Może to spowodować zmianę w koalicji w Niemczech np. CDU-CSU na Zielonych i FDP. Możemy mówić o zmierzchu Merkel i końcu tzw. efektu Merkel. Kanclerz trochę na własne życzenie doprowadziła do takiej sytuacji, bo w 2015 roku pozwoliła na niekontrolowany napływ uchodźców i ok. 1,5 mln przybyło do Niemiec
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Artur W. Wróblewski amerykanista, wykładowca akademicki, Uczelnia Łazarskiego w Warszawie.
wPolityce.pl: Angela Merkel zapowiedziała, że nie będzie ponownie ubiegać się o stanowisko przewodniczącej CDU, a także, że jest to jej ostatnia kadencja jako kanclerz. To zaskoczenie dla Pana?
Prof. Artur W. Wróblewski: Rzeczywiście ta informacja zaskakuje dlatego, że wyglądało raczej na to, że jakaś zmiana nastąpi dopiero w grudniu na kongresie CDU w Hamburgu. Mówiono, że być może tam szykuje się grupa, która chce kanclerz Merkel obalić jako przewodniczącą partii. Przede wszystkim w kontekście fatalnych wyników wyborów w Bawarii dwa tygodnie temu, jak i wczorajszych w Hesji. Bo widzimy, że zyskały o kilka mocnych procent zarówno partia Zielonych, jak i antyimigrancka i antysystemowa Alternatywa dla Niemiec. Straciły natomiast o 10 punktów procentowych CDU i CSU, jak również SPD. To najgorszy od 70 lat wynik. Do bycia w głównym nurcie aspirują Zieloni, AfD i liberałowie z FDP.
Do czego może to doprowadzić?
Może to spowodować zmianę w koalicji w Niemczech np. CDU-CSU na Zielonych i FDP. Możemy mówić o zmierzchu Merkel i końcu tzw. efektu Merkel. Kanclerz trochę na własne życzenie doprowadziła do takiej sytuacji, bo w 2015 roku pozwoliła na niekontrolowany napływ uchodźców i ok. 1,5 mln przybyło do Niemiec. Ponadto prowadziła niezbyt spójną politykę transformacji energetycznej, tzn. przejścia od energii atomowej i węglowej na odnawialne źródła energii. Tu znów zyskują Zieloni, ponieważ rząd niemiecki nie ukarał winnych za aferę Dieselgate, gdzie oszukiwano odnośnie zanieczyszczeń tlenkiem azotu. Kiedy to wyszło na jaw producentów niemieckich nie ukarano wysokimi grzywnami, mimo że Francuzi to zrobili i USA w stosunku do Volkswagena. Merkel tak naprawdę zadbała o to, by tak naprawdę niańczyć te firmy, to przykład protekcjonizmu niemieckiego. Kolejna rzecz, która w nią uderzyła, to kryzys z formowaniem rządu. Przecież wybory do Bundestagu były we wrześniu 2017 r., a dopiero w marcu br. został sformowany rząd. Co więcej kłócą się w środku tej koalicji. To wszystko uderzyło w jej prestiż.
Merkel twierdzi, że nie będzie ubiegała się też o żadne stanowisko w Brukseli. Faktycznie idzie na polityczną emeryturę?
Wydaje się, że tak, ale „nigdy nie mów nigdy” w polityce. Kanclerz Merkel jest w pewnym sensie już bardzo mocno zużytym politykiem w UE. Poza tym jest za potężna na UE, bo wszyscy mogliby się bać, że zdominuje politykę. W UE szuka się kogoś słabszego na główne stanowiska dlatego, że w ten sposób można równoważyć wpływy osób funkcyjnych. Przykładem jest chociażby Jean -Claude Juncker, szef KE.
W jakim sensie?
Nikt by nie słyszał, że taki człowiek w ogóle istnieje, gdyby nie został szefem KE. Natomiast z kanclerz Merkel jest interesująca sytuacja dlatego, że w niemieckiej polityce przyjęto pewien obyczaj, że nie rozdziela się funkcji premiera i szefa partii rządzącej. Zazwyczaj jak jest się kanclerzem, to jest się także szefem partii, bo ma się kontrolę nad większością w Bundestagu. Tutaj mamy sytuacje, że ona od 2019 roku, czyli przez dwa lata, nie będzie szefem partii. Merkel próbuje chyba namaścić inną kobietę, panią Kramp-Karrenbauer, która jest w tej chwili sekretarzem generalnym CDU. Być może to ona zastąpi Merkel na stanowisku szefowej partii. Pamiętajmy też, że zmiana na stanowisku szefa partii na kogoś mniej umiarkowanego w CDU, np. Friedricha Merza może nie być dobre dla Polski. Taka osoba może zacząć współpracować z AfD.
Co to zmieni na europejskiej scenie politycznej?
Jeśli Merkel nie będzie szefową partii, a pozostanie kanclerzem, to osłabi pozycję Niemiec w Europie. To znaczy nie tylko sam efekt Merkel, czyli jej rolę w Niemczech, ale też jej rolę w UE. Czyli rolę Niemiec w UE w kontekście Brexitu, kryzysu wokół deficytu budżetowego Włoch oraz kryzysu, który wciąż mamy z tożsamością UE, związaną chociażby z polityką migracyjną. Także w kontekście Rosji, która gra na osłabienie UE przez Nord Stream 2, robienie różnych deali z Węgrami, ataków na Amerykę czy też odciąganie Europy od Amerykanów.
A o czym świadczy zdjęcie Merkel i Macrona ściskających się z Putinem i Erdoganem?
Oceniam je fatalnie. Prezydent Duda ma rację, że uroczo to wygląda. Macron był ostatnio w Bratysławie i Pradze, gdzie krytykował Polskę i Węgry, a później pojechał ściskać się z Erdoganem i Putinem! Wyjaśnienie jest takie, że pojechali tam mówić o uchodźcach, jak ostatecznie uregulować ten problem oraz w sprawie przyszłości Syrii. Może cynicznie patrzę, ale uważam, że przede wszystkim pojechali tam załatwiać swoje własne interesy gospodarcze. Bo już przebierają nogami firmy francuskie i niemieckie, żeby wchodzić do Syrii i wprowadzać swoje wielkopowierzchniowe sklepy i transferować zyski, a także położyć łapę na surowce, które tam się znajdują. To spotkanie traktuje w takich kategoriach, a nie przez pryzmat wartości humanitarnych, bo tę wojnę tak naprawdę można było zakończyć 7 lat temu. Niewątpliwie to zdjęcie, to też kolejny wizerunkowy sukces Putina i w jakimś sensie Erdogana. Pamiętajmy, że tak naprawdę Putin załatwia sprawy Syrii według formuły astańskiej z Iranem i Turcją. Widać, że dokooptował sobie jeszcze Niemców i Francuzów, a dzieje się to trochę w opozycji do wizji tego regionu Stanów Zjednoczonych.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418846-wywiad-prof-wroblewski-mozemy-mowic-o-zmierzchu-merkel
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.