Znamy już wyniki wyborów, Prawo i Sprawiedliwość wzięło 9 sejmików, 6 na wyłączność, w 3 szuka koalicjantów. Nigdy nie było więcej, a przecież to dopiero początek drogi. Koalicja Obywatelska wygrała w wielkich miastach, Warszawa, Kraków, Gdańsk, Lodź, podobno żaden ze zwycięzców nie był kandydatem Platformy, choć wszyscy wiedzą, że byli. Widoczne poparcie dużych miast dla urzędujących prezydentów, ich akolitów lub wspólnych nowych kandydatów. Tu pozwolę sobie przypomnieć, że w tej konkurencji nie jesteśmy odosobnieni, bo w Wielkiej Brytanii, choć konserwatyści rządzą już 8 lat, większość samorządów pozostaje w rękach lewicy, laburzystów, liberalnych demokratów i Zielonych. Wielkim Londynem włada socjalista i muzułmanin Sadiq Khan, a Wielkim Manchesterem także lewak, Andy Burnham.
Andrzej Gwiazda o zwycięstwie Piotra Adamowicza w Gdańsku: ”To obrazuje stan umysłu społeczeństwa. Piramidalna głupota”. Nie, to nie głupota, lecz po pierwsze: skutki tkwienia przez 16 lat w układzie i zarazem potwierdzenie tego, że one istnieją, że integrują ekipę, i że są bardzo silne. Silniejsze niż interes państwa, społeczności, niż zdrowy rozsądek. Zatriumfował instynkt samozachowawczy i sitwa. To przecież dlatego Grzegorz Schetyna podczas każdej konwencji Platformy, obok wiodącego „punktu programowego”, walki z PiS, wymienia dwa inne – likwidację Centralnego Biura Śledczego oraz Instytutu Pamięci Narodowej. Druga motywacja, mająca też wiele wspólnego z instynktem przetrwania, to czuwanie, aby jakieś przekręty z przeszłości nie ujrzały światła dziennego, indywidualne i zbiorowe. Po trzecie, widać jasno, że w dużych ośrodkach triumfuje lewica, czyli postkomuna plus byłe służby specjalne plus emeryci służb mundurowych plus liberałowie, która – i jest to zjawisko w skali światowej – do swego podstawowego hasła „wolny rynek” dobrała sobie nie wartości konserwatywne, ale lewicowo-liberalne. To mieszanka równie wybuchowa jak koktajl Mołotowa, i równie niebezpieczna. A po czwarte – i jest to bardzo interesujące zjawisko, także skala globalna – dziś to prawica, konserwatyści bronią wartości demokratycznych, a liberalna lewica tylko wywija, manipuluje hasłami demokratycznymi jak „konstytucja”, „wolne sądy” i „prawa człowieka”. Obserwując ten fenomen, przypomina się Henry Ford, który kiedyś powiedział Amerykanom: „możecie zażyczyć sobie samochodu w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie czarny”. Podobnie tok myślenia proponuje światowa lewica, w tym polska opozycja: „ demokracja jest wtedy, kiedy to my wygramy wybory. Inaczej demokracji nie ma, za to jest nacjonalizm, szowinizm oraz faszyzm”.
