Od czasów komunizmu nie było w debacie publicznej takiego natężenia słownej agresji, jaki prezentuje opozycja; trudno ciągle nadstawiać drugi policzek; trzeba podejmować polemikę
— powiedział we wtorek szef KSRM Jacek Sasin odnosząc się do słów wicepremiera Piotra Glińskiego.
W poniedziałkowym wywiadzie dla tygodnika „Wprost” wicepremier, szef Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński ocenił, że trudność budowania wspólnoty w Polsce wynika dziś z tego, że spór w kraju jest codziennie podsycany w warstwie językowej i symbolicznej.
Język, którym mówi się o PiS, ma wykluczać, unicestwiać, ma nas odczłowieczać, delegitymizować, mamy być tak traktowani, jak Żydzi przez Goebbelsa. Ma wzbudzać do nas obrzydzenie. W opozycji byliśmy wykluczani, traktowani jak trędowaci (…). Jesteśmy porównywani do faszystów, dyktatury, ja jestem określany jako cenzor, który przeprowadza stalinowskie czystki w teatrach itd.
— wyliczał minister.
Od momentu, gdy wygraliśmy wybory nie było ani chwili spokoju i ani jednej szansy danej rządowi na to, żeby mógł spokojnie pracować. Trudno, żeby tylko ciągle nadstawiać drugi policzek. Trzeba podejmować polemikę, szczególnie wtedy, gdy te zarzuty są kłamliwe, a tak jest bardzo często
— ocenił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów w radiowej Trójce.
Przypomniał też słowa przewodniczącego PO Grzegorza Schetyny, który powiedział podczas jednej z konwencji wyborczych w czasie kampanii samorządowej, że trzeba „strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa PiS-owską szarańczę”.
Język debaty publicznej, który narzuciła opozycja Prawu i Sprawiedliwości jest czymś nowym w Polsce; od czasów upadku komunizmu takiego natężenia słownej agresji, jaką dziś prezentuje totalna opozycja, nie było
— oświadczył Sasin.
ems/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/421920-sasin-przyznaje-racje-glinskiemu