Nie kierowałem oczekiwań wobec kogokolwiek w szczególności historyków IPN, polityków, urzędników państwowych, aby postawili Lechowi Wałęsie zarzuty dot. współpracy z SB
—podkreślił podczas przesłuchania w gdańskim sądzie Jarosław Kaczyński. Prezes PiS stawił się wraz z Lechem Wałęsą w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Po fiasku negocjacji dotyczących zawarcia ugody obaj będą teraz zeznawać przed sądem. Proces o ochronę dóbr osobistych z powództwa Jarosława Kaczyńskiego przeciwko Lechowi Wałęsie rozpoczął się w marcu przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Sprawa dotyczy m.in. wypowiedzi Wałęsy, że szef PiS jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes Kaczyński o absurdalnej wypowiedzi Wałęsy: Narusza moje dobra osobiste. Wskazuje, że jestem człowiekiem złej woli
Podczas przesłuchania Kaczyńskiego pojawił się wątek teczek Lecha Wałęsy i współpracy b. prezydenta ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
Pierwsze informacje na temat współpracy Lecha Wałęsy z SB, w postaci plotek, usłyszałem zanim pozwany stał się osobą sławną. Później ta sprawa też na poziomie plotek, wieści powracała. Wraz z wprowadzeniem stanu wojennego ta sprawa zanikła. Następnie wróciło to do mnie w trakcie kampanii wyborczej Lecha Wałęsy na prezydenta, byłem zwolennikiem tego wyboru. Sądziłem, że osobom, które mi to przekazywały chodziło o to, bym zmienił stanowisko, bądź ujawnił te fakty
—zeznał Kaczyński.
Byłem też informowany w tej sprawie jako szef kancelarii prezydenta. Wtedy z dokumentami. Kwestionowałem wtedy możliwość sformułowania pisma przez pozwanego. Później ta sprawa znowu zniknęła. Choć podkreślę, że osoba przekazująca była bardzo asertywna. Następnie rzecz wróciła w roku 1993, kiedy byli funkcjonariusze zespołu powołanego w UOP, za rządów Jana Olszewskiego, przekazali mi też pewne informacje w tym także numer rejestracyjny. I ja rzeczywiście wtedy na Uniwersytecie Warszawskim o tym powiedziałem
—dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Wyjdzie pan pokonany”; „Po co ja pana ministrem robiłem?”. Popis buty i chamstwa Wałęsy i cięta riposta prezesa PiS. WIDEO
Prezes PiS zaznaczył, że po tym gdy Wałęsa przegrał wybory prezydenckie do sprawy tej powracał „bardzo rzadko”.
Ale nigdy to nie oznaczało, żebym kiedykolwiek polecał, prosił czy sugerował żeby cokolwiek w tej sprawie czynił
—stanowczo podkreślił b. premier.
Teza, że ja czy mój śp. brat „wrobiliśmy” pozwanego w tę sprawę jest całkowicie sprzeczna z prawdą
—dodał.
Kaczyński dopytywany o dowody na współpracę byłego prezydenta z SB, powiedział:
Pokazano mi teczkę, odczytywano donosy. Ja zasugerowałem swojemu koledze, proszę mi wybaczyć że to powiem, że pozwany nie byłby w stanie napisać dziesięciu stron niezbyt gramatycznego ale komunikatywnego tekstu. (…) Mój informator powiedział: przecież wiesz jak to było. Najpierw opowiedział to pozwany, a potem funkcjonariusz SB mu to podyktował.
Prezes PiS podkreślił, że wiedział o działaniach SB, które miały skompromitować Wałęse.
Wiedziałem, że SB przygotowywała teczkę dyskryminującą pozwanego (Wałęsę - red.) przed komitetem noblowskim, dlatego podchodziłem do doniesień sceptycznie
—zaznaczył.
I mój śp. brat i ja pewien krąg osób, o którym mówiłem publicznie, zdawał sobie sprawę, że istnieje prawdopodobieństw takiego faktu. Z naszego punktu widzenia najważniejsze było to, co robił Wałęsa po 1989 roku
—wyjaśnił, dodając, że sprawa teczek poszłaby w niepamięć, gdyby przeszłość Lecha Wałęsy nie wpływała na jego działalność, gdy był prezydentem.
Czy Kaczyński rozmawiał o teczkach ze śp. bratem?
Z Lechem Wałęsą nie rozmawiałem o teczce „Bolka” Rozmawialiśmy na temat innych osób znajdujących się w podobnej sytuacji. Nie miałem wątpliwości, ze Wałęsa wiedział o tym, że teczki zostały mi dostarczone i był to pewien zabieg socjotechniczny, który miał na celu wprowadzenie mnie w sprawę
—stwierdził.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Gryglas: Deklaracja Wałęsy o pojednaniu najwyraźniej nie była szczera. Powinien przeprosić za słowa o śp. Lechu Kaczyńskim
kk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/422334-w-gdanskim-sadzie-o-teczkach-tw-bolka