Sytuacja jest dynamiczna, i - jak mówił Marcellus w filmie „Pulp Fiction” - daleka od bycia OK. Sąd uchylił zakaz Marszu we Wrocławiu, za chwilę - być może - uchyli w Warszawie. Jest takie przysłowie „Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Opisuje ono sytuację, w której autor zwycięskiego manewru nie orientuje się, że to nie on, ale przeciwnik osiągnął przewagę, a może nawet zastawił pułapkę.
Żeby nie było wątpliwości: to że Prezydent i Rząd RP zaangażowali się w organizację Marszu w stulecie Odzyskania Niepodległości (Marszu Biało-Czerwonego?) to bardzo dobrze. Tyle, że powinni byli to zrobić wiele miesięcy temu. Prezydent do Komitetu Obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości nie zaprosił organizatorów największego patriotycznego marszu w Polsce, a chyba i w Europie. To źle wróżyło i utrudniło porozumienie z organizatorami, a niedawne próby nie przyniosły sukcesu, na który wszyscy po patriotycznej stronie czekaliśmy. Czyja wina? Nie wnikam, relacje o rozmowach są sprzeczne, brak efektu niedobry dla obu stron, dla Polski przede wszystkim.
Po komunistyczno-faszystowskiej prowokacji Platformy Obywatelskiej (oczywiste przecież, że HGW nie podjęła jej sama, w pełni poparły ją tuzy tej partii, kto wie, może wizyta Donalda nie była bez znaczenia), a przed oczekiwaną jeszcze dzisiaj (najpóźniej jutro rano) decyzją sądu, do którego zaskarżyli decyzję prezydent Warszawy organizatorzy Marszy Niepodległości sytuację mamy wieloznaczną.
Jeśli sąd decyzję HGW podtrzyma i odwołanie odrzuci, organizacyjnie sprawa wydaje się prosta. Idzie Marsz organizowany przez władze polskiego państwa. Rusza o 15.00, z Ronda Dmowskiego, na początku jedzie „40 pojazdów wojskowych, potem kompania honorowa, kombatanci, harcerze, rekonstruktorzy i wszyscy Polacy”. Bardzo pięknie, tylko, że organizatorzy Marszu Niepodległości umówili się z uczestnikami w tym samym miejscu na godz. 14.00. Zignorować ich? Nie wypada, ale też może to zwiększać ryzyko. Jeśli nie zostanie osiągnięte porozumienie - czy nie dojdzie do przepychanek? Byłoby to fatalne.
Jeśli sąd decyzję HGW podtrzyma - złamana zostanie nie tylko Konstytucja RP, ale zniweczone zostaną podstawowa wolność i prawo obywateli w wolnym świecie. Władze RP powinny tę decyzję potępić i zawsze potępiać. Decyzja Prezydenta i Premiera ocala Marsz, niweluje komunistyczno-faszystowską prowokację Platformy i bardzo dobrze. Ale czy nie pozostaje wrażenie, że także na niej… korzysta? Że zawłaszcza wielkie społeczne wydarzenie, które od 9 lat żyło bez wsparcia władz, a nawet - za rządów PO - było zwalczane na wszystkie sposoby? Dlatego ważne, by się z organizatorami dogadać, by szli w tym marszu wraz z innymi.
Jeśli jednak sąd decyzję HGW obali, do odwołania organizatorów się przychyli (co po decyzji wrocławskiej jest bardzo prawdopodobne), wtedy Marsz Niepodległości będzie legalny. Wtedy - jeśli nastąpi porozumienie - Marsz Niepodległości będzie połączony z Marszem Biało -Czerwonym, w niego przeobrażony albo - jeśli porozumienie nie nastąpi - przez niego usunięty. Władza ma prawo takie wydarzenie zorganizować w miejsce innego, które jest tam legalnie? Zapewne ma, racja stanu decyduje, władza ma narodową legitymację, by taką decyzję podjąć. Ale politycznie mądrzej, bardziej elegancko i perspektywicznie byłoby z organizatorami się spotkać i porozumieć.
Zwłaszcza, że to wcale nie koniec niebezpieczeństw. Autorzy TVN-owskiej inscenizacji o urodzinach Hitlera zapewne w wielu miejscach pracują pełną parą, teatr będzie ogromny, zapewne powstają „faszystowskie” transparenty o białej rasie, czystej krwi etc. Kominiarki, pały i petardy przygotowane, ci sami, co za rządów PO podpalali samochody, budy pod moskiewską ambasadą i napadali na maszerujących Polaków - szykują się do wielkiej akcji. TVN i inni przyjaciele Verhofstada wszak muszą dostarczyć dowodów, że Polacy to faszyści, wywołali II wojnę światową, wymordowali Żydów i znowu to planują, więc należy znowu wziąć ich za mordę i oddać we władanie europejskim Niemcom i ich lokajom, w rodzaju Tuska.
Czy zatem prowokacja nie jest głębsza i groźniejsza niż sądziliśmy? Czy skłócenie Polaków pragnących świętować 100 lecie odzyskania Niepodległości nie jest celem operacji?
Na Marszu Niepodległości byłem dotychczas prawie zawsze, wiele razy z rodziną. Piękny marsz, piękne chwile, tysiące ludzi w różnym wieku zjednoczonych miłością do Polski, mnóstwo młodzieży, rodziny z dziećmi, wzruszeni seniorzy. Prawda, że za rządów PO, po zmroku, kilka razy bywało niebezpiecznie. Nagle roiło się od facetów w kominiarkach naradzających się w policjantami w bocznych ulicach, potem wyskakujących zza pleców policji, rzucających petardy pod nogi maszerujących, a potem uciekających za plecy rozstępujących się dla nich policjantów. W internecie setki dowodów.
Ale w ostatnich latach było spokojnie i pięknie. Brakowało mi jedynie… śpiewów. Tak, są dziesiątki pięknych polskich pieśni patriotycznych, na Marszu Niepodległości ich prawie nie ma (poza Hymnem i Rotą), a one jednoczą i wzruszają. Powinny być.
Zawsze miałem - jak ogromna większość maszerujących - tylko biało-czerwoną flagę, więc do mnie i do ogromnej większości o biało-czerwone kolory apelować nie trzeba. Chciałbym, żeby było biało-czerwono. Ale w jaki sposób organizatorzy będą inne znaki selekcjonować? Na Marszu np. zawsze są sztandary z wizerunkiem Chrystusa Króla, maltańskie krzyże czy herby miast. I transparenty „Bóg - Honor - Ojczyzna”. Będą usuwane? Jest taki przepis? Działania władz muszą być zgodne z prawem, wierzę, że będą. Także po to odzyskaliśmy Niepodległość. Zaczynamy na Rondzie Dmowskiego. Odwołujemy się do dziedzictwa Józefa Piłsudskiego, ale i Romana Dmowskiego. A oni - przy wszystkich różnicach i politycznej rywalizacji - w roku 1918 potrafili się porozumieć i skutecznie współdziałać dla Polski. Pierwszy rękę wyciągnął Piłsudski.
-
Kup dla siebie, dla rodziny, dla przyjaciół!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420267-na-rondzie-dmowskiego-zacznijmy-polske-naszych-marzen