To pokazuje pewne kuriozum tej sytuacji. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że nie ma jednego scenariusza wystawy, byłe szefostwo placówki nie potrafi też wprost wskazać do jakiego scenariusza się odnosi, o który scenariusz chodzi
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
wPolityce.pl: Spotkał się Pan dzisiaj w sądzie z Januszem Marszalcem, byłym zastępcą prof. Machcewicza, którzy domagają się przywrócenia pierwotnej wersji wystawy głównej w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Co nowego przyniosła rozprawa?
Dr Karol Nawrocki: To było dokończenie słuchania Janusza Marszalca, moje przesłuchanie i pani wicedyrektor. W ponad dwugodzinnym przesłuchaniu broniłem naszych racji dając przykłady muzeów w Polsce i na świcie, w których są dokonywane zmiany. Wykazałem, że kwestie praw autorskich nie były regulowane umowami o pracę Machcewicza ani jego zastępców. Była to obrona stanowiska, obudowana kontekstem międzynarodowym, ale też formalno-prawnym, że mieliśmy prawo wprowadzać te zmiany. Dzisiaj w sądzie nie było Machcewicza.
Co Marszalec mówił?
Podczas tej rozprawy wyszło, że autorów wystawy głównej nie jest tylko czterech (Machcewicz, Marszalec, Majewski, Wnuk), jak twierdzili do tej pory, ale znacznie więcej. Janusz Marszalec przyznał, że jest ich wielu. To pokazuje pewne kuriozum tej sytuacji. Utwierdziliśmy się w przekonaniu, że nie ma jednego scenariusza wystawy, byłe szefostwo placówki nie potrafi też wprost wskazać do jakiego scenariusza się odnosi, o który scenariusz chodzi, a merytorycznie nad wystawą główną nie pracowały tylko 4 osoby, lecz ponad 20!
Do tej pory Pana poprzednik trzymał się jednak argumentu, że jako autorzy wystawy nie zgadzają się na żadne zmiany. Sami wytrącili sobie argumenty?
Dojrzewają być może do pewnych stanowisk, widząc że zasadnicza część ich żądań jest dość kuriozalna. Zarówno w teorii, jak i w praktyce. Ja do dziś nie wiem z iloma i którymi osobami miałbym rozmawiać o wprowadzonych na wystawie zmianach? Przypomnę – w muzeum, za które ponoszę pełną prawną odpowiedzialność. Jak to miałoby wyglądać? Pan mecenas strony pozywającej pytał mnie też o wicepremiera Piotra Glińskiego i ministra Jarosława Sellina, na ile oni zlecali te zmiany. Odparłem zgodnie z prawdą, że żadna ze zmian nie odbywała się na zlecenie czy polecenie. Nauka jest otwarta, wolna, a decyzje odnośnie zmian wprowadzamy w szczegółowo zaplanowanym mechanizmie, wypełnionym pracą merytorycznych pracowników oraz Rady Naukowej. Najsmutniejsze jest jednak to, że moi poprzednicy wciąż domagają się usunięcia z wystawy flagi polskiej, o. Maksymiliana Kolbe, rodziny Ulmów, rotmistrza Pileckiego, itd. My natomiast podtrzymujemy swoje stanowisko, że tego nie uczynimy.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/421137-nasz-wywiad-znamy-kulisy-rozprawy-dot-miiws