Zdaniem „Super Expressu”, „zjednoczona opozycja pokona PiS”. Wspólny blok Platformy, Nowoczesnej, PSL, SLD, Razem i Teraz miałby zyskać poparcie aż 50 proc. wyborców; na tym tle Zjednoczona Prawica wypada blado - ledwie 38 proc. głosów.
Badanie ośrodka Pollster ogłoszono sensacją dnia, i rzeczywiście warto je odnotować. Należy jednak widzieć w nim raczej element presji na mniejsze partie niż obiektywną fotografię preferencji społecznych. Chodzi o to, by polityczni średniacy i drobnica możliwie szybko ulegli Platformie i zgodzili się na wspólny start już w wyborach europejskich. Dla ludowców czy SLD jest to jednak o tyle niekorzystne, że startując samodzielnie mają szansę na kilka mandatów w Brukseli; wspólny blok redukuje znacznie szanse ich kandydatów, zwłaszcza tych najbardziej znanych (trudno zakładać, że politycy Platformy ustąpią z wielu tzw. jedynek).
W każdym razie presja na budowanie wspólnego bloku będzie rosła, a media będą w ważnym elementem tej gry. Cały antypis ma zaakceptować, że bezdyskusyjnym priorytetem jest odsunięcie ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, i że w związku z tym na ołtarzu jedności należy złożyć wszystko, włącznie z podmiotowością poszczególnych ugrupowań.
Czy jednak zjednoczony antypis rzeczywiście mógłby liczyć na 50 proc. głosów? Już rzut oka na badanie Pollster pokazuje, że to więcej niż wątpliwe. Z sondażu wynika bowiem, że startując oddzielnie partie opozycji zdobywają razem 52 proc. głosów, a idąc do wyborów razem tylko o dwa punkty mniej, a więc właściwie tyle samo. Gdyby to tak działało! Elektoraty różnych partii, często dość dalekich od siebie (np. Razem i Platforma) bardzo rzadko sumują się wprost. Bo jedni przychodzą, ale inni, zniechęceni nowymi twarzami na pokładzie, albo nowymi tonami, odchodzą. Jeśli udaje się uzyskać znaczącą większość elektoratu łączących się partii, można mówić o sukcesie. Uzyskanie 99 proc. - na co wskazuje sondaż - jest fikcją.
Wreszcie, zagonienie wszystkich formacji do jednego namiotu da szansę nowym podmiotom. A przecież nie było chyba wyborów, w czasie których ktoś nowy nie wyskoczył - od Leppera i Palikota zaczynają, na Kukizie kończąc.
Mimo wszystko opozycja, moim zdaniem, wystawi wspólną listę. Pragnienie odzyskania władzy i rozmaite presje, także zewnętrzne, przełamią opory nawet tych, którzy dziś deklarują samodzielny start (może z wyjątkiem partii Razem). Taka konstrukcja - już z konkretnymi ludźmi na czele, ze wszystkimi tego konsekwencjami - nie będzie jednak miała gwarantowanego zwycięstwa. Owszem, będzie to łajba większa, ale również o wiele bardziej chybotliwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424117-sondaz-dajacy-opozycji-50-proc-to-element-presji-na-partie