Muszę się przyznać do pewnej słabości, przełączając kanały w telewizorze, zawsze zatrzymuję się, gdy widzę, że mówi prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Po prostu jestem pewien, że zawsze coś palnie. To może nie jest najlepsza rekomendacja dla polityka, ale tak już mam i nigdy się nie zawodzę.
Widziałem tylko fragment konwencji przed II turą wyborów, i już usłyszałem coś, co zabrzmiało jak poezja z ust tego doświadczonego polityka i organizatora życia publicznego (i nie tylko) wokół siebie.
Samorządność i polityka to jest zabieganie o dobro wspólne, o dobro innych ludzi
— w ten oto sposób Adamowicz zachęcał, by zagłosować właśnie na niego, by trwająca dwie dekady kadencja nie skończyła się ot tak, po prostu.
Urzekające! Jeśli ktoś ma wątpliwości, że to słowa warte uwagi, zachęcam do przeczytania najnowszego numeru tygodnika „Sieci”. Wraz z Markiem Pyzą przedstawiamy w nim Państwu subiektywny ranking skandali, w których ważną rolę grał (niekiedy wciąż gra) urzędujący prezydent Paweł Adamowicz.
Tutaj konieczne wyjaśnienie - ograniczyliśmy się tylko do 10 pozycji, bo gdybyśmy chcieli opisać wszystkie jego machlojki, musielibyśmy poświęcić temu nie artykuł, ale książkę.
Według nas rozmawiając o tym, czy warto znów powierzyć mu miasto, należy pamiętać o układzie, który wokół siebie stworzył. A także o tym, jak wykorzystując funkcje publiczną zarabia sporą kasę poza prezydencką pensją. To numer 3 w naszym rankingu (zachęcam do stworzenia własnego!). Gdańszczanie wiedzą: Adamowicz - jako przedstawiciel miasta, czyli współwłaściciela - sam siebie oddelegował do rad nadzorczych Zarządu Morskiego Portu Gdańsk S.A. oraz Grupy GPEC (Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej). Nie można też zapomnieć, że to drugie przedsiębiorstwo w 2004 roku miasto sprzedało Niemcom.
W tym kontekście słowa o „zabieganiu o dobro wspólne” brzmią jak kabaretowy żart. Tylko, że ja nie znoszę kabaretów. A Państwo?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418688-pawel-adamowicz-w-intelektualnym-szpagacie