Wątpię, by ktoś z tego kręgu, nawet znacznie powiększonego o peryferia strefy wpływów tych, którzy nie mieli z kim przegrać, czuł się słownictwem byłego ministra spraw zagranicznych specjalnie zaskoczony. Nie mówiąc, by był zgorszony lub czymkolwiek dotknięty. Takich doczekaliśmy się elit, które nawet nie próbują maskować manier… nie, nie, nie furmana. Furman przy nich jawi się jako postać pełna elegancji przynależnej tej niegdyś zawodowej grupie. Klęli czasem, aż furmanką poruszyło, ale ówczesny świat traktował te wypowiedzi, jako głos pewnego folkloru, nie zaś zdeklarowanego chamstwa, z jakim mamy do czynienie dziś zapoznając się z językiem przedstawicieli tzw. elit wysokiego szczebla.
Owszem, mniemanie o sobie, to oni mają na poziomie, który przewyższa znacznie wszelkie ich marzenia. Chcieliby, by w nich widzieć kogoś, kto nam imponuje, przewodzi, a najpewniej i zachwyca. Ale to są wyłącznie urojenia osób ograniczonych do tego stopnia, że halucynacje zastępują im obraz rzeczywisty. W tym swoim, prymitywnym w gruncie rzeczy towarzystwie, czują się rezolutnie, nie mając nijakich potrzeb, o które dobija się elementarne poczucie kultury osobistej. Takie pojęcie tam nie istnieje, albowiem wszystko zastąpione zostało zgromadzonymi dobrami materialnymi, fałszywymi układami i podobnymi sympatiami. Pałac gdzieś tam, ma zastąpić etykietę przynależną dobremu wychowaniu i szykowność codziennego bycia, wepchanie się czasem w jakieś prawdziwie inteligenckie towarzystwo, ma stworzyć wrażenie pełnej akceptacji rzeczywistej elity. Próżno jedna doszukiwać się w jakichkolwiek wypowiedziach chamów udrapowanych na inteligentów, pierwszych z brzegu oznak znamionujących akceptowany przez kulturę poziom. Gdzież u nich jakakolwiek zgrabna metafora, gdzie wyszukana metonimia, peryfraza, czy choćby jakiś w miarę elegancki eufemizm? Nie, w tym towarzystwie słowa rozpoczynające się od k, ch, c, s dominują nieprzerwanie, a na dodatek kobiety osiągnęły w tym zestawie osobowym tak wyrazisty stopień emancypacji, że całkowicie dorównują w chamstwie i pospolitości swym politycznym partnerom. I tu nie idzie o jakiś nadzwyczajny przypadek, gdy ktoś po prostu został sprowokowany, wyprowadzony z równowagi, nie. Omawiane zwyczaj jest stałym, praktycznie jedynym kodem, który służy do wyrażania myśli i uczuć, stanu umysłowego i możliwości przywoływanych tu dyskutantów. I oczywiście ich przyjaciół, akolitów, zwolenników i naśladowców intelektualnych przygód. Naprzód inteligenci z tego zaprzęgu! Naprzód, czyli dokąd? Ale głupie pytanie, nieprawda?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/424056-jezyk-sikorskiego-nie-zaskoczyl
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.