Te słowa nigdy nie powinny paść z ust żadnego sędziego. Myślę, że sędziego poniosły emocje, a on, z racji sprawowania funkcji powinien być od nich wolny. Stąd wielkie zdziwienie środowiska i słuszna krytyka. Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl prof. Genowefa Grabowska, specjalistka od prawa międzynarodowego i europejskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Grecja i Włochy poza UE?! Tak by było, gdyby wziąć na serio słowa Lenaertsa. SPRAWDŹ, ile wyroków TSUE zignorowano
wPolityce.pl: Prezes Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Koen Lenaerts wywołał niemały skandal komentując insynuacje mediów jakoby Polska nie chciała realizować orzeczeń tej instytucji. Sędzia miał porównać nierealizowanie orzeczeń do Brexitu. Jak Pani odbiera te słowa?
Prof. Genowefa Grabowska: To podstawowe pytanie: czy sędzia powinien wypowiadać się na temat spraw, które dopiero w przyszłości będą rozpatrywane? Żaden sędzia nie może „z góry” oceniać sprawy. Tym samym daje do zrozumienia, że wyrok dla Polski będzie niekorzystny. I już imputuje, że Polska się do niego nie zastosuje. Te słowa nigdy nie powinny paść z ust żadnego sędziego. Myślę, że sędziego poniosły emocje, a on, z racji sprawowania funkcji powinien być od nich wolny. Stąd wielkie zdziwienie środowiska i słuszna krytyka. Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy.
Jaki?
To funkcjonujące w dyskusji pomieszanie dwóch pojęć: postanowienia i orzeczenia (wyroku). Jesteśmy w sytuacji postępowania wstępnego, w którym pani wiceprezes TSUE wydała – na wniosek Komisji Europejskiej – przecież nie wyrok, ale postanowienie zabezpieczające. Tego postanowienia nie można utożsamiać z wyrokiem, w którym sąd rozstrzyga przedłożony mu spór. Polska przyjmując unijne traktaty zobowiązała się do respektowania wyroków Trybunału i nie słyszałam, aby to zobowiązanie kiedykolwiek negowała. Co do tego nie ma wątpliwości, ale przecież do wyroku w sporze między PL i KE jeszcze dość długa droga. Zupełnie czym innym są natomiast wątpliwości strony polskiej co do słuszności oraz zakresu postanowienia o zabezpieczeniu, które jednoosobowo i bez wysłuchania strony polskiej wydała pani wiceprezes TSUE. Postanowienie o zabezpieczeniu i wyrok w sprawie to dwie zupełnie różne kwestie. Polska nie kwestionuje wyroku, bo go przecież jeszcze nie ma i trudno przewidzieć kiedy będzie wydany. Dotarło do Polski postanowienie o zabezpieczeniu, które obliguje Polskę do „czasowego zamrożenia” ustawy o SN, do niestosowania jej, aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sporu, czyli wydania wyroku. O takie zabezpieczenie wnosiła KE i pani wiceprezes zabezpieczenie zgodne z tym wnioskiem niezwłocznie wydała.
Natomiast prezes Lenaerts wypowiadał się na konferencji prasowej tak, jakby spór pomiędzy KE-PL już został już przez TSUE rozstrzygnięty i wyrok wobec Polski wydany! Pojawiły się w tej wypowiedzi nawet złowieszczo brzmiące nuty stawiające Polskę „do kąta”, jeśli nie zastosuje się do przyszłego wyroku! Rolą TSUE jest rozstrzyganie na gruncie prawa powstałych w UE sporów, a nie rozważanie sytuacji hipotetycznych, więc przyszłych i niepewnych. Bicie na alarm niejako „na zapas”, piętnowanie państwa za coś, czego nie zrobiło, to czysta polityka, od której wszyscy sędziowie powinni być jak najdalej.
Tym bardziej, że sędzia Lenaerts może być później w składzie orzekającym.
Gdyby tak się stało, że byłby w składzie orzekającym, to Polska może wskazać, że ten sędzia już przed rozprawą wypowiadał się o sprawie publicznie, nie poprzestał na wyjaśnieniu strony prawnej sporu, ale formułował daleko idące hipotezy o zabarwieniu politycznym, co w oczach strony (PL) może podważać jego obiektywizm. Te uwagi pod adresem Polski nie były ani potrzebne, ani mądre. Dobrze, że po konferencji służby prasowe TSUE próbowały osłabić ich nieprzyjemny dla Polski wydźwięk.
TSUE poinformowało, że 16 listopada odbędzie się wysłuchanie w sprawie środków tymczasowych. Trybunał wtedy zweryfikuje, czy zastosowanie zabezpieczenia było zasadne. Sytuacja może się jeszcze odwrócić?
