Ludzie są zmęczeni Majchrowskim i Adamowiczem. Ale też ci dwaj politycy są uważani za absolutnych faworytów. To usypia czujność. Dlatego warto śledzić wszelkie komunikaty o frekwencji. To z niej będziemy mogli wyczytać, kto wygra wybory w Gdańsku i Krakowie
— mówi portalowi wPolityce.pl politolog prof. Norbert Maliszewski, specjalista ds. marketingu politycznego.
wPolityce.pl: Wybory samorządowe wkroczyły na ostatnią prostą. Małgorzata Wassermann przybliżyła się do prezydentury?
Prof. Norbert Maliszewski: Jacek Majchrowski już w I turze był bardzo blisko zwycięstwa. Małgorzata Wassermann startuje więc do II tury z bardzo złej pozycji i o końcowy triumf będzie jej bardzo trudno. Choć kampania kandydatki Zjednoczonej Prawicy jest bardzo dobra, to wydaje mi się, że wszystko o co teraz walczy, to jak najlepszy rezultat. Ale to nie jest walka o nic. To jest gra o korzystny efekt psychologicznych, który PiS będzie mógł wykorzystać w przyszłości: nasi kandydaci w dużych miastach osiągają dobre rezultaty.
Skąd ten pesymizm? Wassermann debiutując w polityce wygrała wybory parlamentarne w 2015 w Krakowie i osiągnęła piąty wynik w kraju. A od tej pory sympatia do niej wzrosła.
Specyfika wyborów jest inna. Gdy chodzi o bój o prezydenturę miasta, to jest to starcie elektoratów, podział na dwie osoby. Ilu mieszkańców Krakowa ma poglądy konserwatywne a ilu liberalne? Kto jest z PiS, a kto przeciw? W dużych miastach podział ten jest bardzo niekorzystny dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Żyjemy w czasach silnej polaryzacji. Przekonać drugą stronę do swoich racji będzie bardzo trudno. Kandydaci próbowali wyrwać się z partyjnego klinczu i oprzeć kampanię na problemach lokalnych społeczności. Atutem nowych twarzy może być sytuacja w której rywalizują z dotychczasowymi, wieloletnimi włodarzami. Z czasem ludzie czują się zmęczeni i opowiadają się przeciwko obecnej władzy. Wynik Wassermann będzie pokazywał jak bardzo Kraków jest zmęczony Majchrowskim.
Co jeszcze wpłynęło na to, że Majchrowskiemu zabrakło głosów do zwycięstwa w I turze?
W Krakowie pojawił się czynnik, którego próżno szukać w Warszawie. Chodzi o silnego trzeciego kandydata. Część osób zniechęconych do Majchrowskiego i nieutożsamiających się z PiS zdecydowało się poprzeć Łukasza Gibałę. Jego osoba osłabiła elektorat liberalny i znacznie przyczyniła się do tego, że Wassermann dostała szansę podejścia do II tury.
I w takiej samej sytuacji jak Wassermann znalazł się Kacper Płażyński?
Jego sytuacja jest gorsza. Proporcje w Gdańsku są o wiele mniej korzystne dla kandydata PiS. Jednak trzeba pamiętać – bo gdańszczanie pamiętają – o problemach z prawem prezydenta Adamowicza. One nie przysparzają mu głosów. Końcówkę kampanii też ma słabą. Ale Adamowicz czuje się wyjątkowo pewnie. Wie, że PiS w Gdańsku jest formacją, która nie znajduje dużego poparcia. Kacper Płażyński musi żałować, że polityka partyjna jest aktualnie ważniejsza dla wyborców niż świeżość i szukanie rozwiązań dla ich problemów. I gdy jest się kandydatem PiS w Gdańsku lub w Warszawie, i nawet gdy społeczności tych miast są zmęczone działaniami obecnych włodarzy, to i tak jest im ciężko przebić szklany sufit. To jest specyfika miast-bastionów. Tak samo mogą czuć się kandydaci Koalicji Obywatelskiej w miastach, które deklarują poparcie dla PiS.
Przedwyborczy spór na linii Adamowicz – Platforma może pomóc Płażyńskiemu?
To jest okoliczność, która może wpłynąć na podzielenie elektoratu liberalnego. Wyborcy Platformy nie zagłosują na Płażyńskiego. Chyba nikt na to nie liczy. Ale osoby te mogą zostać w domu. To na co powinni liczyć Płażyński i Wassermann jest niska frekwencja. Ludzie są zmęczeni Majchrowskim i Adamowiczem. Ale też ci dwaj politycy są uważani za absolutnych faworytów. To usypia czujność. Dlatego warto śledzić wszelkie komunikaty o frekwencji. To z niej będziemy mogli wyczytać, kto wygra wybory w Gdańsku i Krakowie.
Rozmawiał Rafał Stefaniuk.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/419180-maliszewski-w-miastach-bastionach-trudno-jest-przebic-sufit