Lekcje w szkołach, w ramach Tęczowego Piątku, podczas których nauczyciele mieli przekonywać uczniów, że odmienne zachowania seksualne są nie tylko równe, ale nawet lepsze od heteroseksualizmu, to już promowanie homoseksualizmu i moralne urabianie młodych ludzi, z jednej strony podatnych na wpływy innych, a z drugiej, kształtujących swój własny światopogląd
— mówi portalowi wPolityce.pl dr Elżbieta Kuźma, socjolog, naukowiec z Wolnego Uniwersytetu Brukseli.
wPolityce.pl: Jakie konsekwencje może mieć promowanie Tęczowego Piątku w polskich szkołach dla dzieci?
Dr Elżbieta Kuźma: Promowanie tego typu akcji, to po pierwsze ciągłe mówienie o mniejszościach seksualnych, które przecież od istniały od zawsze, jednak nigdy nie były tak bardzo widoczne na forum publicznym i nie domagały się swoich praw wszelkimi sposobami. W myśl zasady „nieważne, jak o tobie mówią, ważne, by mówili”, środowiska LGBT są ciągle obecne w mediach, a temat tożsamości seksualnej i braku akceptacji dla nich, nieustannie analizowany. Jest wiele dyskryminowanych na różne sposoby mniejszości (niepełnosprawni, osoby starsze, samotne matki), czy też nawet większości (jak chociażby kobiety), jednak to praktycznie wyłącznie o homoseksualistach toczy się debata publiczna. Ciągłe mówienie o czymś, przyciąga uwagę, ale i intryguje, zaciekawia i zachęca do spróbowania zakazanego owocu, zwłaszcza ludzi młodych. To wszystko może więc prowadzić do liczebnego wzrostu środowisk LGBT, a z czasem do wysuwania kolejnych postulatów, jak to miało miejsce w Belgii, i domagania się coraz to nowych zmian w obowiązującym ustawodawstwie: prawo do zawierania związków małżeńskich, dziedziczenia majątku, adopcji dzieci, obniżenia dopuszczalnego wieku rozpoczęcia współżycia.
Co środowiska LGBT chcą uzyskać takimi działaniami?
Organizowanie akcji w stylu Tęczowego Piątku wpisuje się w szereg działań podejmowanych przez środowiska LGBT mających na celu promowanie odmiennych preferencji seksualnych. Oczywiście, odbywają się one pod hasłami walki z homofobią i dyskryminacją osób przynależących do – jeszcze na razie – mniejszości seksualnych, niemniej jednak, stanowią swego rodzaju promocję środowisk homo, bi i transseksualnych. Akcje antydyskryminacyjne, niezależnie od dyskryminowanej grupy, są jak najbardziej wskazane w każdym społeczeństwie demokratycznym, nie mogą jednak stawać się zawoalowaną formą promocji określonych form zachowania, w tym wypadku życia seksualnego. Lekcje w szkołach, w ramach Tęczowego Piątku, podczas których nauczyciele mieli przekonywać uczniów, że odmienne zachowania seksualne są nie tylko równe, ale nawet lepsze od heteroseksualizmu, to już promowanie homoseksualizmu i moralne urabianie młodych ludzi, z jednej strony podatnych na wpływy innych, a z drugiej, kształtujących swój własny światopogląd. Może to być także postrzegane, jako zachęta i do wcześniejszego rozpoczęcia współżycia i do, nazwijmy to, eksperymentowania w sferze seksu. Patrząc na całe zagadnienie w znacznie szerszym kontekście, akcje w stylu Tęczowych Piątków, można postrzegać jako dążenie do wprowadzenia zmian w sferze obyczajowości, rozmycia granicy między tym, co jest postrzegane jako norma w zachowaniu, a tym, co tę normę przekracza. Nie zapomnijmy, że na Zachodzie za popularyzacją środowisk LGBT stoją antyklerykalni i lewicowi uczestnicy – lub ich potomkowie – rewolucji obyczajowej z 1968 roku, która nieodwracalnie zmieniła oblicze społeczeństw Zachodniej Europy. Musimy więc sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nie o tego typu zmianę tutaj właśnie chodzi?
Robert Biedroń broni Tęczowego Piątku i doszukuje się zastraszania dyrektorów szkół przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Jak pani to skomentuje?
Dyrektorzy szkół publicznych nie wywiązali się ze spoczywającego na nich obowiązku uzyskania pisemnej zgody rodziców na udział ich dzieci w tej szczególnej akcji, czyli popełnili błąd. Jeśli wysłaliby jakieś klasy na wycieczkę bez zgody rodziców, też ponieśliby konsekwencje niespełnienia wymogów formalnych. Ale wówczas nie byłoby wokół tego tyle szumu, gdyż nie chodziłoby o drażliwy społecznie temat. Dyrektorów by może upomniano i na tym by się zapewne skończyło. Czy są zastraszani? Nic o tym nie wiadomo na forum publicznym, ale może pan Biedroń ma dostęp do informacji, o których nie wiemy. Wówczas dobrze by było tego typu wiadomości upublicznić, podać konkretne przykłady i źródło, z którego pochodzą.
