w 2002 r. odcinek drogi, który wg kosztorysu miał kosztować 1 mln zł był realizowany za 1,1-1,15 mln zł. Za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego ten sam odcinek drogi kosztował tylko 900 tysięcy złotych, czyli o 20 proc. mniej w stosunku do poprzedników.
Lech Kaczyński zgodnie z nowymi trendami, a przede wszystkim zgodnie z interesem warszawiaków przeniósł realizację zadań do spółek miejskich. O ile w 2001 r. przez spółki miejskie realizowano inwestycje w wysokości 178 milionów złotych, to już w 2005 r. było to już 528 milionów złotych. Dawało to efektywniejsze możliwości realizowania inwestycji miejskich.
Nie pamięta się już o tym, ale prezydent Lech Kaczyński zbudował w ratuszu kadrę bezpartyjnych fachowców.
Wielką zasługą Lecha Kaczyńskiego, co podkreślali jego przeciwnicy, jest to, że zbudował apartyjny ratusz. Z 33 dyrektorów, których wybrał do współpracy w 2003 r., ani jeden nie był członkiem PiS. Pamiętajmy, że wówczas Lech Kaczyński był prezesem PiS. Zbudował niekorporacyjną ekipę profesjonalistów zaangażowanych w sprawy miasta. Stworzył świetny zespół prawników, o których potocznie mówiło się, że tworzą „kancelarię prawną miasta stołecznego Warszawy”. Ten zespół wygrywał na rzecz miasta spory międzynarodowe z wielkimi kancelariami prawniczymi.
Dobór ludzi to był jeden z największych osiągnięć Lecha Kaczyńskiego. Śp. Paweł Wypych fenomenalnie zbudował cały system polityki społecznej. Śp. Władysław Stasiak, zastępca prezydenta Warszawy, sprawił, że w ciągu trzech lat przestępczość w Warszawie spadła o 25 proc. Zreformował Straż Miejską i przywrócił jej etos. Zwiększono liczbę strażników miejskich z 1100 do 1500. Z 40 do 300 wzrosła liczba strażników pracujących na patrolach. Strażnicy przestali zajmować się wypisywaniem mandatów kierowcom, a zaczęli chronić bezpieczeństwo mieszkańców. W 2002 r. Straż Miejska zatrzymała 1500 osób łamiących prawo. Trzy lata później zatrzymanych było już 7000 osób. I w końcu śp. Sławomir Skrzypek, który razem np. z Witoldem Słowikiem i Sławomirem Zawadzkim pozostawił po sobie nie tylko uzdrowione finanse i inwestycje miasta, pozyskanie prawie 2 miliardów zł z Unii Europejskiej na inwestycje, ale przede wszystkim pierwszą w III RP kompleksową strategię rozwoju Warszawy.
Na czym polegała kreatywna księgowość układu warszawskiego?
W oficjalnych dokumentach przedstawiano, że w 2002 r. inwestycje były zrealizowane na poziomie 1,9 miliarda złotych. Rzeczywiste wykonanie inwestycji było na poziomie 1,3 miliarda złotych. Politycy PO i SLD przenosili wydatki na następny rok i sprawiali, że rzeczywiste wykonanie inwestycji było zafałszowane. Lech Kaczyński z tym skończył. W dokumentach zaczęły pojawiać się kwoty rzeczywistego wykonania inwestycji.
Lech Kaczyński walczył z korupcją, odkrył mnóstwo afer i nieprawidłowości. Ukrócił rozdawnictwo gruntów i mieszkań. Biografia Lecha Kaczyńskiego jako prezydenta Warszawy powinna być dla wszystkich samorządowców wzorem. Z tego, jak zarządzał miastem wyciągnąłem własne, zawodowe wnioski. Przykładowo nie dopuściłem jako wiceprezydent Opola w latach 2014-2015 do sprywatyzowania Energetyki Cieplnej Opolszczyzny S.A. w moim rodzinnym Opolu. Chciał go zgodnie z planami PO wykupić niemiecki E.ON, partner Gazpromu w projekcie Nord Stream po to, by razem z kontrolowaną przez siebie Szczecińską Energetyką Cieplną zbudować w Polsce dużą niemiecką grupę ciepłowniczą, która później mogła zostać sprzedana Rosjanom. Od Lecha Kaczyński uczyłem się jak planować strategicznie i rozwiązywać spory, które wygrywał dzięki swojej determinacji. Działalność Lecha Kaczyńskiego w Warszawie to świetna lekcja dla nowych samorządowców, które obejmują swoje funkcje. Po raz pierwszy będą mieć kadencję pięcioletnią i więcej czasu na realizowanie swoich planów.
Lech Kaczyński wystawił Niemcom rachunek za zniszczenie Warszawy w wysokości prawie 55 miliardów dolarów za zniszczenie Warszawy.
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński w roku wejścia Polski do UE przygotował raport o zniszczeniach Warszawy w czasie II wojny światowej. Była to skuteczna odpowiedź na żądania niemieckich środowisk ziomkowskich, które zainteresowane były polskimi nieruchomościami. Dopiero po działaniach Lecha Kaczyńskiego Niemcy jako państwo odstąpili od popierania roszczeń, których twarzą była Erika Steinbach. Dziś raport Kaczyńskiego o stratach wojennych Warszawy przygotowany przez zespół prof. Wojciecha Fałkowskiego powinien być pierwszym dokumentem wykorzystanym w egzekwowaniu od Niemiec przez polskie państwo materialnej odpowiedzialności za zniszczenia wojenne.
Czy Lech Kaczyński zostając prezydentem Warszawy miał już plan polityczny, żeby zostać w przyszłości prezydentem kraju?
Tak. Lech Kaczyński od pierwszego dnia pracy w warszawskim magistracie bardzo precyzyjnie realizował swój plan. I na pytanie, czy był dobrym prezydentem stolicy jako jego biograf, mogę stwierdzić, że najlepszą odpowiedzią były wybory prezydenckie w 2005 r. Wtedy Polacy ocenili go jako świetnego prezydenta Warszawy i dzięki temu wygrał te wybory. Obserwując ostatnie wybory samorządowe muszę stwierdzić, że Warszawa musi jeszcze poczekać na godnego następcę prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
-
Prezent dla Czytelników tygodnika „Sieci”!
Kup dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424216-kowalski-warszawa-czeka-na-godnego-nastepce-l-kaczynskiego