Zawrzało! Sprzyjające opozycji media zwęszyły sensację, rozpętując ją do granic absurdów. Zdezorientowana medialna prawica wpadła w panikę, a internety niemal wybuchły. „Ojciec Rydzyk zakłada partię” – wykrzykiwali wspólnie, nie mogąc odnaleźć się w nowym kontekście zdarzeń. Kto się przestraszył? Czego? O co naprawdę chodzi?
Po pierwsze, Wirtualna Polska nie musiała niczego tropić, bo europoseł prof. Mirosław Piotrowski sam wysłał wczoraj komunikat medialny do KAI i ogłosił na portalu społecznościowym, że złożył wniosek o rejestrację partii politycznej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Konkurencja dla PiS? Europoseł Piotrowski złożył wniosek o rejestrację partii zainspirowanej Ruchem „Europa Christi”
Po drugie, liberalno-lewicowe media celowo napompowały sprawę i samozwańczo formułowały listy, typując nazwiska osób, które o całej sprawie nie miały nawet pojęcia. Był to z pewnością sprawdzian dla prawicy, z której reakcji można było wiele wyczytać.
Po trzecie, prof. Mirosław Piotrowski jest stałym gościem Radia Maryja i Telewizji Trwam, podobnie jak wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jako zadeklarowany katolik, pilnujący politycznie wartości chrześcijańskich w Europarlamencie, miał prawo dojść do wniosku, że chciałby w nowy, może pełniejszy sposób realizować obietnice złożone swoim wyborcom.
Po czwarte, naiwna wiara, że ojciec Rydzyk rzeczywiście zakłada partię, grając na polityczny rozłam, wyrażona w buńczucznym oburzeniu, wskazuje że ktoś tak myślący traktuje Kościół i toruńską rozgłośnię bardzo instrumentalnie. Już samo posądzenie dyrektora Radia Maryja o czysto polityczne ambicje świadczy o kompletnym braku znajomości zarówno o. Rydzyka, jak i misji, którą realizuje. Dodatkowo trąci ekstremalną próbą zawłaszczenia, podporządkowania Kościoła, w tym toruńskich mediów, celom politycznym tylko jednej partii.
Po piąte, ojciec Tadeusz Rydzyk przez 27 lat swojej działalności medialnej stoi niezmiennie w tym samym miejscu. Ma wciąż te same cele: dobro Polski, dobro Polaków i dobro Kościoła katolickiego. To politycy zmieniają swoje stanowiska – zbliżając się do toruńskich mediów lub oddalając się od nich, w zależności od zewnętrznych uwarunkowań. Przez wszystkie te lata przez Toruń przewijali się rozmaici politycy. Byli i tacy, którzy nisko pochylali głowy do błogosławieństwa, jak Michał Kamiński czy Roman Giertych, a dziś napędzają uliczne, antyrządowe rebelie. Ojciec Rydzyk wciąż stoi w tym samym miejscu, gorliwie wyrażając troskę o dobro Ojczyzny i właściwie pojęty interes narodowy. Jest w tym niesamowicie konsekwentny. Otwiera toruńskie media przed tymi, którzy kochają Polskę, ale jasno wyraża swój sprzeciw, jeśli ta ideowa wspólnota zaczyna się sypać, gdy zapomina o priorytetach, gdy nie dotrzymuje słowa. Dotyczy to wszystkich, nie tylko polityków.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Jazgot lewej strony sceny politycznej jest dosyć zrozumiały. Jej atawistyczne reakcje wobec założyciela toruńskich mediów są wyjątkowo przewidywalne. Zwłaszcza, gdy można połączyć Kościół z polityką. Skąd jednak ta panika prawej strony? Czy obawy rozbijania prawicy nie są zbyt przedwczesne? Jak na razie chodzi jedynie o partię, która miałaby startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego, nie na poziomie krajowym. Poza tym, mogłaby mieć szansę zagospodarowania tych wyborców, którzy w ciągu ostatniego roku nabierają coraz więcej wątpliwości wobec Prawa i Sprawiedliwości. Zjednoczona Prawica mogłaby tę kolejną składową przyjąć pod swoje skrzydła.
Z całości tych rozważań wyłania się jeden podstawowy problem. Nie rozwiąże go histeryczny atak wobec ojca Tadeusza Rydzyka, podejmowany także przez część publicystów. To moment na głęboką refleksję i mocne przemyślenia. Pojawienie się nowej partii może zadziałać mobilizująco i terapeutycznie, niczym mały straszak, przypominający jakie obietnice dane elektoratowi przyniosły wyborczy sukces. To oczywiste, że nie wszystkie sprawy są możliwe do zrealizowania. Przeszkód jest bardzo wiele i część ważnych kwestii musi zaczekać. Ale bezwzględność i arogancja wobec tzw. twardego elektoratu, któremu politycy nie muszą nawet tłumaczyć wprowadzanych zmian, jest fundamentalnym błędem, mogącym bardzo wiele kosztować. Czas wrócić do źródeł i skorygować działania…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424150-orydzyk-stoi-w-tym-samym-miejscu-to-politycy-sie-zmieniaja