Każda decyzja władzy wykonawczej oraz ustawodawczej byłaby opiniowana przez sędziów i tylko wtedy prawomocna.
Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym cofająca niektóre zmiany i uznająca, że sędziowie, którzy osiągnęli 65. rok życia, w tym prof. Małgorzata Gersdorf, właściwie nie przeszli w stan spoczynku, to półśrodek. Widać wyraźnie, że Komisja Europejska, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz rządy części państw członkowskich UE są już w innym miejscu w dziejach zachodnich demokracji. Jeśli więc jest okazja i zmieniamy wymiar sprawiedliwości, możemy się stać światową awangardą. I zasłużyć na płynące dzień i noc pochwały ze strony Fransa Timmermansa, Guya Verhofstadta i innych dotychczasowych krytyków.
Zacząć trzeba od tego, że mimo iż art. 10 ust. 1 konstytucji stanowi: „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej”, ta ostatnia ma zawsze rozstrzygający głos. A to z tego powodu, że sędziami byli, są i będą ludzie o kilka długości przerastający przedstawicieli innych władz pod względem intelektualnym, moralnym, estetycznym i każdym innym. A w związku z tym można by uprościć funkcjonowanie państwa w ten sposób, że każda decyzja władzy wykonawczej oraz ustawodawczej (w tym stanowienie prawa) byłaby opiniowana przez sędziów i tylko wtedy prawomocna. W ten sposób żadna decyzja czy ustawa nie byłaby zaskarżana. Z tego jasno wynika, że można by zrezygnować z Trybunału Konstytucyjnego, bo po prostu nie miałby co robić. Jest też oczywiste, że niepotrzebna byłaby Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, gdyż mając potwierdzenie wyjątkowości, nieomylności i działania zawsze dla dobra wspólnego, sędziowie nie mogliby być w żaden sposób kontrolowani, a tym bardziej dyscyplinowani czy karani.
Ze względu na wyjątkowe zasługi w obronie demokracji, trójpodziału władz, niezależności sądów i niezawisłości sędziów oraz dobrego imienia Polski w świecie Małgorzata Gersdorf powinna zostać dożywotnim pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, a po niej ten urząd byłby dziedziczony. Najpierw przez jej syna z pierwszego małżeństwa (z prof. Tomaszem Giaro, obecnie dziekanem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego) – dr. Macieja Giaro, obecnie adiunkta w Instytucie Prawa Cywilnego UW. Potem pierwszym prezesem SN zostałoby najstarsze dziecko dr. Giaro, (gdyby nie chciało zostać prawnikiem, można by mu nadać tytuł doktora honoris causa na jakimś wydziale prawa), a następnie najstarsze dziecko tegoż itd., itp. Gdyby ktoś dziedziczący stanowisko pierwszego prezesa był bezdzietny, wskazywałby kogoś z najbliższych krewnych.
Sędziowie wybrani do Sądu Najwyższego przed pierwszą za rządów PiS nowelizacją ustawy o Sadzie Najwyższym również pełniliby funkcje dożywotnio. A ich dzieci miałyby pierwszeństwo, gdyby zwalniały się jakieś miejsca w konkretnej izbie SN. Mogłyby po prostu dostawać coś w rodzaju punktów za pochodzenie. Wszyscy sędziowie powołani za rządów PiS zostaliby usunięci, a na ich miejsce przyszłyby osoby rekomendowane przez sędziów orzekających w SN, zanim PiS zmieniło ustawę o tym sądzie. Najlepsi byliby oczywiście krewni tych sędziów, dziedziczący doskonałość, nieomylność i absolutną moralność.
Zmieniona przez obecną większość parlamentarną ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa byłaby oczywiście unieważniona, wszyscy członkowie poprzedniej KRS będący sędziami przywróceni oraz ustanowieni dożywotnio członkami rady. W razie pojawienia się wakatów, podobnie jak w wypadku Sądu Najwyższego wchodziłyby osoby rekomendowane przez przywróconych sędziów, a najlepiej, żeby byli to ich krewni. Ze względu na szczególne zasługi sędziego Waldemara Żurka, niewiele ustępujące zasługom Małgorzaty Gersdorf, powinien on zostać dożywotnim przewodniczącym KRS, a potem jeszcze jego potomkowie przez trzy pokolenia piastowaliby dożywotnio to stanowisko.
Jest oczywiste, że sędziowie SN i KRS mający pełne bezpieczeństwo, dożywotni status i wyjątkowe uprawnienia oraz umiejętności i moralne kwalifikacje przeprowadziliby niezbędne korekty systemu, czyli unieważnili wszelkie zmiany dokonane po 16 listopada 2015 r., przywrócili wszystkich poprzednich prezesów sądów wszystkich instancji i zagwarantowali im dożywotnie pełnienie funkcji. Wtedy wymiar sprawiedliwości ruszyłby z kopyta, sprawy byłyby rozstrzygane błyskawicznie, rewizji, apelacji i skarg praktycznie by nie było, bo niby kto miałby się mylić w pierwszej instancji. Społeczeństwo byłoby szczęśliwe, a sędziowie cieszyliby się zasłużonym szacunkiem i wdzięcznością. I gdyby któryś z sędziów potrzebował części do wiertarki czy jakichś kart pamięci, zostałby nimi zasypany przez wdzięcznych podsądnych, unikając sytuacji roztargnienia czy pretensji, że w nawale pracy i troski o sprawiedliwość zapomniał za coś zapłacić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/422294-prof-gersdorf-powinna-zostac-dozywotnim-i-prezesem-sn
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.