Cieszę się, że będzie jeden marsz z okazji 100-lecia niepodległości Polski. Cieszyłbym się znacznie bardziej, gdyby wzięli w nim udział również ci, z którymi wiele mnie dzieli, wszyscy bowiem powinniśmy stanowić wspólnotę – może skłóconą – ale jednak wspólnotę. Dlatego tegoroczna rocznica powinna być okazją do – choćby jednodniowego – rozejmu. Wiem jednak, że tak nie będzie.
Pozwolę sobie na kilka uwag bardziej osobistej natury. Otóż po kolejnym zabieganym tygodniu i wyjazdach sobotę spędziłem z rodziną. Wspólny obiad, spacer, a wcześniej wyprawa do kina. Razem z synem obejrzeliśmy wreszcie słynny „Donbas” Siergieja Łoźnicy, doskonały, choć mocno przygnębiający film o podziałach prowadzących do nienawiści. Jakże inaczej po tym filmie wyglądała Warszawa, świąteczny nastrój, spacerujący ludzie, wszędzie mnóstwo bieli i czerwieni, no i my – rozmawiający o mijanych ulicach, gmachach i ich nierzadko burzliwej – jak to w Warszawie – przeszłości. Niezwykły, a jednocześnie zupełnie normalny wieczór. Gdzieś w tyle głowy kołatały się jednak sceny z Łoźnicy, z tego piekła, które przecież jest całkiem blisko stąd.
Gdy po powrocie do domu, zajrzałem do internetu, wylała się na mnie szeroka, szczęśliwie tylko wirtualna, rzeka agresji. Różne pohukiwania, złośliwości, czasem zwykłe obelgi. Nie, nie bezpośrednio pod moim adresem, raczej pod adresem każdego, kto chciałby w spokoju i godnie uczcić 100-lecie polskiej niepodległości.
Ja oczywiście przyjmuję do wiadomości, że są w Polsce ludzie, którym ta dzisiejsza Polska nie odpowiada i dążą do innej rzeczywistości. Ale miałem, płonną – jak się okazuje – nadzieję, że przynajmniej przez te dwa dni powstrzymają swój egoizm i przestaną pluć jadem na inaczej myślących. Nikt ich nie zmusza do entuzjazmu, niechżeby więc zostali na te kilka chwil ze swoją agresją w domu. Nic z tego. Konsekwentnie – nie oglądając się na nic i na nikogo – bez chwili wytchnienia pogłębiają rów, którego być może nie da się już wkrótce zasypać.
Naprawdę tak im zależy, aby nasza rzeczywistość zamieniła się w piekło? Może nie tak krwawe jak na filmie Łoźnicy, ale wystarczająco gorące, abyśmy wkrótce nie mogli na siebie nawzajem patrzeć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420609-nie-ma-rozejmu-nawet-w-stulecie-polskiej-niepodleglosci