Jest to od lat marsz narodowców. Czy stanie się to po kilku latach marsz PiS? Mam nadzieję, że nie. Jeżeli miałby to być marsz państwowy, to jest to inna sytuacja. Nie byłby to wtedy marsz partyjny. Gdyby to był marsz narodowy, w którym uczestniczyliby wszyscy obywatele bez względu na to, kto rządzi w państwie, to byłoby świetne
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Norbert Kaczmarczyk, poseł Kukiz‘15.
wPolityce.pl: Sąd uchylił decyzję prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz ws. zakazu Marszu Niepodległości. Teraz mogą odbyć się dwa marsze obok siebie. Czy sądzi pan, że jeśli tak ta sytuacja się zakończy, rzeczywiście będzie widoczna odrębność obu zgromadzeń?
Norbert Kaczmarczyk: Może być taka sytuacja, natomiast wydaje mi się, że nie ma to większego znaczenia. Ten marsz będzie po prostu jednym wielkim biało-czerwonym marszem. Natomiast te wszystkie procedury, które do tego doprowadziły, czyli blokada Marszu Niepodległości przez prezydent Gronkiewicz-Waltz, późniejsze odwołanie i uchylenie decyzji przez sąd, doprowadziły do pewnego zamieszania. Rozmawiałem z osobami z okręgu tarnowskiego, którzy wybierają się kilkoma autokarami na ten marsz i oni mówią, że ich to w ogóle nie interesuje. Nie ma dla nich znaczenia, kto to organizuje, po prostu jest jeden marsz od lat i oni jadą na ten jeden wielki biało-czerwony marsz. To, że jeden zaczyna się godzinę wcześniej, a drugi godzinę później, nie ma dla nich znaczenia. Tak naprawdę wszystkie te osoby się zmieszają i jedną wielką biało-czerwona rodziną pójdziemy w tym marszu. O to w tym wszystkim chodzi.
Czy zaskoczył pana wyrok sądu ws. uchylenia decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz dotyczącej zakazu Marszu Niepodległości?
Nie zaskoczyła, bo tak naprawdę wszyscy wiedzieliśmy, że nie będzie innej możliwości i sąd uchyli tę decyzję.
Jeszcze przed tym wyrokiem, prezydent i premier postanowili zapewnić, że marsz mimo wszystko odbędzie się legalnie. Ogłosili marsz państwowy na tej samej trasie, co Marsz Niepodległości.
Mam nadzieję, że to nie była jakaś ustawka polityczna dwóch największych partii pod kątem przejęcia Marszu przez rząd i nie było w tym złej intencji. To nie służyłoby dobru zgromadzeń, żebyśmy wszystko zawłaszczali. Powinniśmy wspierać dobre inicjatywy. Mam nadzieję, że panu prezydentowi i panu premierowi przyświecała tylko taka myśl, że bali się o bezpieczeństwo obywateli, w związku z tym zdecydowali się wziąć marsz pod swoje skrzydła. Natomiast wolałbym, żeby oni patronowali temu marszowi, a nie zabierali go. Jednak obywatele nie zwracają na to uwagi.
To szczególny marsz, w 100-lecie niepodległości. Może to dobrze, że będzie on państwowy?
Jest to od lat marsz narodowców. Czy stanie się to po kilku latach marsz PiS? Mam nadzieję, że nie. Jeżeli miałby to być marsz państwowy, to jest to inna sytuacja. Nie byłby to wtedy marsz partyjny. Gdyby to był marsz narodowy, w którym uczestniczyliby wszyscy obywatele bez względu na to, kto rządzi w państwie, to byłoby świetne. Nie jest powiedziane, że zawsze będzie rządzić PiS – mogą dojść do władzy partie, którym nie będzie po drodze z tym marszem. Dlatego gdyby to była impreza, która jest gwarantowana przez państwo co rok, to jak najbardziej to jest pole do dyskusji. Natomiast nie trzy dni przez 11 listopada. Jeżeli prezydent z premierem i narodowcami usiedliby i zastanowili się nad tym, jak zabezpieczyć marsz na wypadek ewentualnej zmiany władzy i takich sytuacji, jak z Hanną Gronkiewicz-Waltz, to jest to dla mnie dobre rozwiązanie. Natomiast taka „szybka akcja”, gdzie przygotowywaliśmy się do obchodów przez 3 lata, to dla mnie taka trochę amatorka. Jednak mam nadzieję, że sam marsz będzie tak piękny, że przykryje te przygotowania.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420438-kaczmarczyk-k15-nie-ma-znaczenia-kto-organizuje-marsz