Nasi wyborcy już nie raz zdali trudny egzamin. Tak, to jest trudny moment, ja to rozumiem. Ale tutaj nie ma żadnego drugiego dna. Prof. Zybertowicz powiedział ciekawie, że jeśli człowiek widzi przed sobą ścianę, to nie wolno w nią ciągle uderzać. Ale niezależnie od tego, jak to się będzie toczyć, to historia oceni sprawiedliwie, że to pierwsza ekipa, która podjęła wysiłek i trud zmiany, czytaj – naprawy tej sytuacji
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tadeusz Cymański, poseł PiS.
wPolityce.pl: Co powiedziałby Pan wyborcom PiS, którzy czują zaniepokojeni nowelizacją ustawy o SN, jako ustępstwem wobec postanowienia Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu?
Tadeusz Cymański: Apeluję i proszę naszych sympatyków oraz wyborców, żeby zrozumieli. To nie jest żadna kapitulacja. Nie jest to oczywiście sukces, chcielibyśmy, żeby było inaczej. Ktoś powie, że się wycofujemy. Ale ustępstwo jest wyrazem mądrości, a nie żadnej kapitulacji. Utrzymanie tego stanu byłoby czymś fatalnym. Osobiście jestem wdzięczny, że tak trudną decyzję kierownictwo naszego klubu, partii i premier podjęli. To ważne, żeby mieć taką świadomość. Zachowajmy spokój, roztropność i niech rozum przemówi, a nie gorące emocje. Bo niektórzy krzyczą: „Co wy robicie?!”. To jest odważna decyzja i proszę jeszcze raz o zrozumienie. Wytrącamy z ręki ten bat, którym nas chlastano od czasu czasu. Proszę zobaczyć, jak reaguje opozycja. Jest niezadowolona, bo odcinamy jej paliwo. Będą atakować inne rzeczy, ale w tej sprawie - już mniej.
Pojawia się też pytanie, czy to ostanie ustępstwa w tej sprawie?
Nie wiem, nie mogę wykluczyć. Mój kolega wiceminister Wójcik powiedział, że jak będzie trzeba, to nawet i piętnaście razy. Już to podchwycono! Ale na Boga, nie robimy tego na kolanach! Jan Maria Rokita – człowiek, który nie jest w PiS, wytrawny polityk, jeden z najinteligentniejszych, jaki pojawił się na polskiej scenie - powiedział, że nie podoba mu się w tej reformie wiele rzeczy, ale jednego nie można odmówić i tego gratuluje Kaczyńskiemu i Ziobrze, że jako pierwsi mieli odwagę w ogóle podjąć działania. Takie, czy inne, poprawiane, ale jednak. Proszę jeszcze raz – jeśli ktoś tego nie potrafi zaakceptować, to niech stara się zrozumieć. A zrozumienie to przedsionek akceptacji.
A czy nie odbije się to na sondażach?
Nie wiem, ale liczę na zaufanie. Nasi wyborcy już nie raz zdali trudny egzamin. Tak, to jest trudny moment, ja to rozumiem. Ale tutaj nie ma żadnego drugiego dna. Prof. Zybertowicz powiedział ciekawie, że jeśli człowiek widzi przed sobą ścianę, to nie wolno w nią ciągle uderzać. Ale niezależnie od tego, jak to się będzie toczyć, to historia oceni sprawiedliwie, że to pierwsza ekipa, która podjęła wysiłek i trud zmiany, czytaj – naprawy tej sytuacji.
Mówił Pan o bacie, jak rozumiem także europejskim. Ale w Niemczech nie ma problemu z tym, żeby poseł CDU został sędzią TK.
To jest kolejny przykład, kiedy Bundestag wybiera do sądu swojego partyjnego kolegę. Ok? W Polsce krzyk i protest UE. Tak to w skrócie wygląda. Ale dlatego mówię bardzo ważne słowa. Jeżeli w walce politycznej koleżanki i koledzy z PO podsycają i dają przekaz, że chcemy wyprowadzić Polskę z UE, to robią złą rzecz. Nie boję się nawet powiedzieć, że to działanie na szkodę Polski, które ma charakter dywersji i sabotażu.
Skoro mowa o wymiarze sprawiedliwości, to możemy skupić uwagę na konkretnych przykładach. Głośno jest o procesie przeciwko Lechowi Wałęsie z powództwa Jarosława Kaczyńskiego. Wylało się oburzenie na sposób prowadzenia tej sprawy przez sędzię, która – na marginesie – podobnie jak były prezydent, występowała kiedyś w koszulce z napisem „Konstytucja”. Kontekst protestów przeciwko reformie jest wiadomy. Nie ma więc obaw o jej bezstronność?
Nigdy nie przesądzam w tego typu sprawach sądowych i wolę się nie wypowiadać. Trzymam na pewno kciuki. Myślę też, że ta pani sędzia, która nosi tę koszulkę, jednak stanie na wysokości zadania.
Jest Pan politykiem, który słynie z humoru i dobrego serca. Jak więc Pan ocenia ataki na radnego Wojciecha Kałużę ze Śląska, oskarżanego przez PO, Nowoczesną, KOD? Posłowie z totalnej opozycji wykrzykiwali nawet takie słowa jak „zdrajca”, czy „ciul”.
To jest smutne. Nie dlatego, żebym zachwycał się, że ktoś przeszedł, ale mamy przekaz płynący z najwyższej półki – w Kazaniu na Górze jest fragment, że jeśli ktoś by rzekł swojemu bratu „Raka”, podlega Wysokiej Radzie, a kto by mu rzekł „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. Sprawdziłem, że „Raka” po hebrajsku to pusty i próżny. „Ty pustaku, ty bezmózgowcu” - moglibyśmy przełożyć. Jeśli ktoś mówi „zdrajco”, „ciulu” i jeszcze inne „steki”, to też zasługuje na Wysoką Radą, albo winien jest ognia piekielnego. Ale patrzmy też na siebie. Wydaje mi się, że to prowadzi do nieszczęścia. Wielu zginęło od miecza, a jeszcze więcej od słowa. Jesteśmy zgorszeni, czy nawet oburzeni, że tak mówią. Ale nie gorszmy się. Mówmy, że to złe. Nie traćmy też wiary, żeby to zmniejszać. Nie jestem od tego, żeby uprawiać katechezę, bo sam też często ranię innych, gdy emocje biorą górę. Jednak refleksja powinna być tutaj owocem. Jeszcze jedna uwaga. To, że pan radny Kałuża dołączył do nas, to nic nowego. Takie zjawiska miały, mają i będą miały miejsce. Przecież tego samego dnia kilku naszych ludzi podczas wyboru przewodniczącego sejmiku na Podlasiu w sposób dzielny – a jakże! - zagłosowało na kandydata PO. Mogę też dodać - po owocach ich poznamy. Myślę, że koalicja na Śląsku pokaże, że będzie dobre działanie. Polityka jest ważna, ale nie może ona iść aż tak daleko, że w samorządach nie będzie można się porozumieć.
Not. ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/422720-cymanski-prosze-o-zrozumienie-to-nie-jest-kapitulacja