Polityczny obraz dnia jest jasny. Opozycja i jej media z jednej strony pompują wątpliwej jakości sondaż wykazujący rzekomo ogromne poparcie dla potencjalnego wielkiego bloku całej opozycji, a z drugiej próbują wywołać wrażenie, że obóz Zjednoczonej Prawicy pęka - a to za sprawą zgłoszenia do sądu nowej partii. Próbuje przypisywać się ją ojcu Tadeuszowi Rydzykowi.
CZYTAJ KOMENTARZ JACKA KARNOWSKIEGO: Sondaż dający zjednoczonej opozycji 50 proc. to tylko element presji na mniejsze partie. Taki wynik jest nierealny
Oczywiście, wymieniany w mediach poseł do PE prof. Mirosław Piotrowski ma powody, by w taką rzecz się bawić: dwa razy zostawał europosłem z listy Prawa i Sprawiedliwości, dwa razy szybko po wyborze porzucał frakcję partyjną. Szanse, by taki numer zrobić po raz trzeci, wydają się wątpliwe. Ale będę jak zawsze szczery - również szanse by na przykład powtórzyć dawny sukces Ligii Polskich Rodzin są minimalne, właściwie żadne. Wszystkim, którzy chcieliby próbować, szczerze odradzam. Inne są czasy, inne mechanizmy medialne, inne otoczenie kościelne. No i jednak - Zjednoczona Prawica to nie sypiąca się Akcja Wyborcza Solidarność. W mojej opinii jeśli kogoś podkusi taki projekt, to efektem będzie wyłącznie utrata wpływów w obozie rządzącym. Ale oczywiście każdy ma prawo próbować, każdy ma prawo negocjować. Choć czasami lepiej w ogóle nie kłaść kart na stół, bo ktoś może powiedzieć sprawdzam.
Te wszystkie medialne zamieszania wynikają z jeszcze jednego czynnika: zbliżającego się przegrupowania w obozie prawicowym. Obserwatorzy słusznie wyczuwają, że jakiś etap się kończy, ale nie umieją tego nazwać. Intuicja jest jednak słuszna. Trzylecie rządu (najpierw kierowanego przez premier Beatę Szydło, obecnie premiera Mateusza Morawieckiego) oraz perspektywa wyborczego maratonu, o stawce najwyższej z możliwych w polityce, skłaniają do podsumowań i zmian. Widzimy świadome, czasami bolesne, zamykanie zbyt wyniszczających frontów, możemy się spodziewać poważnych kadrowych przesunięć. Jarosław Kaczyński nie raz pokazał, że umie wyciągać wnioski na takich właśnie etapach i sądzę, że teraz będzie podobnie. Wszystko zostanie podporządkowane jednemu celowi: wygraniu wyborów parlamentarnych.
Polityka nie jest bowiem prostym dodawaniem i odejmowaniem. Gdyby tak było, prawica nigdy nie objęłaby władzy. Matematycznie bowiem, biorąc pod uwagę zasoby medialne i ekonomiczne, nie miała prawa wygrać żadnych wyborów. I to głosili rozmaici komentatorzy, w tym wielu na prawicy. Ich diagnozy o tym, że PiS nigdy nie obejmie władzy, ba, że jej objąć nie chce, okazały się żenującymi pomyłkami. Wiele ataków na rządzący obóz wynika dziś właśnie z tego poczucia, że takie analizy, głoszone latami, zostały w roku 2015 ośmieszone, a ich autorzy nie wyszli najlepiej na tym - że tak to ujmę - zdjęciu.
Także i dzisiaj mamy podobne mędrkowanie, nie uwzględniającego czynników, które w polityce są kluczowe. Warto więc podkreślać, że po trzech latach baza wyjściowa dla prawicy jest całkiem niezła, stan poparcia społecznego i sytuacja gospodarcza oraz państwowa więcej niż przyzwoita, a obóz zjednoczony wokół zdecydowanego, będącego w dobrej formie przywództwa.
Opozycja ma wilcze prawo próbować zmienić ten stan rzeczy, rozchwiać obóz rządzący, próbować odebrać mu pewność siebie, ale nie warto się na to nabierać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424148-opozycja-gra-na-rozchwianie-pis-nie-warto-sie-nabierac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.