Wielki Biało-Czerwony Marsz przejdzie zgodnie przez stolicę Polski w 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Choć Platforma Obywatelska, rękoma Hanny Gronkiewicz-Waltz próbowała zniszczyć radość świętowania, nie pozwolili na to ci, którzy – choć nie zgadzają się we wszystkim – kochają Polskę. W tym kontekście ostatnie popisy Grzegorza Schetyny czy Donalda Tuska wypadają wyjątkowo podle.
Trudno o lepsze świadectwo intencji i zamiarów, niż wystąpienie Donalda Tuska na Igrzyskach Wolności w Łodzi. Napięta twarz, pogardliwe spojrzenia i seria zarzutów wobec polskości. Były premier RP tak zapędził się w krzewieniu kosmopolitycznej idei neokomunistycznych euroentuzjastów, że nie potrafi powstrzymać jątrzenia nawet w przeddzień narodowego święta.
Kto dzisiaj w Polsce występuje przeciwko naszej silnej pozycji w zjednoczonej Europie, tak naprawdę występuje przeciwko polskiej niepodległości
— stwierdził Tusk, ostrzegając przed „największym z możliwych politycznych zagrożeń”. Przekonywał, że politycy Zjednoczonej Prawicy chcą doprowadzić do rozbicia Unii Europejskiej i do wyprowadzenia Polski z UE.
Im bardziej oni nie chcą wyjść z Unii Europejskiej, tym bardziej wychodzą. (…) Na naszych oczach może zdarzyć się dramat
– alarmował, po czym płynnie przeszedł do absurdalnej nadinterpretacji polskiej historii.
Józef Piłsudski, kiedy pokonywał bolszewików, a więc, kiedy de facto bronił wspólnoty Zachodu, wspólnoty wolności, bo nie tylko naszej niepodległej ojczyzny, przed taką polityczną barbarią ze Wschodu w sensie politycznym - nie mówię tu teraz tylko o geografii, to miał trochę trudniejszą sytuację niż my dzisiaj, kiedy Lech Wałęsa pokonywał bolszewików w jakimś symbolicznym sensie. (…) Jeśli oni mogli pokonać bolszewików, to dlaczego wy nie mielibyście dać rady pokonać współczesnych bolszewików
– rzucił Tusk na arenie łódzkich Igrzysk Wolności, apelując o obronę wolności i niepodległości.
Niby można się już przyzwyczaić do nieustannej próby przemianowywania pojęć, deformacji faktów i ciągłej nadinterpretacji minionych wydarzeń. Tym razem mamy jednak do czynienia z kolejnym stopniem podłości. Na tak podłe jątrzenie, szczucie i obrażanie ogromnej części Polaków w przeddzień tak wyjątkowego narodowego święta to wydarzenie nie ma żadnego wytłumaczenia. Ktoś, kto z pełną świadomością wypowiada takie słowa, sam siebie stawia poza narodową wspólnotą. Niestety, Donald Tusk nie jest w tej postawie odosobniony.
Tym większą radością jest decyzja o wspólnym Biało-Czerwonym Marszu. Prezydent, rząd, Stowarzyszenie Marsz Niepodległości i setki tysięcy Polaków przejdą jutro wspólnie ulicami Warszawy. Ta jedność ma wyjątkowe znaczenie. Jest niezgodą na ustawiczne próby skłócania środowisk konserwatywnych przez tych, którym prawica przeszkadza w realizowaniu zachodniej, unijnej, kosmopolitycznej koncepcji społeczno-politycznej. Wspólny marsz to przełomowy krok. Polska wciąż szarpana jest obcymi pretensjami. Wciąż rozbijana jest od środka przez obce wpływy. Wciąż narażona jest na zdradę współczesnych targowiczan. Jedynym antidotum jest jedność tych, którzy naprawdę kochają swoją Ojczyznę. Jedność, pomimo różnic. Decyzja prezydenta Andrzeja Dudy ma wyjątkowe znaczenie. Może zapoczątkować nowy kierunek wspólnych działań na rzecz naprawy i uzdrowienia Rzeczypospolitej. Kierunek na miarę stulecia odzyskania Niepodległości. Kierunek, który wyznaczali w przeszłości najwybitniejsi mężowie naszego narodu, w tym Prymas Polski August Hlond. Warto ich czytać. Poniżej jedna z myśli Prymasa, warta przemyślenia w to wyjątkowe, narodowe święto:
Chcemy Rzeczypospolitej, która byłaby wszystkich, naszą, nie jednego klanu. Nie lewicowa, nie prawicowa, nie szlachecka, nie antyszlachecka. Nie ludowa, robotnicza, chłopska, lecz Polska społeczna. Wszystkich. Nasza. Nie Polska sporów, stronnictw i partii. Nie Polska, od której wszyscy wszystkiego by chcieli, ale taka Polska, w której obywatele dorabiać się będą własnym trudem, własną zasługą.
Nie do pojęcia jest sytuacja, kiedy państwo staje się fikcją. Kiedy państwo jest nie dla narodu, lecz dla dobra tych, którzy są przy władzy. Fikcją polegającą na udawaniu ogólnego dobrobytu, porządku, a w rzeczywistości polegającą na wywłaszczaniu narodu ze znaczenia, z wpływów, z woli, z wolności.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420578-trzeba-wyjatkowej-podlosciby-z-premedytacja-szczuc-w-swieto