Służby działały tak, żeby zapewne nie działać. Główna odpowiedzialność za to spoczywa na Donaldzie Tusku, któremu podlegały jako premierowi rządu. Powinien wyperswadować ówczesnemu szefowi MSW Jackowi Cichockiemu, że należy te sprawy w jakiś sposób upublicznić
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Mosiński (PiS), członek Komisji Weryfikacyjnej.
wPolityce.pl: Z zeznań Donalda Tuska przed komisją śledczą ds. Amber Gold można wywnioskować, że nie miał żadnego wpływu na podległe mu służby specjalne, fiskalne i finansowe. Co chce na tym ugrać?
Jan Mosiński: Z wypowiedzi pana Donalda Tuska wyłania się bardzo ponury krajobraz państwa z dykty, w którym mamy polityków z paździerza. Niestety takim politykiem jest Donald Tusk, który twierdzi, że w jego rządzie przyjęła się zasada, że „nie ingerujemy w działania służb”. Nie widziałem notatki szefa ABW, ale jeżeli z niej wynikało, że jest zagrożenie dla oszczędności dziesiątek tysięcy Polaków i że za tym stoi zwykły cwaniak, który zbudował piramidę finansową i był wcześniej 9-krotnie karany, to już powinno wzbudzić to w Donaldzie Tusku choćby źdźbło empatii wobec tych Polaków, którzy zaufali państwu. Inwestując w jakikolwiek bank każdy z nas ma z tyłu głowy, że państwo w jakiś sposób ma nadzór nad polityką finansową tych banków. Przecież jest Komisja Nadzoru Finansowego, są także inne instytucje. Tutaj wszystkie zawiodły.
Donald Tusk umył ręce?
Takie mam wrażenie po tym przesłuchaniu. Za rządów PO łatwiej było ścigać i karać zwykłych obywateli, bo przecież obserwowaliśmy to wielokrotnie. Natomiast te instytucje, które powołano do ochrony oszczędności, zwyczajnie zawiodły.
Na przesłuchanie Tuska czekała znaczna część Polaków, ten jednak zachowywał się, jakby sprawa Amber Gold w ogóle go nie dotyczyła. Zarzucił komisji nawet, że prowadzi „spektakl”, który jest jej potrzebny po to, „by powtarzać insynuacje o jego rodzinie”. Nie uważa Pan, że to bardzo nie fair wobec tych, którzy stracili swoje oszczędności?
Bardzo nie fair, biorąc pod uwagę również i to, że pani przewodnicząca Wassermann przełożyła specjalnie to przesłuchanie na po wyborach. Wszystko po to, aby uciąć spekulacje i nagonkę na nią, że robi z tego polityczny atak na Donalda Tuska i jego formację polityczną. To dziecinne tłumaczenie byłego premiera, że mamy tutaj w tle jakieś podteksty polityczne. Gdyby Donald Tusk zareagował stanowczo w momencie, kiedy otrzymał raport, nakazując upublicznić ten problem, to zapewne ludzie mogliby swoje oszczędności jakoś zabezpieczyć. Nie uczynili tego, bo wiadomo, że Marcin P. działał dalej, zapewne pod parasolem politycznym. Kiedy go zatrzymano i aresztowano, dlaczego tyle czasu upłynęło od wręczenia Tuskowi notatki?
Małgorzata Wasserman przypomniała, że minister Cichocki wprost okłamywał Polaków po wybuchu afery mówiąc, że służby działają i wszystko wyjaśniają.
A służby działały tak, żeby zapewne nie działać. Główna odpowiedzialność za to spoczywa na Donaldzie Tusku, któremu podlegały jako premierowi rządu. I on powinien wyperswadować ówczesnemu szefowi MSW Jackowi Cichockiemu, że należy te sprawy w jakiś sposób upublicznić.
Tusk próbował zatrzeć swoją odpowiedzialność za Amber Gold, porównując ją do afery GetBack. Mówił, że premier Morawiecki i jego ojciec powinni zostać przesłuchani i „spaleni na stosie”. Jak Pan to odczytał?
To Tusk powinien spalić się ze wstydu dlatego, że jeżeli chodzi o GetBack to służby zadziałały bardzo szybko i dzisiaj jesteśmy na etapie zaawansowanego śledztwa, są zatrzymania. Pytam, kiedy nastąpiły zatrzymania, chociażby Marcina P.? Po jakim czasie od słynnej notatki szefa ABW? Obok tego mamy jeszcze SKOK Wołomin. To pokazuje jak państwo funkcjonowało. Nie działało, jeżeli chodzi m.in. o kwestie nadzoru finansowego, mieliśmy państwo z dykty. Donald Tusk, jeżeliby został przyciśnięty to zapewne zwaliłby winę na kogokolwiek innego, byle tylko nie wziąć odpowiedzialności, chociażby politycznej, na siebie. A ta spadła na niego jako szefa rządu. On może tutaj miksować swoje wypowiedzi, czy ubierać je w jakieś figury retoryczne, ale jedno jest pewne: nie zadziałał w momencie, kiedy zadziałać powinien, zasłaniając się tzw. apolitycznością instytucji mu podległych. To niespotykana aberracja. To tak, jakbym wiedział, że gdzieś funkcjonuje złodziej, ale nie mówił o tym nikomu myśląc: „OK, policja wie, co ma robić, nie muszę jej o tym informować”. To podobny przykład. Otrzymał wiedzę jako premier rządu i uważał, że służby wiedzą, co mają robić. Natomiast te co robiły? Chyba tak działały, żeby faktycznie nic nie robić.
W przesłuchaniu pojawił się również wątek Michała Tuska. Były premier sugerował, że obecna prokuratura i służby celowo nie przesłuchiwały go w ostatnich latach. Jak Pan to komentuje?
Tusk twierdził, że w jego uczciwość wierzy bezgranicznie. Dlaczego Michała Tuska wcześniej nie przesłuchiwano? Zapewne dlatego, że był synem premiera. Gdyby chciano tę sprawę wyjaśnić od samego początku skutecznie, tak jak chociażby w przypadku GetBacku, to myślę, że dzisiaj wielu Polaków mogłoby częściowo zabezpieczyć swoje oszczędności. A Marcin P. nie zdążyłby ich zdefraudować, czy gdzieś zainwestować. Tutaj prosi się o zacytowanie słynnego już stwierdzenia Marka Belki: „wszyscy wszystko wiedzieli”.
CZYTAJ TAKŻE:
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/419720-nasz-wywiad-mosinski-punktuje-tuska-polityk-z-pazdzierza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.