Nie wygląda to dobrze. Długo się wahałem, czy dolewać oliwy do ognia (o ile ta kropelka cokolwiek może), ale czekać nie ma na co. Stulecie Odzyskania Niepodległości przez naszą kochaną Ojczyznę nie jest ani lepsze, ani gorsze od nas samych. A powinno być lepsze. Powinno, bo to rola wszelkich wzniosłych uroczystości, że mają nas „uwznioślać” właśnie. Mamy być lepsi.
Nie rozumieją tego ani kodziarze, ani Obywatele RP, ani większość przedstawicieli totalnej opozycji. Sporo tego, jak na kraj, który tak wiele stracił na podziałach i tak wiele zyskiwał, gdy jego mieszkańcy walczyli o te same cele. Dziś podziały są, jakie są. Nie ma mowy o współpracy w jakiejkolwiek sprawie, i winę za to ponosi polska… demokracja. Ta sama, która pozwoliła nam wybrać zmianę po ośmiu latach rządów PO-PSL, ta sama, której ni w ząb nie pojmują kasta sędziowska i euromaniacy skłonni całować flagę unijną, polską jednocześnie wsadzając w psie odchody, dosłownie i w przenośni. Dla gazety z Czerskiej „końcem demokracji” był przecież już sam fakt zwycięstwa PiS w wyborach. Ktoś, kto tak wiele uczynił, by „płynnie” przejść od „demokracji ludowej” do Demokracji Prawdziwej, czyli dającej władzę Tym, Którym Trzeba, nie zrozumie dzisiejszej popularności PiS do końca swoich dni.
Ale winę za chaos, zgiełk, polityczny dym i medialne race odpalane jeszcze, zanim cokolwiek w Warszawie ruszyło, ponoszą obie strony politycznego sporu. Rząd RP i prezydent RP mieli tysiące godzin, by opanować sytuację dużo wcześniej, zanim zaczęła wymykać się spod kontroli. Doceniam ich gest ochrony nie tylko Marszu Niepodległości przed nieodbyciem się, Warszawy przed zadymą, a Polski przed kompromitacją, ale – na Boga – za czyją to sprawą właśnie ów Marsz Niepodległości stał się głównym symbolem obchodów Stulecia? Jak można było dopuścić do tego, by impreza cykliczna, raz lepiej, raz gorzej zorganizowana, kultywująca najpiękniejsze polskie tradycje szacunku dla własnej Tożsamości i Wolności, ale jednocześnie nieobliczalna, jak kretyni pod Marsz się podłączający, także w roku Wielkich Obchodów będzie punktem kulminacyjnym polskiego świętowania?
Tak, pamiętam – prezydent Andrzej Duda planował z okazji Stulecia wielkie, konstytucyjne referendum. Bez poparcia partii, która dała mu prezydenturę, to się jednak udać nie mogło. Cóż planował w tym czasie rząd? Jaką wielką imprezę? Wstyd jak cholera, gdy się posłucha dziś choćby Leszka Millera, człowieka, którego dawna formacja niespecjalnie świętowała niepodległość, ba, nawet pałowała ją do krwi albo i gorzej – więc tym bardziej wstyd, gdy celnie, i bez zacietrzewienia, punktuje obecną władzę, przypominając, iż nawet „biedna Polska Ludowa stworzyła tysiąc szkół na tysiąclecie Państwa Polskiego”. Nie takie rzeczy Polska Ludowa „tworzyła”, często wyłącznie w przenośni, ale coś w słowach Millera smutnego drzemie. Dlaczego tak bardzo zabrakło rozmachu? Czemu oddano pole narodowcom (co nie byłoby jeszcze takie złe), ale i wszystkim tym, których narodowcy nie potrafią od siebie odpędzić? Wszelkiej maści szajbusom, którzy niczym innym od kilku tygodni się nie zajmują, tylko straszeniem na forach internetowych, co też będzie się działo w Warszawie i Wrocławiu? Czy naprawdę mało mamy w Polsce lasów, gdzie mogliby sobie polscy neonaziści odpalić w czterech literach race i przefrunąć nad ekipą TVN za dwadzieścia tysięcy? Jakim cudem ten ułamek ułamka z ułamka, choćby w porównaniu z rosnącą rzeszą neonazistów niemieckich, rosyjskich czy amerykańskich, może mieć wpływ na jakąkolwiek narrację? To jasne, że ludzie pokroju Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu czy Hanny Gronkiewicz-Waltz, jak nigdy się tym skrajnym elementem nie interesowali, tak dziś, w imię politycznych interesów, pompują jego znaczenie. Ale jednocześnie - jak to możliwe, że PiS, które na sztandarach ma wszystko, co dla Polaków najświętsze, partia, która tak pięknie pozwoliła wielu Polakom odzyskać godność- materialną, religijną, narodową, że ta właśnie partia, inaczej – że NAWET ta partia ślizga się po obchodach Stulecia Odzyskania Niepodległości jak pijany na bananie? Głowę zwiesił niemy.
Ale zanim zwiesił, kilka zdań poświęci jeszcze drugiej stronie barykady. I nie o narodowców tu chodzi, bo wierzę, że poza ustawicznym „fochem” na każdego, kto może im dziś odebrać choćby promil z jednoprocentowego poparcia (nie drwię, ubolewam, bo antidotum na lewackie paranoje powinno być wieloideowe), staną oni na wysokości zadania i zrobią wszystko, by te Obchody były godne. Bo jeśli nie oni, nie rząd i prezydent, jeśli nie miliony polskich patriotów – to kto? HGW z „Konstytucją” na ustach, na Konstytucję plująca? Totalni skupieni wyłącznie na wypatrywaniu Tuska rozdającego bilety do koryta? Ich media szukające w Polakach wszystkiego, co najgorsze, choć to w ich otoczeniu kapusie z krwią na rękach redagowali teksty, a gogusie napastowali swoje podopieczne?
Nie, proszę państwa, z tamtej strony wszystkiego możemy się spodziewać, ale nie godnych obchodów Stulecia Niepodległości. To znaczy – złożą kwiaty, wiadomo, powiedzą coś mądrego inaczej do kamer o potrzebie jedności, uczciwości i miłości do „tego kraju”, a zaraz potem będą już słać SMS-y do przyjaciół z Brukseli, wtłaczając im do pustych łbów łzawe brednie o „reżimie” i „polexicie”, samemu jednocześnie „polexit” ów wywołując. Na tle owej „Targowicy” (choć w przypadku ludzi takich, jak Thun, Lewandowski czy Boni o cudzysłowie nie ma mowy), można było, jeśli nie z pobudek wyższych, to chociaż z politycznego wyrachowania wygrać ten „pojedynek” sto do zera. Być może to właśnie uśpiło rozgrywających rządzących, ale fakt pozostaje faktem: jeśli wszyscy, którym droga jest Ojczyzna, nie zewrą szyków w związku z Rocznicą, nie będziemy z tego święta dumni tak, jak chcieliśmy. Za to będą z siebie dumni wszyscy ci, którzy nie tylko Polsce, ale i każdemu, kto Polskę kocha, a choćby i szanuje, życzą jak najgorzej.
Wiem – zostały dwa dni, ale pamiętajmy – gramy u siebie. Polacy – gramy u siebie. Jeśli nie zaczniemy tego rozumieć, w końcu przyjdzie dzień, że nam to nasze cudownie przegrane „Nic się nie stało!” przywrze do ust, jak sopel na mrozie.
-
Kup dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420405-nic-sie-nie-stalo-zamiast-polacy-gramy-u-siebie