Manipulacja, przewrotność i hucpa poszły tak daleko, że – choć w kategoriach zdrowia moralnego społeczeństwa, porządku prawnego państwa, wizerunku klasy politycznej jest to samobójstwo - polska opozycja broni i forsuje kandydatów, na których ciążą zarzuty kryminalne! I albo już zostali skazani jak Hanna Zdanowska, albo procesy w toku jak w przypadku Piotra Adamowicza czy prezydenta miasta - gwałciciela bodaj z Olsztyna czy Białegostoku. A mieszkańcy gminy Daszyn wybrali sobie na kolejną kadencję wójta Zbigniewa W., który od pięciu miesięcy przebywa w areszcie, jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i popełnienie 92 przestępstw. I niech ktoś mi powie, że w Polsce nie ma podziałów i wszyscy obywatele kroczą drogą demokracji! Nie, po pierwsze przez ostatnie lata zrobili dopiero pierwszy krok, a po wtóre nie wszyscy! Obserwuje się tutaj ciekawy paradoks – władze forsują rozwiązania demokratyczne jak sprawiedliwość społeczna, wyrównywanie poziomów życia i pomoc nieuprzywilejowanym, a część elektoratu powiązana z opozycją wykrzykuje – nie, mamy gdzieś wszystkie te wartości, chcemy układów, „kręcenia lodów”, bezkarności, ochrony kryminalistów. I wymachuje banerami z napisami „konstytucja”, „wolne sądy” i „precz z PiS”, nawet nie krępując się, że zawiedli swoich wyborców, że nie mają programu, że broniąc kryminalistów, niszczą porządek prawny i zdrowie moralne społeczeństwa. Bo skąd ludzie mają wiedzieć, co jest dobre, a co złe, jeśli ich ugrupowania partyjne, ich media, ich organizacje pozarządowe robią im krzywdę i mącą w głowach? I co to są za obywatele, i jak będzie wyglądać Polska, którą – jeśli nie daj Boże dojdą kiedyś do władzy - stworzą?
Oczywiście, to skutek zaszłości historycznych, które przeorały świadomość tych ludzi, najpierw 45 lat komuny, a następnie prawie 30 lat III Rzeczpospolitej. Jednym ze strasznych skutków III Rzeczpospolitej jest także integracja tych środowisk, o podobnej świadomości, sposobie myślenia i życiowych celach. Jak mówią wyniki wyborów samorządowych, ich enklawy znajdują się głównie w dużych miastach - samorządy, wierchuszka wymiaru sprawiedliwości, środowisk artystycznych, media mainstreamowe. Ci ludzie niczego nie zrozumieli, ani nowego ducha czasów, który wskazuje kierunek „demokracja”, nie liberalna, lecz ta historyczna, bez przymiotników. Zero wiedzy i żadnego zrozumienia dla rangi przełomu sprzed 29 czy 3 lat temu – choć przecież niektórzy z nich, niewielu, ale jednak – uczestniczyli w krwawej, wieloletniej bitwie o sprawiedliwość i praworządność w Polsce. Tu trzeba przyznać, że brak ustawy lustracyjnej, dekomunizacyjnej, ostatnie odrzucenie degradacyjnej, nie ułatwiły, lecz utrudniły cały wielki społeczny proces zrozumienia tych przemian. I należy to jak najszybciej naprawić.
A co dalej? Przede wszystkim nie szukać winnych wyników wyborów w dużych miastach, bo to prowadzi do dezintegracji. Jesteśmy zaledwie na pierwszej prostej, a czekają nas jeszcze trzy kolejne. Zaakceptować ten stan i rozszerzać elektorat, choć wiadomo, że to elektorat nieprzejednany i nawet wiadomo, dlaczego. Dowartościować środowiska patriotyczne, bo jest ich sporo, i nie chodzi tu o Kluby Gazety Polskiej, ale o weteranów Powstania Warszawskiego czy kombatantów powojennych organizacji niepodległościowych, bo widać ich rozczarowanie brakiem otwarcia partii rządzącej na dialog i, jeśli trzeba, wsparcie. To także sprawa godności i społecznej sprawiedliwości.
Dalej, zawierać koalicje ze wszystkimi, z którymi – choćby częściowo – mamy wspólny interes. Np. z SLD, ale tylko do projektów społecznych, nie do wspólnego rządzenia, lecz do wspólnych inicjatyw socjalnych.
I, nie oglądając się ani wstecz ani w bok, kontynuować pracę, bo kierunek jest dobry, właściwy. Pilnować niezawisłości Polski, rozwijać demokrację, tłumaczyć, dlaczego jest dobra dla społeczeństwa, i przekonywać, że jest to pierwsza władza od 1945 roku, która słucha i usiłuje służyć ludziom. I oczywiście słuchać ich, i im służyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420121-juz-po-wyborach-samorzadowych-cieszyc-sie-czy-martwic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.