Akcje mające na celu walkę z dyskryminacją, w tym homofobią, są jak najbardziej wskazane, trzeba się jednak dobrze zastanowić, jak i gdzie je realizować. W Belgii są organizacje, stowarzyszenia i instytucje, do których można zwrócić się o pomoc we wszelkiego typu sytuacjach napotykanych w życiu. Może to być brak dochodów, mieszkania czy pracy, niechciana ciąża czy właśnie dyskryminacja ze względu na orientację seksualną, przynależność religijną czy etniczną. Obywatele nie są pozostawieni sami sobie. Istniejące organizacje niosą pomoc, informują o przysługujących prawach, możliwościach mających zmienić trudne położenie itd. Ale nikt na siłę nie wymusza akcji na szkolnych korytarzach i to wbrew rodzicom uczniów lub bez ich poinformowania. Wydaje się, że wieszanie tęczowych flag na ścianach szkół i światopoglądowe pogadanki gloryfikujące określone zachowania, nie są najbardziej trafionym elementem kampanii mającej walczyć z homofobią.
Jak rodzice powinni reagować na takie imprezy środowisk LGBT? Interweniować u nauczycieli, dyrektorów, w kuratorium?
Rodzice powinni być informowani o wszelkiego typu wydarzeniach mających odbyć się w szkołach, w których mają uczestniczyć ich dzieci. I to niezależnie od tematyki. Powinni wyrazić też swoją zgodę na każde dodatkowe akcje, zwłaszcza te, które dotyczą zagadnień tak istotnych dla młodych ludzi, jak kwestie tożsamości seksualnej. W tym wypadku rzetelnej informacji, podanej z wyprzedzeniem, oraz pytania o zgodę - nie było. Rodzice mają więc prawo do wyrażenia swojego niezadowolenia oraz zgłoszenia zaniechania tego obowiązku w instytucjach sprawujących nadzór nad placówkami oświatowymi w naszym kraju. W akcji określanej mianem Tęczowego Piątku brały przecież udział szkoły ponadpodstawowe, do których uczęszcza młodzież jeszcze nieletnia lub na progu swej pełnoletności. Oznacza to, że to do rodziców – a nie do dyrektorów szkół czy też do samych nastolatków - należy decyzja czy dzieci będą uczestniczyć lub nie w akcjach o delikatnej bądź co badź tematyce. O ile mi wiadomo, MEN nałożył na placówki oświatowe obowiązek uzyskania pisemnej rodzicielskiej zgody, co jednak zostało zlekceważone. Można więc odnieść wrażenie, że o zgodę nie pytano, zakładając z góry porażkę i licząc się z koniecznością zaniechania akcji.
Zna Pani Belgię od 2002 r. od kiedy rozpoczęła Pani studia doktoranckie i pracę naukową na Wolnym Uniwersytecie Brukseli. Jak środowiska LGBT promowały się w Belgii? Czy też organizowały Tęczowe Piątki? Jakie były skutki ich działań?
Środowiska LGBT są niezwykle aktywne w Belgii i to od bardzo dawna. Istnieje wiele organizacji i stowarzyszeń, w których działają osoby homo, bi i transseksualne. Stąd też często organizowane są rozmaite akcje, także w szkołach i na uczelniach wyższych, mające na celu – jak się to określa – odmitologizowanie homoseksualizmu, walkę z dyskryminacją i pomoc w określeniu swojej seksualności. Są to jednak planowane wcześniej spotkania, najczęściej na prośbę danej placówki edukacyjnej, o których informowani są rodzice i opiekunowie dzieci. Mówię tu o szkołach, bo na studiach są już osoby pełnoletnie, które same o sobie decydują. Poza tym, od 1995 roku, w maju - obecnie już każdego roku - ma miejsce Gay Pride, która z jednodniowej imprezy rozrosła się do 2-tygodniowego „tęczowego festiwalu” odbywającego się w centrum Brukseli. Zresztą stolica Europy, jaki i sama Belgia, określane są jako miejsca wyjątkowo „Gay friendly”. Dzieje się tak nie tylko za sprawą brukselskiej „tęczowej” dzielnicy, w której znajdują się liczne sklepy, restauracje, puby, fryzjerzy i dyskoteki dla osób identyfikujących się jako LGBT.
Belgia jest postrzegana jako jeden z najbardziej przyjaznych mniejszościom seksualnym kraj.
Tak, przede wszystkim na skutek zalegalizowania w 2003 roku ślubów z osobami tej samej płci. Było to drugie państwo na świecie, po Holandii, które dopuściło taką możliwość. Od 2006 roku belgijscy homoseksualiści mogą także adoptować dzieci. W grudniu 2011 rząd ówczesnego premiera Ellio Di Rupo, który kilka lat wcześniej przyznał się publicznie do własnego homoseksualizmu, zadeklarował, że „położy kres wszelkim nierównościom w dziedzinie rodzicielstwa osób tej samej płci”. Prowadzi to stopniowo do wyrównywania sytuacji wszystkich osób mających dzieci, niezależnie od orientacji seksualnej, ale i do kuriozalnych postulatów, by zamiast o matce i ojcu mówiło się tylko w formie neutralnej: rodzic, ewentualnie rodzic 1 i rodzic 2 lub by zaprzestać obchodzenia Dnia Matki i Dnia Ojca. W tym roku, w kontekście wyborów lokalnych do władz gmin, sloganem majowego tęczowego pochodu było „Your Local Power!”, mające zachęcić władze miast i administrację niższego szczebla do włączania w jeszcze większym stopniu zagadnień postulowanych przez LGBT do realizowanej przez nie polityki. Ale hasłem najlepiej odzwierciedlającym dążenia środowisk LGBT jest niewątpliwie to z Gay Pride z 2003 roku, kiedy bawiono się pod transparentami z napisami: „We want more”…
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/418635-dr-kuzma-teczowy-piatek-to-promowanie-homoseksualizmu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.