Klęska Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Warszawie musi mieć sprawcę. 1,5 proc. poparcia dla jej kandydata, czyli głosy 13,4 tys. wyborców to wynik gorszy do tego cztery lata temu, kiedy Andrzej Rozenek startował w wyborach na prezydenta Warszawy pod szyldem Ruchu Palikota. Ówczesny kandydat SLD, Sebastian Wierzbicki zyskał wtedy 4 proc.
Chyba nie tak miało być… Zatem napiszę, jak według mnie było…
Plan był prosty
Rozenek miał mieć wynik na poziomie 6-8%, a SLD kilka mandatów w Radzie Miasta. Po pierwszej turze, z takim posagiem, Rozenek z Czarzastym mieli przystąpić do negocjacji z Trzaskowskim i Schetyną w sprawie poparcia w II turze przez SLD kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta i stworzenia większościowej koalicji w Radzie Warszawy. Warunkiem miało być stanowisko wiceprezydenta dla Rozenka i posady w Urzędzie Miasta oraz jego agend dla ludzi wskazanych przez liderów SLD.
Katastrofa
Ten prosty plan został rozbity w puch przez katastrofalny wynik Rozenka i marny rezultat SLD, który zamiast kilku mandatów w Radzie Miasta ma tylko jeden – Moniki Jaruzelskiej - i to do niczego niepotrzebny Koalicji Obywatelskiej. Handlu zatem nie będzie. Kandydaci PiS i KO ciągnęli do góry swoje ugrupowania, uzyskując więcej głosów niż ich listy, gdy tymczasem lista SLD dostała 4 razy więcej głosów niż jej lider Rozenek.
Porażka-sierotą…
a sukces ma wielu ojców, tym razem jednak sukcesu nie było. Odnoszę wrażenie, że Włodzimierz Czarzasty i jego otoczenie chcieliby widzieć w roli ojca tej porażki Leszka Millera, który zupełnie niespodziewanie na tydzień przed wyborami poparł Rafała Trzaskowskiego, tłumacząc, że Czarzasty nie dał mu szansy głosowania na kandydata SLD, stawiając na Rozenka. Do tego dość dosadnie wyjaśnił, dlaczego go nie poprze.
Myśliwy polujący na syna
Można było przewidzieć, jak zachowa się Miller. Zdruzgotany po śmierci jedynego dziecka, widział w Rozenku myśliwego polującego na jego syna jeszcze od czasów afery Rywina. Do ówczesnego premiera docierały pogłoski, że Jerzy Urban kazał swoim dziennikarzom z tygodnika „Nie” iść w miasto i szukać czegokolwiek na „starego” i „młodego” Millera. Rozenek w tej nagonce podobno gorliwie uczestniczył.
Będąc w Sejmie z ramienia Ruchu Palikota, Rozenek usiłował umieścić na Placu Konstytucji wielki baner pt. Tryptyk z życia klasy próżniaczej, którego bohaterami byli syn Leszka Millera, żona Adama Hoffmana i koledzy Donalda Tuska. „Ich synowie, żony i koledzy załatwili sobie pracę w spółkach skarbu państwa” – można było przeczytać na banerze, którego wywieszenia ostatecznie zabroniono. Miller przypomniał o tym przed tegorocznymi wyborami w mediach społecznościowych.
Ruch Palikota kontra SLD
Musiał mieć też Miller w pamięci brutalne napaści Rozenka na SLD w poprzedniej kadencji Sejmu i próby trwałego wyeliminowania Sojuszu z życia politycznego. Pamiętał też jego głosowania: za wydłużeniem wieku emerytalnego, przeciw referendum w tej sprawie, przeciw podniesieniu płacy minimalnej i właściwie przeciwko wszystkim inicjatywom socjalnym, wnoszonym do Sejmu przez SLD w kadencji 2011-2015. Rzeczywiście, na tym tle nagła lewicowość Rozenka w 2018 roku mocno trąci koniunkturalizmem. Nawet teraz usiłował on zaczepić Millera, odświeżając na początku kampanii sprawę więzień CJA, ale szybko mu wytłumaczono, że nie da się od sprawy oddzielić Aleksandra Kwaśniewskiego i były prezydent takich wątków sobie nie życzy.
Europa + Bis ä
Sprawę zatem wyciszono i Aleksander Kwaśniewski pojawił się na wyborczej konwencji SLD w otoczeniu swoich popleczników z nieudanego projektu „Europa+”. Ta inicjatywa z 2014 roku, której patronował były prezydent, tak naprawdę była rękawicą rzuconą SLD i miała poważnie osłabić czy też wręcz wyeliminować Sojusz z Parlamentu Europejskiego. Lista Kwaśniewskiego nie przekroczyła progu 5%, ale odebrano SLD przynajmniej dwa mandaty. Jeden z polityków z otoczenia byłego prezydenta twierdzi, że obecność Aleksandra Kwaśniewskiego na tej konwencji to początek realizacji projektu „Europa+Bis”. „Aleksander jest bardzo lojalny w stosunku do układu towarzysko-biznesowego, którym się otacza i będzie ten projekt lansował” – twierdzi mój rozmówca. W 2014 roku wehikułem mającym wprowadzić ludzi Kwaśniewskiego na europejskie salony był Ruch Palikota, teraz ma to być SLD Czarzastego. I dlatego usiłuje się samorządową porażkę wyborczą zamienić w umiarkowany sukces, który byłby jeszcze większy, gdyby nie…Leszek Miller.
Wyrzucą czy sam odejdzie?
Na kilka dni przed wyborami Czarzasty nam tłumaczył, że Rozenek w wiarygodnych sondażach ma 7% i słowa Leszka Millera o poparciu Trzaskowskiego w niczym mu nie zaszkodziły – mówi mi osoba z grona współpracowników szefa SLD - „Teraz twierdzi, że zaszkodziły, i to bardzo. Zastanawiam się, czy zostanie podjęta próba usunięcia Millera z SLD, czy on sam ustąpi?”
Zaskakujące oświadczenie Millera o poparciu Trzaskowskiego jest jego pierwszym aktem nielojalności wobec SLD. Nie reagował, kiedy pod jego adresem formułowano zarzuty odnoszące się do fatalnych wyników w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 r., choć to nie on forsował tworzenie koalicyjnego komitetu na czele z Barbara Nowacką, a wręcz przestrzegał przed pułapką 8-procentowego progu.
Czy kiedy były szef SLD z czasów świetności Sojuszu patrzy, jak jego ugrupowanie stawia na ludzi, którzy jeszcze niedawno szkodzili tej formacji i widzi koniunkturalizm takich działań, może powstrzymać na wodzy emocje, choć w jego przypadku kontrola nad nimi zawsze była perfekcyjna?
A może tylko w przeciwieństwie do swoich koleżanek i kolegów nie stracił pamięci. Patrząc jednak na wyniki ostatnich wyborów, trzeba stwierdzić, że pamięci nie stracili także wyborcy. Poza tym często słyszeli od Czarzastego słowa „byliśmy głupi”. Az się prosi zapytać – czy na pewno tylko byliście?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418681-bylismy-glupi-czy-na-pewno-tylko-byliscie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.