Postanowienie o zabezpieczeniu zostało wydane przez jedną osobę, bez wysłuchania drugiej strony sporu oraz przekazane Polsce na kilka godzin przed ciszą wyborczą! Taki zbieg okoliczności, wsparty komentarzem prezesa Lenaertsa, siłą rzeczy musiał budzić zdziwienie i komentarze. Bardzo dobrze się stało, że Trybunał zdecydował się jeszcze raz powrócić do tematu zabezpieczenia i powtórnie, ale już w pełnym składzie, zbadać czy i w jakim zakresie potrzebne są środki tymczasowe zarządzone wobec PL przez panią wiceprezes. Trybunał będzie musiał więc odpowiedzieć, czy wydane jednoosobowo zabezpieczenie (19.10.br) nie narusza unijnych traktatów (art. 279 TFUE) oraz czy pozostaje w zgodzie z wcześniejszymi praktykami tego Trybunału. I tu może być zasadniczy problem, ponieważ już w roku 1992 Trybunał przyjął, że środek zabezpieczający powinien tylko „zamrozić sytuację”, zachować status quo na danym etapie, ale nie może działać wstecz (zakaz retroakcji).
Gdyby pani sędzia określiła w zabezpieczeniu, że „do czasu wyroku TSUE proszę się powstrzymać od stosowania ustawy o SN”, to byłoby zamrożenie aktualnego stanu. Ale ona idzie dalej, żąda skutku wstecznego i mówi: „proszę także przywrócić sędziów, którzy przeszli ostatnio w stan spoczynku”. Tego nie wolno robić poprzez nałożenie środka tymczasowego! W tym jednym zabezpieczeniu, pani sędzia rozstrzygnęła bowiem cały proces. Zarządziła, że PL ma „nie stosować ustawy, przywrócić sędziów i zrobić to natychmiast”. Rozstrzygnęła całą sprawę jednoosobowo, bez wysłuchania Polski i zgodnie z wnioskiem strony skarżącej, czyli Komisji Europejskiej.
Zaskakuje, więc postawa Sądu Najwyższego. Biuro prasowe tej instytucji poinformowało, że już zostały wyznaczone pierwsze sprawy z udziałem emerytowanych sędziów.
Wyjdźmy od tego, że postanowienie TSUE nie jest adresowane do Sądu Najwyższego. To nie ta instytucja wykonuje to postanowienie. To postanowienie jest skierowane do strony w sporze, a nią jest państwo polskie. To Polska ma zająć stanowisko w sprawie nałożonego środka tymczasowego i stworzyć taki mechanizm prawny, który pozwoli wykonać postanowienie. Na razie jednak czekamy na zapowiedziany przez TSUE drugi etap postępowania, etap niejako odwoławczy, czyli decyzję w sprawie środka tymczasowego podjętą w jego pełnym składzie. W tej sytuacji nie bardzo wiem, dlaczego kierownictwo SN tak się śpieszy, a przede wszystkim – jak, przy braku podstawy prawnej, uzasadni fakt dopuszczenia do orzekania sędziów w stanie spoczynku?
Wszak w Polsce obowiązuje prawo polskie, to na jego podstawie sędziowie przeszli w stan spoczynku. Hipotetycznie, gdyby ci sędziowie mieli teraz powrócić do orzekania, to musiałoby to nastąpić na podstawie prawa polskiego, czyli musiałaby po raz kolejny zostać zmieniona ustawa o SN. Decyzja wiceprezes TSUE o środkach tymczasowych nie ma bezpośredniego zastosowania, nie burzy ustawy przegłosowanej przez parlament i podpisanej przez prezydenta.
Ale część emerytowanych sędziów – wybitnych ekspertów w swojej dziedzinie – na bazie decyzji TSUE i zaproszenia wysłanego przez SN deklaruje, że stawi się w pracy i zajmie się przydzielonymi sprawami.
Wolałabym jednak, żeby sędziowie spojrzeli na tę sprawę bez emocji. Wiem, że to jest trudne, bo dotyczy każdego z nich osobiście! Jednak przecież sędziowie w zdecydowanej większości są znakomitymi prawnikami i potrafią interpretować przepisy. Wiedzą więc, że obowiązujące prawo nie przewiduje możliwości powrotu ze stanu spoczynku do czynnego orzekania. Ich ewentualny powrót do orzekania wymagałby zatem podjęcia przez polski parlament prac legislacyjnych, tzn. przygotowania stosownego oprzyrządowania prawnego, a w praktyce - kolejnej zmiany ustawy o SN.
Wiadomo, że postanowienie TSUE o środkach zabezpieczających jest adresowane do władz polskich. Jednak na ich oficjalną reakcję przyjdzie nam poczekać co najmniej dwa tygodnie, tj do 16.11. br, kiedy to TSUE w pełnym składzie rozpatrzy ponownie wniosek KE o środki tymczasowe, wysłucha stronę polską i w końcu odniesie się do wcześniej wydanego postanowienia zabezpieczającego. Należy mieć nadzieję, że TSUE skoryguje popełnione w nim błędy i sprawi, iż ew. postanowienie (o ile w ogóle będzie potrzebne) zostanie wydane w zgodzie z unijnym prawem i utrwaloną w Trybunale praktyką. Pamiętajmy także, iż to nie jest wyrok w sporze między PL a KE, a tylko postanowienie o zastosowaniu środka tymczasowego.
Rozmawiał Rafał Stefaniuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418770-nasz-wywiad-prof-grabowska-obnaza-dzialania-prezesa-tsue