Rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert zagadnięta dziś wieczorem czasu polskiego o list wystosowany przez ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher do polskiego rządu odpowiedziała z uśmiechem, że „ambasador Mosbacher wykonuje kawał dobrej roboty”. Treści listu nie chciała komentować.
Niczego więcej nie można było się spodziewać. Nikt w Ameryce oficjalnie nie skomentuje działań ambasadora. Co innego nieoficjalnie. Tu niczego nie można wykluczyć. Pojawiły się bowiem informacje – ale poza publicznym obiegiem – że list pani ambasador uznano w Waszyngtonie za jeden krok za daleko. Nikt jednak pod nazwiskiem nie chciał tego potwierdzić. Zatem poczekamy, zobaczymy.
Zaangażowanie Amerykanów w obronę TVN nie jest niczym nowym. Przypomnijmy, że stacja ta – należąca do koncernu Discovery – już rok temu stała się przedmiotem sporu na linii Warszawa-Waszyngton, gdy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na TVN karę finansową za relacje z „sejmowego puczu” w grudniu 2016 roku. Wówczas, pod naciskiem Amerykanów, odstąpiono od kary.
Dziś jest podobnie. Śledztwo w sprawie reportażu TVN o „urodzinach Hitlera” oraz zapowiedzi polonizacji mediów (co z tego, że mało dziś realne) budzą niepokój Amerykanów, którzy znów próbują interweniować. Różnica polega na tym, że obecna pani ambasador zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, udzielając publicznych upomnień oraz wysyłając aroganckie listy z dopiskiem sugerującym, że jeżeli rząd (premier) nie załatwi tej sprawy, to mogą być zagrożone inne „ważniejsze” sprawy.
Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że pani ambasador bardzo wczuła się w rolę adwokata amerykańskiego biznesu. Zresztą to nic dziwnego zważywszy, że sama wywodzi się z tego środowiska i uchodzi za bliską znajomą prezesa zarządu Discovery Davida Zaslava.
Problem jest jednak znacznie szerszy niż obrona interesu tej czy innej amerykańskiej korporacji. Chodzi bowiem o strukturalną niemoc państwa polskiego, które zmuszone jest do tolerowania takich zachowań. Bo trudno sobie przecież wyobrazić wszczynanie konfliktu z Ameryką, zwłaszcza że za Oceanem dobrze wiedzą, że nie mamy w garści zbyt wielu atutów. Oczywiście nikomu rozsądnemu nie powinno zależeć na psuciu relacji polsko-amerykańskich, ale pewne otrzeźwienie, co do natury naszych wzajemnych relacji, na pewno nam się przyda. I tu akurat p. Mosbacher zrobiła nam przysługę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/423114-problem-z-pania-mosbacher-ma-charakter-strukturalny