Polski prezydent Andrzej Duda to najwyraźniej człowiek gołębiego serca, nie chowający urazy, przyjazny ludziom i otwarty na tyle, że zabiera na pokład byłego prezydenta Lecha Wałęsę, ale jak to często w życiu bywa, „za każdy dobry uczynek może cię spotkać zasłużona kara”. Tym bardziej, że były prezydent Lech Wałęsa poprosił o wspólny lot z prezydentem Andrzejem Dudą, choć nie przyjął zaproszenia na wspólne obchody Święta 100-lecia Odzyskania Niepodległości przez Polskę, bo był w tym czasie w SPA na południu Polski.
Jeszcze nie tak dawno Lech Wałęsa groził i ostrzegał PIS-owską władzę „poddajcie się, albo będziecie z okien wyskakiwać”. Pilnujcie więc dobrze okien w czasie tego wielogodzinnego lotu. Przecież Wałęsa jeszcze niedawno zapowiadał też, że „ma broń i pozwolenie”. Taki współpasażer, to nie przelewki. Trzeba też uważać, żeby były prezydent Wałęsa nie próbował zwołać do hali odlotów 2 milionów Polaków swych zwolenników, bo wszystko się zakorkuje. Zapowiedział już, że wystroi się jak do sądu w koszulkę z napisem Konstytucja, a przecież w podkoszulku na pogrzeb - nie przystoi. A, to oznaczać może dodatkowe koszty kancelarii prezydenta np. na przyzwoity garnitur i białą koszulę - dla Noblisty. Co prawda, to były prezydent Wałęsa wstydził się niedawno jeszcze za prezydenta Dudę i użalał się na Niego w niemieckiej gazecie Die Welt.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Duda wyciąga rękę do Wałęsy ws. wspólnego lotu na pogrzeb Busha: „Uważam, że jest to rzecz całkowicie naturalna”
Lepiej też w czasie lotu nie podejmować debaty o SN i praworządności z Wałęsą, bo to człowiek wielce obraźliwy i nawet w trakcie lotu gotowy wyjść na zewnątrz, tak jak to uczynił w kościele Św. Brygidy w Gdańsku w czasie uroczystości rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych gdy tylko prezydent Duda zabrał na niej głos. Swoją drogą aż dziw, że były prezydent chce lecieć rządowym samolotem i wspólnym lotem z ludźmi, których uważa za „gorszych niż faszyści, gorszych niż stalinizm i hitleryzm”, to przecież ogromny dyskomfort i wielkie ryzyko, a przecież mógłby spokojnie poprosić o podwózkę takiego szefa RE Donalda Tuska, w końcu „Króla Europy” z Sopotu albo nawet samą kanclerz Angele Merkel wszak prosił ich już o pomoc w polskich sprawach. Tym bardziej to dziwna komitywa, że wielokrotny szczęściarz i wygrany w Totolotka i to jeszcze w PRL-u, po Szczycie NATO podejrzewał nawet obecnego prezydenta Dudę, że „ten był jednak chyba na jakiś środkach, to niemożliwe żeby taki kawał normalny człowiek robił”. A i wcześniej groził prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że odda Go pod Sąd Międzynarodowy. Chwała Bogu, że nie zabrano na pokład rządowego samolotu byłego MSZ Radosława Sikorskiego - „specjalisty” od przyjaźni polsko-amerykańskiej jak i stewardess dr Jana Kulczyka, bo wówczas mieszanka by była iście piorunująca i wręcz wybuchowa. Szkoda tylko, że były prezydent Lech Wałęsa z równym zaangażowaniem, szacunkiem i powagą nie docenił majestatu tragicznej śmierci polskiego prezydenta św.p. Lecha Kaczyńskiego.
Jak mawiał więc Jan Kochanowski:
„Wszystko się dziwnie plecie Na tym biednym świecie A kto by chciał rozumem wszystkiego dochodzić I zginie, a nie będzie umiał w to ugodzić”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424135-szanowny-panie-prezydencie-prosze-byc-bardzo-czujnym