Jakże daleko ponosi fantazja Sławomira Neumanna w spojrzeniu na sprawę rzekomej korupcji Marka Chrzanowskiego, który zażądać miał, by Leszek Czarnecki przyjął do swojego banku wskazanego przez szefa KFN prawnika i zapłacił mu za jego pracę 40 mln zł.
Ta fantazja odnosi się do sformułowania, jakiego użył, aby uzasadnić wniosek o powołanie nadzwyczajnej sejmowej komisji śledczej do zbadania tzw. afery KNF. – To największa afera w Polsce jaka miała miejsce od 1989 roku. – Właśnie tą oceną ujął mnie obecny szef Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Pomyślał, bo nie wierzę w to, że tak daleko sięga jego ignorancja polityczna i wiedza na temat afer korupcyjnych III RP, jak przesadzać to „do spodu”, a nie bawić się w jakieś subtelności i zróżnicowania.
Nie dość więc, że za pewnik przyjmuje zarzuty bankiera Leszka Czarneckiego, choć jego oskarżenie z kilku powodów budzi poważne wątpliwości, to jeszcze wielokrotnie wyolbrzymia całą sprawę wynosząc ją ponad wszystkie wcześniejsze. Tak jakby żył na innym świecie albo wczoraj przyszedł na polityczny świat. Zaś jego wiedza o aferach był czystą białą kartką.
Nie może przecież udawać aż tak wielkiego ignoranta, bo taka wersja jest nie do utrzymania. Wszak tak niedawno, gdyż ledwie we wrześniu przez polskie media przetoczyła się sprawa ekstradycji ze Stanów Zjednoczonych do Polski Dariusza Tytusa Przywieczerskiego, byłego właściciela „Uniwersalu”. Media obwołały go nawet „mózgiem” afery FOZZ, która nosi dumne określenie „Matka wszystkich afer.
Gdyby pozostać tylko przy aferach, którym początek dawały nielegalnie zrobione nagrania rozmów, to z punktu widzenia politycznego mieliśmy kilka spraw o wiele większego kalibru niżeli obecna afera KFN, której wyjaśnianie znajduje się dopiero w powijakach. I tak w 2002 roku miała miejsce afera producenta filmowego i telewizyjnego, pozostającego w zażyłych relacjach z czołowymi politykami SLD włącznie do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. W tamtej sprawie fakt korupcji był niepodważalny , zaś jej motor wykonawczy Lew Rywin został skazany na trzy lata więzienia.
Siedem lat później – jesienią 2009 roku - wybucha Polsce afera korupcyjna, nazwana „hazardową” od przedmiotu zabiegów korupcyjnych. Królowi” polskich kasyn Ryszardowi Sobiesiakowi z Wrocławia zależało na przeforsowanie w Sejmie ustawy o „grach hazardowych” w kształcie, który będzie mu gwarantował ciągnięcie olbrzymich zysków z automatów do gry, tzw. „jednorękich bandytów” .
Z tym, że o ile dowodem w aferze Rywina było tajne nagranie dokonane przez naczelnego „Gazety Wyborczej” Adama Michnika, o tyle w aferze hazardowej nagrań rozmów rekinów hazardu z politykami dokonali funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W wystąpieniu Sławomira Neumanna oprócz olbrzymiej przesady w nadawaniu rangi oskarżenia Ryszarda Czarneckiego jest także inna charakterystyczna rzecz, podważająca podnoszenia przez niego alarmu, jakby Polska zapadała się pod ziemię. Kiedy prokuratura zgłosiła wniosek o odebranie immunitetu poselskiego Stanisławowi Gawłowskiemu, sekretarzowi generalnemu Platformy, popierając to dowodami, Sławomir Neumann twierdził, że zarzuty „są wyssane z palca”.
Teraz, kiedy oskarżenie opiera się na bardzo wątłym oświadczeniu Leszka Czarneckiego dla Sławomira Neumanna mamy z aferą korupcyjną największą od blisko 30 lat.
Nie mam zamiaru bronić byłego prezesa KNF Marka Chrzanowskiego. Wedle dotychczasowej wiedzy, jaką znamy z mediów, być może sprawa korupcji Marka Chrzanowskiego pozostanie tylko w gołosłownych oskarżeniach Leszka Czarneckiego i trąbiącego - jak tylko głośno się da o aferze korupcyjnej – jego pełnomocnika Romana Giertycha.
Na nagranych taśmach – opisanych do tej pory w mediach – nie ma bowiem śladu o żądaniu niebotycznej kwoty pensji dla prawnika podsuniętego przez Marka Chrzanowskiego Czarneckiemu. Czarnecki twierdzi, iż kwotę tę Chrzanowski zażądał na kartce, którą mu na chwilę podsunął. Większość komentujących zauważyła mało zrozumiałe zachowanie Czarneckiego. Dlaczego nie postarał się, aby na nagraniu utrwalić ślad tej korupcyjnej propozycji poprzez jakieś najprostsze pytanie, w rodzaju – „Aż tyle, to chyba za dużo” lub „Jak płatne, rozbite na miesięczne pensje?”.
Również wersja z kartką, niezrozumiałym czyni zachowanie Marka Chrzanowskiego. To, że przez całą rozmowę nie wie, że jest nagrywany świadczy wiele kwestii, których nie powinien wypowiadać, gdyby miał świadomość, że Czarnecki rejestruje jego słowa. A więc rozmawia swobodnie, wypowiadając opinie, które go dyskredytują jako urzędnika na tym stanowisku, kompromitują a nawet dyskwalifikują. Czemu więc nagle wyciąga kartkę i pisze na niej „1 procent”, tak jak to robi każdy , kto nie chce by, ktoś inny poza rozmówcą dowiedział się, jaką treść zawiera kartka. Robi tak wtedy, gdy wie, że jest nagrywany albo podejrzewa, że to możliwe.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/422034-polityka-nie-zna-umiaru-i-rozsadku