Ambasador RP w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski zabrał głos podczas konferencji „Stulecie niemieckiej polityki wobec Polski”.
Według polskiego MSZ - które zamieściło streszczenie wystąpienia - „ambasador podkreślił, iż w historii stosunków polsko-niemieckich wydarzyło się wiele dobrego. Ambasador nawiązał w tym miejscu do idei utworzenia w Polsce i w Niemczech muzeów wspólnej historii – na wzór muzeum Polin. Zwrócił jednak uwagę, że ponad połowa ostatnich stu lat niemieckiej polityki wobec Polski była katastrofalna. Zdaniem ambasadora była to ”epoka, w której niemieckie poczucie wyższości ujawniło się w całej swej brzydocie, a niemieckie interesy stały zawsze na pierwszym miejscu, zaś ich egzekwowanie ostatecznie zakończyło istnienie młodego Państwa Polskiego i to z niewyobrażalną brutalnością”.
Powyższa wypowiedź została w polskich mediach wyraźnie zmanipulowana, i sprowadzona do stwierdzenia:
„Ostatnie sto lat niemieckie polityki wobec Polski było katastrofą, epoką,w której niemiecka arogancja ujawniła się w całej swej podłości”.
Nawet gdyby jednak nie doszło do tego podkręcenia cytatu, gdyby był on prawdziwy w tej drugiej wersji, reakcja polskich mediów jest i kuriozalna, i symboliczna. Oto bowiem zdaniem niezastąpionego, nieformalnego rzecznika państwa niemieckiego Bartosza Wielińskiego z „Wyborczej”:
Gdyby takie słowa padły z ust jednego z posłów PiS, który – gdy tylko zaostrza się spór polityczny w Polsce – pojawia się na scenie z hasłem walki o reparacje od Niemców, można by machnąć ręką. Ale gdy wypowiada je ambasador RP, robi się groźnie. Przyłębski najwyraźniej otwarcie kwestionuje polsko-niemiecki dorobek ostatnich 30 lat.100 lat stosunków polsko-niemieckich (paradoksalnie to Niemcy w listopadzie 1918 r. jako pierwsze uznały naszą niepodległość) nie można sprowadzić jedynie do czasu okupacji, niemieckiego ludobójstwa, wypędzeń i zniszczeń.
Zdaniem Wielińskiego, 100 lat relacji polsko-niemieckich w wieku XX-tym nie można sprowadzać do czasów „okupacji, niemieckiego ludobójstwa, wypędzeń i zniszczeń”. Czyżby? Niestety, inaczej się nie da. Nie dlatego, że były tylko one, ale dlatego, że były próbą biologicznego unicestwienia sąsiada. To nie była jakaś zwykła wojna, nawet krwawa, to nie był jakiś „zły czas”, który może przydarzyć się nawet dobrym sąsiadom; to była zaplanowana i konsekwentnie realizowana próba wymordowania żyjącego obok, i to od tysiąca lat, dużego narodu. To było zdarzenie, które nie pozwala, i nigdy nie powinno nam pozwalać, na szczere radowania się z uznania przez Niemcy polskiej niepodległości w 1918 roku (który to gest nie wiązał się zresztą z faktycznym uznaniem przez niemieckie elity prawa Polski do niepodległego bytu w przyzwoitych granicach).
Ale nawet nie to jest ważne: otóż Wieliński mówi nam w istocie, że pojednanie polsko-niemieckie ma oznaczać nie wzajemne poszanowanie w prawdzie, ale przyjęcie przez Polskę zasady milczenia. Państwo polskie ma nie mówić o niemieckich zbrodniach, ma milczeć o krzywdach tak ordynarnie pozostawionych bez poważnego zadośćuczynienia. Pojednanie ma oznaczać, że my Niemcom kadzimy, pomijamy to, co nas boli, a oni nas pouczają. Taki to ma być układ. W istocie chodzi o przyjęcie zasady mentalnej podległości. Stąd już tylko krok do uznania, że o niemieckich zbrodniach mogą mówić tylko Niemcy.
Przypominanie o skutkach niemieckiej arogancji i pychy nie jest psuciem relacji polsko-niemieckich, nie jest też działaniem przeciwko pojednaniu. Odwrotnie, tylko Niemcy stale świadome swojej przeszłości unikną powrotu na ścieżkę, która już co najmniej kilkukrotnie sprowadziła ich na ścieżkę zbrodni (już w Belgii w 1914 roku wojska niemieckie podeptały wszelkie reguły prowadzenia wojny, mordując na masową skalę cywilów, co zdaniem historyków było pewnego rodzaju zapowiedzią II wojny światowej).
Przypomnienie niemieckiej polityki wobec Polski w I poł. XIX wieku nie oznacza negowania ostatnich 30 lat. Oznacza jedynie sprzeciw wobec fałszowania przeszłości. Fałszowania, którego wyrazem są zarówno jawne kłamstwa historyków, jak i stale rosnąca presja na tych, którzy wciąż mają odwagę nazywać sprawy po imieniu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/421856-czy-o-niemieckich-zbrodniach-moga-mowic-tylko-niemcy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.