Sprawa nie rozejdzie się po kościach, jeżeli francuski rząd nie ustąpi. Przelała się czara goryczy
— mówi portalowi wPolityce.pl Bogdan Dobosz, dziennikarz, korespondent z Paryża.
wPolityce.pl: Jak wygląda sytuacja w Paryżu? Czego możemy spodziewać się po dzisiejszych wydarzeniach w stolicy Francji?
Bogdan Dobosz, korespondent z Paryża: Protesty „Żółtych kamizelek” mają miejsce już od szóstej rano. Ludzi jest bardzo dużo. Pamiętajmy, że protesty mają miejsce w całej Francji, choć telewizja oczywiście skupia się na sytuacji w Paryżu. Wydarzenia mają miejsce głównie w okolicy Pól Elizejskich i ścisłego centrum, gdzie cały czas dochodzi do starć z policją, już płona samochody. Pierwsze incydenty miały miejsce wokół Łuku Triumfalnego, gdzie znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza. Policja próbowała przegonić protestujących z okolic tego pomnika. Doszło do pierwszych walk. Na pomniku pojawiły się dwa napisy: „Żółte kamizelki zatriumfują” i „Zdymisjonować Macrona”. Doszło do bardzo ostrych scen. Po ataku jednostki specjalnej Prefektury Paryskiej odbito łuk, ale doszło do kontrataku manifestujących, którzy przegonili funkcjonariuszy. Mierzono z kilku metrów do ludzi z wyrzutni gazu. Plac był cały biały od gazu. W tej chwili jest czarny od dymu z palących samochodów.
Kim są ludzie biorący udział w starciach z policją? W Polsce mówi się o udziale bojówkarzy skrajnej prawicy.
Pojawiały się głosy, że manifestuje jedynie 150 osób i są to właśnie bojówkarze skrajnej prawicy. Z tego co wiem, to zwolennicy Ruchu Narodowego zwoływali się dopiero na godzinę 14.00. Myślę, że udział biorą jedni i drudzy, prawica i lewica. To głównie młodzież, która chce się wyszumieć. Widziałem wymalowane na ścianach symbole anarchistyczne. Warto dodać, że gdy zajęto Łuk Triumfalny to manifestanci sami przynieśli barierki, by ogrodzić Grób Nieznanego Żołnierza i ochronić go przed ewentualną profanacją. Cały czas trwa zresztą budowa barykad. Znoszone są najróżniejsze elementy. Użyto nawet… świątecznych choinek.
Nie należy spodziewać się, że manifestacje szybko się skończą?
Będzie to trwało być może nawet do późnych godzin wieczornych. Jedni odjeżdżają, drudzy przyjeżdżają. Większość osób przyjechała z prowincji i raczej nie atakują nikogo. Jest sporo francuskich flag z przyczepioną żółta kokardką, która jest symbolem tego ruchu.
Jakie znaczenie polityczne mogą mieć te protesty? Rządowi uda się zamieść sprawę pod dywan? Sprawa nie rozejdzie się po kościach, jeżeli rząd nie ustąpi. Przelała się czara goryczy. To protesty przeciwko podwyższeniu cen benzyny, ale każdy przynosi własne problemy. Swoje niezadowolenie wyrażają drobni przedsiębiorcy, narzekają emeryci, którzy żyją w biedzie. Jest młodzież i są pracownicy. Doszło też do protestu licealistów.
Rząd jest pod ścianą?
Muszą zareagować. Dlatego dziwi upór Macrona, który mówi, że nie ustąpi. Budżet Francji jest jednym z najbardziej zadłużonych w Unii Europejskiej. Podczas manifestacji mieszają się najróżniejsze postulaty, z lewej i z prawej strony. Kiedy patrzy się na tych manifestujących, to są to pewnie wyborcy wszystkich partii politycznych. Mam wrażenie, że te protesty jeszcze potrwają. Według danych rządowych zatrzymano już 150 osób, 65 osób rannych. Liczby z pewnością będą rosły. Manifestuje 38 tysięcy osób w całym kraju, ok. 5 tysięcy w Paryżu.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/423687-tylko-u-nas-dobosz-we-francji-przelala-sie-czara-goryczy