Zbliżający się Marsz Niepodległości będzie prawdopodobnie największą w kraju imprezą, która uczci stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak co roku ulicami Warszawy przemaszerują dziesiątki tysięcy Polaków manifestujących swój patriotyzm. I jak co roku najróżniejsze środowiska będą próbowały zakłócić imprezę. Hanna Gronkiewicz-Waltz już zapowiedziała, że rozwiąże Marsz, jeżeli tylko znajdzie do tego najmniejszy powód. Problemy mogą się jednak nie skończyć na działaniach przeciwników imprezy współorganizowanej przez ONR i Młodzież Wszechpolską.
Przed rokiem świat obiegły zdjęcia z Marszu Niepodległości, na którym pojawiły się rasistowskie hasła o „białej Europie braterskich narodów” niesione przez ubranych na czarno i zamaskowanych mężczyzn. Obrazki wywołały fale negatywnych komentarzy nt. Marszu. Organizatorzy nie upilnowali tzw. autonomicznych nacjonalistów, „szturmowców”, których hasła w wielu mediach przykryły prawdziwy obraz imprezy.
W tym roku „szturmowców” prawdopodobnie też nie zabraknie na ulicach Warszawy. Będący marginesem ruchów nacjonalistycznych ekstremiści znów mogą narobić kłopotu organizatorom, a co za tym idzie utrwalić w zagranicznych mediach obraz Marszu Niepodległości jako manifestacji neofaszystów. Na tym polega siła tych skrajnych środowisk, że mimo braku poważnej organizacji, mogą mieć poważne znaczenie wizerunkowe.
Nawet Robert Bąkiewicz z Obozu Narodowo-Radykalnego, jeden ze współorganizatorów zeszłorocznego Marszu zwraca uwagę na możliwość prowokacji ze strony „szturmowców”. Bąkiewicz odnosi się do informacji o tym, że na polski marsz zaproszeni zostali… banderowcy. Przedstawiciele organizacji „Sicz Karpacka” zapowiadają swój udział w manifestacji 11 listopada w Warszawie.
To niedopuszczalne! To plucie w twarz Polakom pomordowanym przez banderowski i nazistowski totalitaryzm. Nikt normalny nie może zapraszać tych ludzi na polski Marsz Niepodległości. To śmierdzi prowokacją na kilometr…
Ukraińscy neofaszyści przyjadą do stolicy Polski współtworzyć z polskimi nacjonalistami tzw. czarny blok, czyli pomysł przejęty przez europejskich ekstremistów od Antify. Jednolicie, na czarno, ubrani „szturmowcy” staną się częścią Marszu Niepodległości.
Kogoś dziwi, że „polscy nacjonaliści” przymilają się do pogrobowców banderowskich zbrodniarzy? Nic w tym dziwnego! „Szturmowcy”, mimo że są zadeklarowanymi rasistami, a jednym z ich najważniejszych emblematów jest krzyż celtycki, czyli symbol supremacji białej rasy, walczą z „europejskim szowinizmem” i współpracują ponad podziałami z nacjonalistami z całej Europy, odrzucając jakiekolwiek historyczne zaszłości.
Autonomiczni nacjonaliści już 1 maja 2018 roku dali się poznać z nie najlepszej strony. Zorganizowali w Warszawie manifestację z okazji Święta Pracy. Wśród uczestników mikromanifestacji nie zabrakło ludzi z nazistowskimi symbolami. Co ciekawe, bojowo nastawieni ekstremiści nie dali jednak rady w konfrontacji z… o wiele od nich starszymi przedstawicielami Komitetu Obrony Demokracji, Obywateli RP czy kobietami z organizacji aborcyjnych. Na ich szczęście dumny marsz „szturmowców” ochraniała polska policja, która umożliwiła radykałom spokojny powrót do domu.
„Szturmowcy” już mobilizują się na marsz w Warszawie i skrzykują się w różnych miejscach Polski na wspólną podróż do stolicy. Nawet jeżeli będą tylko marginesem marginesów podczas manifestacji, polscy neofaszyści mogą stać się poważnym problemem nie tylko dla organizatorów Marszu Niepodległości, ale też dla wizerunku naszego państwa.
jrs/twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/420033-szturmowcy-problemem-marszu-niepodleglosci