Sejm okazał się zaszczepiony przeciwko szalbierstwu, pseudonaukowym teoriom, znachorom oferującym nieszczęśliwym ludziom „ratujące” życie terapie a przede wszystkim internetowemu tsunami ruchów antyszczepionkowych.
Kiedy obywatelska inicjatywa ustawodawcza przewidująca zniesienie obowiązkowych szczepień dzieci została skierowana na plenarnym posiedzeniu Sejmu do dalszych prac w komisjach, nareszcie dotarło do władz i środowiska lekarskiego jakim zagrożeniem dla bezpieczeństwa zdrowotnego społeczeństwa jest działający prężnie od kilku lat ruch antyszczepionkowy.
A rozwijał się on w Polsce lawinowo powodując, iż z roku na rok coraz większa liczba rodziców odmawiała szczepienia dzieci. O ile w 2011 roku Państwowy Zakład Higieny szacował tę liczbę na 5 tysięcy, to w 2017 urosła ona do 30 tysięcy odmów.
Fakt skierowania obywatelskiego projektu do dalszych prac w Sejmie spotkał się z powszechną krytyką, choć moim zdaniem było to dobre pociągnięcie:
po pierwsze – debata prowadzona w Internecie i na ulicy (pikieta przed Sejmem) została ucywilizowana i toczyła się z udziałem ekspertów obu stron (abstrahując od kwalifikacji i dorobku naukowego ekspertów antyszczepionkowców).
po drugie – był to projekt obywatelski, a przedwyborcze obietnice PiS głosiły, że takie projekty nie będą, jak za czasów koalicji PO-PiS, wyrzucane do kosza, tylko procedowane w parlamencie.
po trzecie – głosowanie za skierowaniem do komisji nie oznaczało poparcia dla projektu,
I wreszcie po czwarte – być może prace komisji nie przyniosą żadnego efektu i nie da się wypracować żadnego kompromisowego rozwiązania, z jednej strony chroniącego społeczeństwo przed groźbą powrotu epidemii chorób zakaźnych, a z drugiej – dającego poczucie bezpieczeństwa rodzicom szczepiącym dzieci.
Byłam przekonana, że zwyciężą naukowe dowody i zdrowy rozsądek, a także opinie lekarzy z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, szanowanych w całym środowisku. I tak też się stało.
Prawdopodobnie także szczęście w nieszczęściu, czyli kilka ognisk zakaźnych odry, odnotowanych przed sejmowym głosowaniem, miało wpływ na jego efekt, choć usiłowano przekonać opinię publiczną, iż odra została „przywleczona” z Ukrainy i odnotowany wzrost zachorować nie ma nic wspólnego ze szczepieniami. Otóż ma- gdyby nie jednak dość wysoka w Polsce - nie lubię tego słowa, ale innego nie ma – wyszczepialność, sięgająca 95% , mogło być znacznie gorzej.
Przestrzegam jednak przed spoczęciem na laurach. Owszem, zarówno Ministerstwo Zdrowia jak i inne państwowe instytucje, odpowiedzialne za bezpieczeństwo zdrowotne obywateli, a także Rzecznik Praw Pacjenta, przedstawiły swoje bardzo jasne i zdecydowane stanowisko, sprzeciwiając się zniesieniu obowiązkowych szczepień, ale to nie spowoduje uwiądu ruchu antyszczepionkowego.
Jedyną zauważoną przeze mnie reakcją samorządu lekarskiego na zaistniałą sytuację była chęć ukarania tych posłów-lekarzy, którzy głosowali za skierowaniem projektu do dalszych prac, bowiem jak stwierdziła Okregowa Izba Lekarska w Warszawie :„głosowanie za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem ustawy znoszącej obowiązkowe szczepienia dzieci oraz wypowiedzi o charakterze antyzdrowotnym w istotny sposób naruszają dobro stanu lekarskiego i stanowią przewinienie zawodowe”.
Tłumaczenie, że „jest doskonała okazja do dyskusji na temat racjonalnego (…) programu szczepień w Polsce i dostosowania go do bezpieczniejszych norm europejskich” nie znalazło zrozumienia.
Tymczasem mojego zrozumienia nie znajduje absolutna bierność korporacji zawodowej wobec tych kolegów - lekarzy, którzy jawnie ruch antyszczepionkowy wspierają. Owszem, głównymi animatorami tego ruchu są agentka ubezpieczeniowa i inżynier-mechanik, ale wspierają go także ludzie z dyplomem lekarskim lub nauk medycznych. Zadziwiający także jest zdecydowany brak reakcji wobec całkiem bezkarnie działających hochsztaplerów, oferujących ciężko chorym ludziom, szczególnie chorym onkologicznie, „terapie” wodą czy lewoskrętna witaminą C. Tłumaczenie, że izby lekarskie nie mają żadnych prawnych narzędzi do mnie nie przemawia. Ruch antyyszczepionkowy też takich narzędzi nie ma, a jego wpływ na zachowania i decyzje ludzi jest ogromny.
Jeżeli nie zostanie podjęta szeroka i docierająca do jak największej liczby Polaków akcja edukacyjna, profilaktyczna, wyjaśniająca i tłumacząca to wszystko, co ze szczepieniami jest związane, to choć nie będzie dalszych obywatelskich projektów, to jest pewne, że dalej będzie wzrastała liczba rodziców odmawiających szczepienia dzieci. Ale to nie wszystko – powinny powstać rozwiązania, wprowadzające fundusz, z którego będą mogły być finansowane odszkodowania za niepożądane odczyny poszczepienne (NOP), niosące z sobą uszczerbek na zdrowiu dziecka, a także musi być zreformowany system zgłaszania wszystkich NOP-ów.
Ruch antyszczepionkowy przegrał bitwę, ale wojna nadal będzie trwała. Nie chcę rozważać, jakie motywy kierują jego animatorami, czy jest to w niektórych przypadkach cyniczna gra, obliczona na start do kariery politycznej – ale przecież „to nie jest protest polityczny”, czy też zwykłe wyrachowanie, pozwalające lansować przy okazji swój interes, polegający na wciskaniu ludziom preparatów, które mają cudownie uleczyć. I zapewne są też tacy aktywiści, którzy wierzą w to, że szczepionki to „samo zło”.
Martwi mnie tylko informacja, którą uzyskałam od jednego z wysokich rangą urzędników instytucji ochrony zdrowia – że po prostu nie mają pieniędzy, żeby prowadzić akcję niwelującą działania antyszczepionkowców. Bo ci ostatni podobno dysponują takimi funduszami, o których on tylko może śnić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420966-sejm-okazal-sie-zaszczepiony-przeciwko-znachorom
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.