Data 11 listopada zawsze wywołuje dyskusję gadających głów o działalności narodowców. Jedni kręcą nosem, załamują ręce wrzeszcząc o „neonazistach” i „faszystach”, inni dobrodusznie kiwają ze zrozumieniem przyznając, że jednak „również i tacy” mają prawo demonstrować. Tymczasem mało kto ma odwagę przyznać wprost – to narodowcy przywrócili Świętu Niepodległości blask.

Dzięki zapaleńcom z Młodzieży Wszechpolskiej i ONR-u data 11 listopada nie jest tylko jedną z wielu czerwonych kartek w kalendarzu, które zazwyczaj oznaczają dla 90 proc. społeczeństwa wolne od pracy. Ten dzień został napełniony treścią – zamiast błogiego lenistwa nad porcją flaków/rosołu (niepotrzebne skreślić), Polacy zaczęli się zastanawiać. Czym jest ta osławiona „niepodległość”, jakiej Polski chcą, jak rozumieją poczucie wspólnoty narodowej. I z pewnością te wielotysięczne tłumy idące ulicami Warszawy walnie się do tego przyczyniły. Tłumy ściągnięte przez narodowców. Wspólna obchody Święta Niepodległości z udziałem władz państwowych są tylko ukoronowaniem tych wysiłków.

Ale „audiatur et altera pars”… Oczywiście zaraz pojawią się komentarze, że na cyklicznej imprezie dochodzi do zadym, bójek, aktów wandalizmu, itd. Owszem, takie sytuacje również miały miejsce i nie można szukać usprawiedliwienia dla promila neandertalczyków, którzy ze Święta Niepodległości zrobili sobie okazję do rozróby. Jednak skala takich incydentów zmniejszyła się w momencie, gdy doszło do zmiany u sterów władz. Najwyraźniej zabrakło politycznego zamówienia na podgrzewanie atmosfery… I jakoś budki nie płoną.

Tyle że przed inicjatywą MW-ONR nie słyszało się o masowych manifestacjach ulicznych z okazji Święta Niepodległości. Data 11 listopada 1918 roku wiązała się tylko z historycznym wspomnieniem, kościelno-patriotyczną oficjałką odwaloną w ramach obowiązku urzędniczego czy szkolnego. Teraz stała się żywiołem. To zmiana na plus, nawet jeśli wywołuje skrajne emocje.

Prawdziwą zmorą jest obojętność. Spór również potrafi być twórczy. I za ten wysiłek warto podziękować narodowcom.