Zachowanie pani Mosbacher wynika z pogardy dla małego kraju. A jednocześnie z przekonania, że tak bardzo zależy nam na dobrych stosunkach z USA, że nic nie zrobimy
— mówi portalowi wPolityce.pl dr Ryszard Żółtaniecki.
wPolityce.pl: Jak państwo polskie powinno zareagować na list ambasador USA Georgette Mosbacher? Przemilczeć sprawę czy podjąć jakieś radykalne działania?
Dr Ryszard Żółtaniecki: Pani Mosbacher złamała wszelkie zasady dyplomatyczne. Nie można tego przemilczeć. Niezależnie po której stronie jest racja i jakie są intencje. Dyplomacja działa wyraźnie i jednoznacznie w ramach konwencji wiedeńskich, gdzie dość precyzyjnie sformułowane są wszystkie jej prawa. Są też obyczaje dyplomatyczne, które nigdzie nie są skodyfikowane. Ale są przyjęte jako dobry obyczaj. Jeżeli przychodzimy do kogoś w gości to go nie opluwamy. Nie ma takiego prawa, ale tak się nie robi. Ale to jest oczywiste.
Ale tak to jest, jak się wysyła do Europy kogoś nieobytego, o obyczajach „teksańskich” i każe mu się reprezentować największe na świecie mocarstwo. To jest skutek nieprofesjonalizmu. Jednocześnie pani Mosbacher jest blisko związana z prezydentem Trumpem i uważa, że wszystko jej wolno.
Wróćmy do pytania, co powinien zrobić MSZ?
Pani ambasador powinna zostać wezwana, nie zaproszona, ale wezwana do MSZ. Powinno się ją poprosić dość kategorycznie o wyjaśnienie, co miała na myśli. Jeżeli to nie poskutkuje, poszedłbym dalej.
Dalej? Czyli co by pan zrobił?
Skontaktowałbym się z Departamentem Stanu USA. Nasz ambasador czy któryś z ministrów powinien podjąć taką bezpośrednią ingerencję.
Ale my uważamy, że nie jest w porządku. Przy całej sympatii, przy wszystkich bliskich związkach z Ameryką nie możemy dać się tak traktować. Za chwilę będą komentowali życie prywatne naszych polityków.
Czy Polska powinna za pomocą kanałów dyplomatycznych naciskać na USA, żeby wymienili ambasadora w Polsce?
Nie. Tego oczywiście nie zrobią. To jest skrajne zachowanie. Ona dopiero co przyjechała z ogromnym kredytem zaufania. Pamiętajmy, że wypowiedziała się broniąc amerykańskiej firmy.
Niby takie jest zadanie ambasad na całym świecie.
Ale bez przesady. Tym bardziej, że pan prezydent Trump ma dosyć przykre doświadczenia z mediami. Traktują go dość obcesowo. Trump wypowiadał się na temat mediów z brutalnością na którą nie odważyłby się nikt z naszych polityków.
Z czego wynika zachowanie pani ambasador? Tylko z racji obrony amerykańskiej firmy?
Zachowanie pani Mosbacher wynika z pogardy dla małego kraju. A jednocześnie z przekonania, że tak bardzo zależy nam na dobrych stosunkach z USA, że nie zrobimy nic. Pani ambasador zachowuje się jakby Polska była bananową republiką. Generalnie to nie jest łatwa sytuacja. Jest to jedna z tych granicznych sytuacji, na które żadne suwerenne państwo nie może sobie pozwolić. Takich rzeczy publicznie nie robił nawet sowiecki ambasador w Warszawie. Połajanki wobec polityków są niedopuszczalne. To zakwestionowanie suwerenności państwa. Jeżeli rząd nie zareaguje adekwatnie to znaczy, że wszystkie opowiastki o Polsce suwerennej są nieprawdziwe. To będzie oznaczać, że jesteśmy niesuwerenni wobec Amerykanów.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/423200-zoltaniecki-mosbacher-zlamala-wszelkie-zasady-dyplomatyczne