Przyczytałem sobie wywiad z niejakim Karlem-Georgiem Wellmannem opublikowany na portalu polskiego „Newsweeka”. Właściwie to nawet nie przeczytałem, a przerzuciłem wzrokiem, bo niewiele w nim treści, za to dużo mądrości z kategorii tych, jakie możemy usłyszeć na imieninach u cioci.
Karl-Georg Wellmann przedstawiany jest jako polityk CDU, który stracił miejsce w Bundestagu (po rzuceniu okiem do wywiadu jakoś mnie to nie dziwi) i dzięki temu może sobie pozwolić na szczerość. Nie warto byłoby sobie zawracać nim głowy, gdyby nie fakt, że jego „szczerość” może być jednak reprezentatywna dla pewnej grupy Niemców. Tak jak reprezentatywni dla sporej grupy społeczeństwa są uczestnicy dyskusji politycznych podczas imienin u cioci.
Co więc myśli o Polsce Niemiec reprezentowany w osobie Wellmanna? Przede wszystkim przekonany jest, że Polska stała się członkiem Unii Europejskiej wyłącznie dzięki miłosierdziu Niemiec, a w szczególności Helmuta Kohla, który kierując się altruizmem, walczył jak lew o wstąpienie Polski do struktur europejskich. Taki Niemiec przekonany jest również, że Polacy pasą swoje brzuchy na koszt niemieckiego podatnika i zamiast cicho siedzieć, mają jeszcze jakieś uwagi i pretensje. Uważa też, że Polacy kompletnie nic z siebie nie dają Europie, a – mimo to – ich rząd ośmiela się atakować Niemców. „Jeśli ciągle się nas obraża, to niemieccy politycy mogą kiedyś powiedzieć: Skoro wam to nie pasuje, coś wam przeszkadza, że dostajecie te pieniądze, to skończmy to! Unia Europejska przecież nie jest przymusowym sojuszem” – grozi nam Wellmann.
Mądrości te – wypowiedziane w tempie prującego niebo messerschmitta – pokazują, że wiele jeszcze dekad przed nami, zanim zdołamy się porozumieć między sobą. Przypominają one też trochę wzajemne pretensje z czasów szczęśliwie minionej RWPG, gdy Polacy narzekali, że Sowieci biorą od nas za darmo węgiel i szynkę, a Sowieci odpowiadali dokładnie tymi samymi pretensjami pod naszym adresem.
Tymczasem fakty są takie, że na poszerzeniu Unii na wschód skorzystała i Polska, i Niemcy. Polska zyskała np. dostęp do technologii i kapitału, a Unia (w tym Niemcy) rynek zbytu, siłę roboczą i wynikające z tego całkiem pokaźne zyski. Oba państwa także na tej operacji coś straciły (np. Niemcy – wiele miejsc pracy, a Polska – przekształcając się strukturalnie w rezerwuar taniej siły roboczej), ale uznano, że – mimo to – bilans jest dodatni. Proste jak drut. Bajeczki o altruizmie Kohla i niewdzięczności wstrętnych Polaków pan Wellmann może sobie opowiadać na imieninach u cioci Helgi. Analizując rzeczywistość na takim poziomie, ośmiesza on nie tylko siebie, ale i swoich rodaków. Ja wiem, że wielu myśli tak jak on, ale naprawdę nie wypada się tym publicznie chwalić. „Newsweek” powinien być chyba bardziej ostrożny przy doborze rozmówców.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/423806-co-opowiada-niemiec-podczas-imienin-u-swojej-cioci